Kiedy oglądałem Marcina Kanię, to złapałem się na tym, że on zachowuje się tak samo jak mój kolega, który nie wylewa za kołnierz. Podobne gesty, nagłe zmiany nastroju i obrażanie się o wszystko, pusty wzrok, pieprzenie bez sensu i uważanie, że wszyscy się na niego uwzięli. Idealnie zostało to oddane.