Co druga scena szeleści papierem. Dialogi - jak z trzeciorzędnej literatury. Realizm - jak z seriali TVN-u. Główny bohater - jak z potocznych wyobrażeń o "prawdziwym rockandrollowcu". A Jakubik - jako ten, co w prawdziwym życiu też udaje rockandrollowca w Dr Misiu - dopełnia obrazu, jest wręcz karykaturą. I do tego ta natrętna narracja z offu. Zadziwiające, że to może robić jakiekolwiek wrażenie.