z takiego cyklu o którym było dość głośno na długo zanim wszystko się zaczęło, kiedyśmy wszyscy chodzili jeszcze do szkoły, o ile pamiętam szedł on jakoś tak:
my dziewczyny zgrana paka my zniszczymy chłopski ród upokorzymy chłopaka jak podskoczy damy w dziób bo chłopaki to dzidziusie im potrzebne są mamusie by do snu ich ululały i pampersy im zmieniały, mniej więcej..
tylko dziewczyny tak podrosły, że aż przejrzały, kogoś innego tedy obiorą sobie za cel.. oto podejmą heroiczną próbę walki z własnym okresem przydatności do spożycia, który mija coś za szybko w dość zastraszającym tempie, i w świecie, którego reguły powoli przestają być dla nich zrozumiałe.. i powiem szczerze, osobiście mam nadzieję, iż poniosą sromotną klęskę, im szybciej tym lepiej..
i nagle bam! znamienne, iż kiedy pod koniec pierwszego odcinka umęczon, ukrzyżowan i nieomal pogrzebion myślisz sobie: przepraszam, czy jest na sali jakiś sajber dan system, model sto jeden, metalowy endoszkielet, który ukazałby dziewczynom ich problemy we właściwej perspektywie? - w ów czas dokładnie to się dzieje! na naszych oczach, w ostatniej scenie, zjawia się po monsieur biga pewien zakapturzony pan, owinięty w czarny szal, sajber dan system, model sto jeden, metalowy endoszkielet ukazując dziewczynom ich problemy we właściwej perspektywie..
jak w Siódmej Pieczęci bergmana normalnie, aż mi się z wrażenia okulary zaparowały, z kolei w salonie zmatowiały mi firanki - oto co tygrysy lubią najbardziej, wojna z maszynami - ciekawe co będzie dalej..