motyw z Robin bardzo fajny :) i ... dla mnie to tyle, Ted tak zenujacy ze az ciezko to ujac.
Mi również spodobał się motyw z Robin, ale oczywiście twórcy musieli trochę przesadzić z tym ciągłym kończeniem przez nią historii po kilkunastu latach. O raz lub dwa za długo to trwało, już zaczynało mnie irytować. Ale ogólnie motyw na plus, zabawny i rozczulający, ocieplił nieco wizerunek Robin.
Ted, owszem, żenujący - według mnie to najtrafniejsze określenie.
Lily wyjątkowo mnie nie irytowała w tym odcinku. Może dlatego, że niewiele jej w nim było. Jak najbardziej na plus wyszły sceny z nią.
Ogółem odcinek bardzo mi się podobał - był odprężający, inteligentnie zabawny, na poziomie, bez tych marnych wstawek "fantastycznych", przesadzonych, którymi scenarzyści nas raczyli w odcinku 14. tego sezonu. Oby serial do końca utrzymał się na tym poziomie, bo po tym, co się działo jeszcze 2 odcinki temu, trudno będzie mi odbudować sympatię do tego serialu, jaką darzyłam go na samym początku, gdzieś do 4. sezonu. Jednakowoż jestem pozytywnie nastawiona i oczekuję z nieco większą niecierpliwością nowego odcinka. Z tym, że wątek główny coraz mniej mnie interesuje ze względu na niedorzeczne zachowanie Teda. Ale to już jego ostatnia kobieta przed Matką, więc to jest jakieś pocieszenie.
" był odprężający, inteligentnie zabawny, na poziomie, bez tych marnych wstawek "fantastycznych", przesadzonych, którymi scenarzyści nas raczyli w odcinku 14. tego sezonu."
Mam nadzieję, że to ironia, bo ma się nijak do reszty postu :P
Jeśli miałbym wybrać najsłabszy odcinek sezonu to zapewne ten byłby na czele, chociaż jeszcze parę epizodów zostało, także wszystko może się zdarzyć. ;)
Ted już mi działa na nerwy :P serial niestety obniżył loty, niech on już znajdzie tę matkę !
Straszne nudne te wątki z Tedem, widać, że kręcone na siłę. Wątek Robin - spoko, Barne i Marschall też ujdą. No i generalnie tyle. Nie ma co się rozpisywać bo mało ciekaw odcinek. Jeszcze na plus dorzuciłbym Tyson'a.
Odcinek na pewno lepszy niż poprzedni. O Tedzie od dawna jest znana prawda, że to facet bez jaj ;)
W tym odcinku podobały mi się tylko dwie rzeczy: Mike Tyson - jego gościnny występ oraz to jak Barney i Marshall zareagowali na dziewczynę Teda. A tak to niestety nuda,nuda i beznadzieja. Robin tyle lat tłumacząca się z tego co się działo gdy pilnowała dziecka. To ma być fajne i śmieszne? Serio? A zachowanie Teda jest już po prostu beznadziejne i głupie. Szkoda nawet słów na to co robi. Niech oni dadzą tą matkę i skończą ten serial. Kiedyś czekałem z niecierpliwością na każdy odcinek, a teraz już coraz mniej interesuje mnie jak się to wszystko zakończy. Ale chyba dotrwam do końca, chociaż jak będą odcinki takie jak te ostatnie to chyba sobie odpuszczę. Naprawdę nie rozumiem decyzji o 9 sezonie. Podsumowując : dla mnie mało śmieszny i słaby odcinek. Ale to tylko moje zdanie i nie musicie się z nim zgadzać :)
To ja napiszę że się z tobą zgadzam Kondzio92.
Może mi ktoś opowiedzieć co się właściwie w tym odcinku działo? Bo prawie spałam. Nudne to wszystko bez iskry, bez polotu. Tylko I pierwsza reakcja chłopaków na widok dziewczyny Teda, była ok i motyw z Tysonem wypadł zabawnie. Niestety komentarz po tym jak Robin ujawniła że to nie była staruszka tylko Tyson, był przewidywalny. Ale całościowo... buee i ziew (taki oryginalny komentarz ;))
odcinek na pewno nie był 'bez iskry, bez polotu'. a może własnie byl, a js to zaliczam na plus? : ) dawno żaden serial tak mnie nie rozgrzał duchowo jak ten odcinek, był pełen ciepła, przyjaźnij i choć nie był prześmieszny, to bardzo przywodzi mi na myśl odcinki pierwszego sezonu, które zapamiętałem właśnie tak jak ten : ) pierwsza połowa sezonu 8. była najgorsza na świecie, nudna i 'naciągana', ale ostatnie 7 odcinków były w moim odczuciu bardzo dobre.
Decyzja o 9 sezonie jest bardzo prosta - chociaż wszyscy zrzędzą, że serial się stacza, to i tak wszyscy oglądają dalej, więc kaska się kręci ;)
Z odcinka na odcinek coraz gorzej. Jedyny w miarę śmieszny motyw to kwestia Marshalla "o starszej pani z tatuażem na twarzy"... Chyba producenci nie zrozumieli, że ludzie to oglądają, że chcą w końcu poznać matkę a nie dlatego, że ten serial jest śmieszny.
dla mnie zabawnym momentem np. była reakcja Barney'a i Marshalla na stukniętą dziewczynę Teda lub chociażby Ted spadający ze schodów :D
spodziewałam się że dzieciak wypowie pierwsze słowo a tu Tyson :D także na plusik ale reszta dno, odcinek obejrzałam w dwóch turach[najpierw 5 minut wczoraj, dziś resztę - bardzo wymęczone]
Wątek Robin rzeczywiście ok, chociaż mógłby być troszeczkę skrócony, Ted tragiczny - im dalej tym gorzej. Odcinek widziałam kilka dni temu i zanim nie przeczytałam Waszych komentarzy, nie mogłam sobie przypomnieć o czym tak właściwie był. Za to pamiętam Robin Sparkles z poprzedniego - widać ostatnio już niewiele wątków jest w stanie uratować odcinek...
wg mnie ósmy sezon to z odcink na odcinek lepszy bo pierwsze epizody naprawdę były kiepskie.
Ale i tak najbardziej mi brakuje starego Barney'a i jego powiedzenia, którego już od kilku (lub nawet kilkunastu, chyba że przeoczyłem) odcinków nie było - Its gonna be legen... wait for it... dary ;-)
Jest coraz lepiej. Czekam na następne odcinki, bo szykuje się coś ciekawego :)