Serial ogólnie jest świetny, Jakubik jak zwykle bezbłędny, ale średnio spodobało mi się to jak została tu pokazana (a raczej wybielona) postać matki Uli i Piotrka.
Asia w pewnym momencie mówi Marcinowi, że ten zniszczył jej życie. On, jej. Spędziła w związku z przemocowym alkoholikiem ponad 20 lat (!). Ja rozumiem, współuzależnienie, błędnie postrzegana odpowiedzialność za własne dzieci ("muszą mieć ojca"), no ale błagam - była dorosła, miała tysiące okazji, by od niego odejść i odseparować od jego destrukcyjnego towarzystwa własne dzieci. Nie dość, że tego nie zrobiła to sama stała się córką własnej córki, która zaczęła się o nią troszczyć i ją chronić - nie taka powinna być rola malutkiego dziecka.
Błędy w wyborze są powszechne i normalne, nie można Asi winić za to, że jej wybranek miał tak destrukcyjny sposób na radzenie sobie z własnymi demonami, ale jakby nie patrzeć to ona podjęła decyzję o pozostaniu w takim związku przez ponad dwie dekady. Związek to dwie osoby, zawsze. Zawsze też można go zakończyć.
Śmierć Piotrka i problemy emocjonalne Uli obciążają także konto Asi, nie tylko Marcina.
ja wiem czy wybielona, w serialu jest postacią 3planową bez żadnej głębi, również jej relacja z Marcinem jest mało dopracowana, ot trochę na niego krzyczy, trochę psioczy a na koniec i tak pomaga jak go chłopaki Sławusia odwiezli natrombolonego - banał. Czy książce dzieci jawnie deklarują pretensje do matki ? Co do zasady się zgadzam, jednak warto się zapoznać z jednostką chorobową typu współ-uzależnienie, co do zasady istnieje możliwość aby ktoś taki zdobył się na heroizm i zawalczył o swoje życie poprzez selekcje negatywną toksycznej osoby - jednak czy możemy od każdej ofiary współ-uzależnienia tego wymagać ? Moim zdaniem nie, dlatego też obarczanie winą uważam za nadużycie.
Myśle że właśnie została pokazana bardzo realistycznie. Odejście od drugiej osoby jest często bardzo trudne w normalnych sytuacjach. A co dopiero od przmocowca. W takich sytuacjach na dobre odchodzi się po 7 próbach. Nie wiadomo jaką historie miała Asia, z jakiego domu pochodzi i jak została wychowana. Może jej wpajano że trzeba pomoc drugiej osobie, że jest nic nie wartą osobą
Rozumiem, ze mogło Ci sie nie podobać jak została przedstawiona, ale wierz mi, ze jej wspoluzaleznienie zostało bardzo dobrze odzwierciedlone. Dla zdrowej normalnej osoby pierwsza czerwona flaga juz jest sygnałem do ucieczki - taka nie miałaby z Kania dziecka, a nawet jeśli to uciekłaby od kolesia po pierwszej krzywej akcji. Osoby zaburzone, z historia alkoholowa np. w domu rodzinnym, sa przyzwyczajone, ze normą jest brak normy, awantury i chaos. A z odejściem nie jest tak prosto jak nam sie wydaje, co wspaniale obrazuje metafora z żabą w garnku z gotującą się wodą. Kiedy wrzucić ją prosto na wrzątek, od razu wyskoczy. Ale kiedy podnosi sie temperaturę wody stopniowo, tak, że żaba sie przyzwyczaja, nie zorientuje się, ze powinna wyskoczyć. A kiedy poczuje, ze woda jest wrząca, nie będzie miała siły na ucieczkę, bo całą zużyła na przystosowanie się do zmieniających warunków. Tak samo jest w rodzinach dysfunkcyjnych, tak długo Ci śmierdzi pod nosem, ze juz nie odróżniasz smrodu od zapachu. Niestety w takiej rodzinie cierpią wszyscy, mimo, ze tylko jedna osoba pije. Ojciec początkuje rozlam, matka, z braku zasobów, pogłębia krzywdę dzieci, a dzieci kończą jak Piotr lub w jak jego siostra - jako DDA.