Jak w temacie. Kilka odcinków budowania napięcia, afery z nieruchomościami, młodego który walczył z przestępczą szajką, po czym okazuje się że... stary był pijany.
Twórcy zakpili z widzów. Ustaliliśmy już na początku, że główny bohater nie jest wiarygodnym narratorem. Największy zwrot akcji nie może być oparty na tym samym.
Chyba nie zrozumiałeś. Oglądasz filmy, w których od początku masz wyłożone na tacy zakończenie? Przecież właśnie o to chodziło. Wątek poboczny to cała ta prywatyzacja, w której uczestniczył również zaginiony. Dzięki temu poznał Ewę, w której zobaczył kogoś bliskiego (pierwszą osobę w życiu) i w chwili gdy dowiedziała sie, że pracuje dla ich wrogów zrozumiał, że ją stracił. Liczył na wsparcie ojca, który widział jednak tylko wódę i kolejnego drinka i pozbawiony nadziei, czując, że jest sam postanowił odebrać sobie życie. Zresztą, to jest film o alkoholizmie i jego skutkach. To pierwszy thriller, który oglądasz? Z reguły tak są skonstruowane, że rozwiązanie okazuje się najmniej spodziewane. Chyba za dużo "Trudnych spraw", w których już na wstępie pokazują cały odcinek :D