Co sądzicie o całym siódmym sezonie ? Według mnie jak zawsze serial wypada świetnie ale brakowało mi głównego wątku gdzie Ted ma poznawać matkę. Przez cały sezon nie było większego znaku na ten temat. A wy co sądzicie ?
mi cały sezon wydawało się ze jest mało śmiesznie, ale teraz tak w sumie jestem w stanie wymienić bardzo dużo smiesznych odcinków. podobały mi sie momenty takie jak końcówka 'Disaster Averted', kiedy to wszyscy z niecierpliwością czekaliśmy na kolejny odcinek, za to irytowały mnie watki zupełnie niepotrzebne, takie jak 'I love you, Robin' Teda pod koniec 'the Drunk Train' (chociaż trzeba im przyznać, że w 'No Pressure' całkiem fajnie z tego wybrnęli). końcówka sezonu jak zazwyczaj miała najśmieszniejsze momenty, choć sam finał był męczący ze względu na zbyt duzą ilość zwrotów akcji które prowadziły (badz wciąż prowadzą, jak ucieczka w stronę słonca) do czegos zupełnie oczywistego.
ogólnie fajnie, że 7 sezon miał ciągłość fabularną, było trochę mniej smiesznie ('Burning Beekeeper' to chyba najgorszy odcinek wszech czasów), zabrakło matki, ale całośc wspominam pozytywnie ;)
Co tu dużo mówić - jest źle. Wielu już tu krytykowało serial, że niby w siódmym sezonie mocno zaniżył poziom. Do pewnego czasu nie zwracałem na to uwagi (dla mnie ciągle był śmieszny i oryginalny). Jednak po tym jak Robin zerwała z Kevinem a Ted ponownie wyznał jej miłość wszystko zaczęło się sypać. Relacje Ted#Robin były nudne, Barney poznał nową dziewczynę i poza jednym odcinkiem przestał śmieszyć (Trilogy Time) i tylko Marshall pozostał w formie. Melancholijny nastrój także działał na niekorzyść serialu.
Liczyłem, że na koniec 7 seria się odkuje i wyrówna notę z poprzednimi. Nic z tego, bo ostatni odcinek okazał się dla mnie najgorszym odcinkiem serialu. Ted#Robin znowu normalnie rozmawiają, Marshall i Lily mają dziecko i nadal bawią, ale Barney i jego odwalania na lotnisku były mocno przesadzone, a powrót Victorii to najgłupszy zabieg z całego serialu (w końcu i tak to nie jest matka jego dzieci). W dodatku cały czas wiedziałem, że Quin to podpucha i panną młodą okaże się Robin, więc liczyłem na niespodziankę i że będzie to ktoś inny (tolerowałbym nawet Norę, albo Victorię :P). Przeliczyłem się.
Według opinii publicznej najgorszym odciekiem sezonu był "The Burning Beekeeper", a mi się nawet podobał (był bardzo oryginalny, świetnie zmontowany i śmieszny - największy minus to brak dobrze znanych nam miejsc z serialu). Oceniałem go na 8/10 podczas gdy finał tylko na 5/10. Właściwie to oceniam na bieżąco wszystkie odcinki na fw i liczę później średnią sezonu, więc mogę podać wam małe podsumowanie serialu, które powinno dobrze zobrazować jak IMO s7 seria zaniżyła poziom w ostatnim roku:
SEZON 1 - 8,09 (2 odcinki ocenione na 10)
SEZON 2 - 8,27 (1 odcinek oceniony na 10)
SEZON 3 - 8,55 (3 odcinki ocenione na 10)
SEZON 4 - 8,50 (4 odcinki ocenione na 10)
SEZON 5 - 8,08 (2 odcinki ocenione na 10)
SEZON 6 - 8,42 (4 odcinki ocenione na 10)
SEZON 7 - 7,54 (0 odcinków ocenionych na 10) -10,5% względem szóstego sezonu!!!
Liczę na to, że ósmy wyjaśni w końcu kto jest matką. ;)