Witam odcinek śmieszny i dramatyczny zawsze coś dla oka polecam 7/10.
Wg mnie odcinek był słaby. Żadnej zabawnej sceny, w stylu HIMYM. Spodziewałam się chociaż chwili uśmiechu zwłaszcza, że ostatni odcinek był bardziej wzruszający niż zabawny. Niestety z tym było to samo.
Nawet niespecjalnie wzruszający. Po prostu słaby. Robin zachowywała się 40x mniej profesjonalnie na wizji niż zawsze dotychczas, zresztą co ona ma na głowie od tego sezonu?! Widać recykling wątków (puzzles i bramkarz z tupecikiem), humor niestety często jest na poziomie przedszkolnym (bijatyki, mokre kapelusze, smutny agresywny łysol...) Z wartościowych fragmentów może udałoby się sklecić 30sekundowe streszczenie - Ted z fajką, ze strzałą w ręce, creepy voice Marshalla, creepy voice Lily i [co prawda strasznie przewidywalne i lamerskie (aż mi brak innego słowa)] zakończenie z ojcem Lily, które jednak no odpotworza go i cieszy panią Aldrin, więc niech już będzie.
Szkoda, naprawdę szkoda, po dla mnie zachwycającym choć strasznie smutnym poprzednim odcinku liczyłam na więcej. W ogole liczyłam na więcej! Niech wrócą do poziomu poprzednich sezonów. Proszę piąty, raz jeszcze. I matkę. O :D
Zgadzam się. Totalnie się zawiodłam ;( A sylwestrowy odcinek sam w sobie ma już potencjał, a tu klapa ;/ Jedynie piosenka wywołała jako taki uśmiech, ale bardziej z samego faktu że uwielbiam śpiewającego Harrisa , a i Radnor podołał całkiem całkiem...
Odcinek taki sobie więc pewnie dlatego zrobili dodatek: puzzlesthebar.com/index.php
Niby nic takiego, ale można sobie zajrzeć na stronę baru :)
Jak dla mnie bardzo przeciętny niestety. Oglądając ten odcinek, przypomniałam sobie o innym, którego tematyką był sylwester*nie pamiętam który sezon) Cała paczka spędziła ten wieczór w limuzynie, imprezując w kilku różnych miejscach. Pamiętacie? Świetny odcinek! Mam nadzieję, że HIMYM wróci jeszcze do tego poziomu, w końcu jeszcze zostało przed nami trochę odcinków i cały 8 sezon.
włąsnie obejrzałam, długo wyczekiwalam a tu takie lekkie rozczarowanie...nie postarali sie, tak jakby zaczęli odcinac kupony od popularności poprzednich sezonów, odcinkow..takie lekkie spowolnienie...
Bardzo celna uwaga, porównanie tych dwóch odcinków pokazuje jak wielka przepaść dzieli obecne How I Met od tego sprzed 3-4 sezonów. Słowo daje, jeszcze raz Marshall i Lilly będą mieli jakiś wydumany dylemat w swoim mieszkaniu to wyłączę i nie będę dokańczał. Jak ktoś dobrze zauważył, ten odcinek to taki recykling, potwór Frankensteina pozszywany ze starych gagów, szkoda, że mocno nieruchawy... A i jeszcze jedno, Sandy Rivers w wykonaniu Denisofa jest naprawdę świetny, akurat tutaj trafił mu się żenująco przeszarżowany odcinek.
HIMYM traci klimat. Odcinek był beznadziejny. Nie znalazłem żadnej zabawnej sytuacji tylko totalny irracjonalizm, sztuczne, pretensjonalne zachowania.. to nie śmieszy. Te wszystkie ich życiowe sytuacje są tak bezsensowne, że brak mi słów. Jakiś bar który spadł z nieba w którym nic się nie działo, mowa o wierze i duchowości w odniesieniu do wilkołaków, czupakabry i duchów, a sceny z cmentarza wywołują totalne zniesmaczenie. Nie odwołam się do zupełnie beznadziejnych seksualno-perwersyjnych dowcipów i zachowań Sandy'ego Rivers'a, tandeta. W tej formie - to nie śmieszy!
Nic dodać nic ująć. Miałem silić się na bardziej rzetelny komentarz ale napisałeś wszystko co chciałem.
Dokładnie, ale co gorsza to nie był pierwszy tego typu odcinek i jeśli ta tendencja spadkowa ma się utrzymać, to pewnie z żalem zakończę przygodę na tym sezonie. Jedyne, co może przyciągać to Barney i odpowiedź na pytanie, kto rzeczywiście jest tytułową matką, a niestety w tym momencie nijak nie starają się do tego nawiązać. W tym momencie najważniejsi są irytujący i pretensjonalni Marshall i Lily (czy oni kiedykolwiek byli zabawni? -.-)
myślę, że końcówka sezonu 7 będzie bardzo wciągająca, intrygująca i udana, w związku z czym nie będzie się dało zakończyć przygody z serialem w takim momencie.
Akurat mowa o wierze w odniesieniu do mitycznych stworów była świetna (i bardzo trafna).
Odcinek średni, ale bywały gorsze.
Spoilery!
Jak dla mnie odcinek mało śmieszny. Chyba z tego nudnego odcinka w miarę zabawny był ochroniarz. Reszta momentów była nudna, nieśmieszna i żałosna.
Hmm... dramatyczny? Jeśli dramatem była odłożona słuchawka taty Lilly to ok. Jednak dla mnie nie było to dramatyczne.
Jedyne co posunęło się do przodu to praca Robin. Zgrabnie też pokazali podobieństwo Marshalla do ojca.
Według mnie HIMYM źle zaczęło nowy rok, ale liczę na to, że powrócą z dobrym poziomem jak to było z poprzednimi odcinkami.
Na koniec podsumuję ten odcinek jako nudny, nudnawy, nudzący(?).
Kogo obchodzi czy wam sie podobal... Nakreca jeszcze 20 sezonow i wszystkie obejrzycie...
Jezeli uwazacie, ze taki slaby, to przestancie ogladac, to moze przestana krecic... A no tak, bedziecie ciagle ogladac i ciagle plakac... bo taka natura. Pozdrawiam.
Dla mnie bardzo fajny.
Po co w ogóle wchodzisz na forum skoro masz podejście "kogo obchodzi czy wam się podobal..." ? Przecież forum polega głównie na wymianie zdań, opini.
A co do odcinka ... Kolejny zapychacz. Nie wniósł nic specjalnego do całości serialu. Po tak długiej przerwie nastawiłam się na coś dużego i jestem zwyczajnie rozczarowana.
To byl zwykly odcinek ktory nie bedzie jakos specjalnie pamietany bo nie dzialo sie w nim nic szczegolnego. Aczkolwiek ja jestem zadowolony tymbardziej ze nie moglem sie go doczekac przez ta swiateczena przerwe:)
Stało się. Ojciec Lilly 'wrócił'. Mam wrażenie, że kończą się pomysły na żarty i teraz ojciec Lilly będzie częstym gościem serialu. Trochę nowości, powiew świeżości. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
A mnie się odcinek nad wyraz podobał, od razu zaznaczam, że oglądałem go po przeczytaniu wszystkich tych opinii negatywnych na jego temat. Moim zdaniem twórcy zgrabnie nawiązali do poprzednich sezonów i twierdzę, że ten zabieg jest jednym z większych plusów serialu. Nie wiem jak innym, ale mnie reklama smarowania chleba położyła na łopatki. ;DD Poza tym wydarzenia na cmentarzu, czy w domu Teda także trzymały należny poziom. Jak dla mnie 7,5/10 sowicie zasłużone. ;)
Mi z kolei się zupełnie ne podobał i zaliczam go do jednego z najgorszych...ze wszystkich sezonów :( Nie wiem, zupełnie mnie znudził, podchodziłam do niego 3 razy.
jedyne co było dobre, to faktycznie smarowanie chleba, chociaż to już wyświechtany żart (nawet w teledysku Robin pojawia się potyw szeptania, powtarzania i tak dalej), mnie nadal smieszą tego typu rzeczy :)
Ale ogółem kiepsko...:( Szkoda.
Odcinek nie był zły, ale również nie powalał na kolana. Można było znaleźć w nim trochę humoru (reklama chleba, czy "straszne" opowieści Marshalla), łezka mogła się w oku zakręcić (nie wiem jak wy ale ja pokochałam ten jak się zdaje banalny moment przyjazdu ojca Lily z wielkim misiem). Co prawda było wiele lepszych przygód paczki, ale po tylu dramatycznych wydarzeniach w serialu, dobrze było oglądnąć jakiś niezobowiązujący odcinek.