Oglądam już 2 sezon.. z sentymentu nie wiem czy do bohaterek czy do samego satc. Naprawdę nie rozumiem dlaczego scenarzyści zrobili nam to wszystko. Nie wiem nawet od czego zacząć- od śmierci Biga, rozwodu Mirandy, postaci które są takie nijakie, ze nawet nie pamietam kto jest kim, czy po powrót Aidana(którego osobiście uwielbiam), żeby Carrie mogła stwierdzić, ze to on jest/był miłością jej życia. Dialogi przyprawiają o ciarki żenady, tak jak zachowanie Charlotte i Mirandy.