To nie jest już historia czwórki kobiet z Nowego Jorku. To jest podręcznik co można a czego nie można mówić i myśleć. Zresztą bardzo łopatologiczny. Wszyscy prócz głównych bohaterek są innego koloru skóry niż biały (ale się zmieniła ta socjeta NY!), mamy romans z osobą niebinarną, córkę transseksualistę, mamy figurki laleczek z całego świata - co za obrzydliwe przewłaszczenie kulturowe! I tylko po staremu można się śmiać z Europejek z Europy Wschodniej, że prostytutki (w przypadku zaś "Emily w Paryżu złodziejki). I nawet seksu hetero nie ma.