Naprawdę! W takiej Grze o tron ile musiałeś się naczekać Drogi Widzu by największa gwiazda serialu straciła głowę? A w Inwazji najlepszy i najsławniejszy aktor przenosi się do Krainy Wiecznych Łowów już w pierwszym odcinku! Czy to nie wspaniale? Dzięki temu możemy oglądać plejadę innych, mniej oklepanych i młodszych aktorów i aktorek którzy dzielnie uciekają przed Kosmitami. Kosmitami którzy - choć chyba przybyli z daleka - to nie potrafią lub nie chcą rozłożyć Ludzkości na łopatki przez całe półtora sezonu!
Ponadto serial świetnie nadaje się do prasowania! Nawet jak coś tam uronicie to nie ma tragedii! Akcja rozwija się powoli, bardzo powoli, tak powoli że tylko patrzeć jak młodszej obsadzie wąs się sypnie. Scenarzyści mają za to dużo czasu by nas prowadzić... gdzieś. Obstawiam, że chwilowo czekają na 5 sezon Stranger Things coby złapać trochę weny. A my między kantem jednych spodni i drugich możemy pokrzykiwać: Hinata! Casp! Waaajo!