serial polubiłem od czasu, gdy go ujrzałem, podajże w 2009 roku. Początkowo serial był moim zdaniem bardzo
dobry, ale gdzieś przy 5., 6. sezonie polubiłem go na maxa. O ile większość narzeka, że serial przeskoczył rekina,
stoczył się itp., to mnie właśnie te późniejsze odcinki bardziej zachwyciły. Jakoś mniej podobały mi się niektóre
odcinki z pierwszych sezonów jak choćby ten z trójkołowcem, czy jakieś inne skupiające się na rubasznych
zabawach. Zdecydowanie bardziej podobał mi się styl późniejszy, gdzie mieliśmy fajne elementy dramatu, nieco
mądrości życiowych, a humor nadal trzyma poziom.
Jak bym miał wymienić gorszy sezon to początek 8. był trochę słaby, no i obecny sezon wygląda na taki, który ma 2
razy więcej odcinków niż powinien.
Ale serial uwielbiam. Jest to jedna z nielicznych produkcji w gatunku, gdzie zaskakuje się widza zwrotami akcji, gdzie
często pojawiają się oryginalne wątki. Poza tym też w sumie można tu znaleźć wiele ciekawszych i lepiej
opowiedzianych historii miłosnych niż w wielu hollywoodzkich filmach (naprawdę ostatnimi czasy szukałem
normalnego filmu o miłości- same sztuczne komedie romantyczne, albo ponure melodramaty)
Hypothetical high five! :p Wydaje mi się, że serial robi jeszcze lepsze wrażenie, jeśli ogląda się go odcinek po odcinku, wtedy czuć mega klimat :) Wszystkie jakieś rytuały bohaterów, wydarzenia z przeszłości, miejsca które odwiedzają i sami bohaterowie, także ci drugoplanowi... Mistrzostwo. Trochę szkoda, że 9 sezon będzie tym ostatnim, aczkolwiek rozumiem, że wszystko się kiedyś kończy.
chyba kazdy oglada odcinek po odcinku ? czy ja o czyms nie wiem i teraz sie oglada inaczej?
Jeszcze dodam, że jest to chyba jedyna produkcja, gdzie bohaterem jest facet będący romantykiem w pełni tego słowa znaczeniu, a nie jakiś emo (boje się zagadać), czy psychopata (mówiący "Umów sie ze mną, bo się zabije", albo prześladujący ukochaną).
Nie, Ted Mosby jest postacią czynną. Chce on znaleźć drugą połówkę i jest gotów wiele dla tego zrobić. Chociażby kradzież instrumentu z restauracji, czy dwuminutowa randka ze Stellą. Takich rzeczy mi strasznie brakuje w filmach o miłości.