Nie jestem pewna, czy zakończenie było dobre, czy nie. Na pewno jestem rozgoryczenia. Nie
wystarczy widać, ze życie jest smutne, musieli unieszczesliwic nawet bohaterów serialu
telewizyjnego. Może w ten sposób jest prawdziwej.
Nie potrafię jednak pojąć rozwodu Barneya i Robin. Jak mogli się ot tak, po prostu rozstać, mimo ze
wciąż się kochali? Fakt, ze Barney jak gdyby nigdy nic dalej zaliczał laski (nawet, byleby tylko
zagłuszyć ból) jest wciąż naciągany.
Im dłużej się nad tym zastanawiam, tym bardziej wydaje mi się, że Happy End jednak był.
Ostatecznie wszyscy są przecież szczęśliwi, tylko w sposób, w jaki by widzowie chcieli.