Pierwszy odcinek narobił mi niepotrzebnej nadziei. Między pierwszym, a ostatnim wieje nudą, piosenkami bez muzyki, piosenkami z muzyką, przegadaniem, zbędnymi scenami, jakimś idiotycznym rażeniem prądem i imprezami. Właściwie nic więcej. Kilka zbędnych postaci jak Murzynka, Żyd i oczywiście przyjaciółka. Wątki fatalne, zakończenia jeszcze gorsze, zbyt mało lokacji.
Podobała mi się tylko piosenka (ta z początku serialu) i gra głównej aktorki. Naprawdę uwierzyłem jej, że jest tą Britney Spears. A cała reszta niegodna dalszej straty czasu na stukanie w klawiaturę.
Gdyby skrócić do dwóch godzin i.... nadać scenariuszowi jakiś sens, byłby z tego nawet średni film.