Oglądam ten serial już od dłuższego czasu, jak można się spodziewać, poziom serialu
mocno spadł. Jednak jest to jak skok z Mount Everest, możliwe że przesadzam, ale serial w
zasadzie od 2 sezonów w ogóle mnie nie śmieszy. Pierwsze sezony były świetne, nawet jak
na serial. Trafiono centralnie w moje poczucie humoru, dobrano bardzo dobrze pasujących
do swojej roli aktorów. Tutaj trzeba zwrócić uwagę na postać Barney'a, nie wiem co by było
bez Neila'a jako ta postać - na pewno nic dobrego. Wracając do nowszych sezonów, nie
wydaje wam się, że są one zapychane i mocno naciągane? W lekkim serialu komediowym
wsadzili wątek np. ze śmiercią ojca Marshalla, czy chociażby niepłodność u Robin. Dobra, to
jeszcze można przeżyć, ale najbardziej bolą mnie te nowsze gagi. Nie pamiętam kiedy
ostatni raz uśmiałem się na nich. Ocena z sentymentu do starych sezonów.
Całkowicie się z Tobą zgadzam! Serial stał się sztuczny i naciągany. Czasami tak bardzo odbiega od rzeczywistości, że zamiast się śmiać czuję się zażenowana. Totalnie stracił poziom, ciekawe czy w sezonie 8 się to zmieni.
Nie widziałam zbyt wielu odcinków, ale z tego co kojarzę, to późniejsze sezony są jeszcze lepsze niż pierwsze!
Ludzie, to jest specyficzne poczucie humoru, troszkę absurdalne... Nie można formy czy też humoru porównywać do innych seriali komediowych, ponieważ ten jest zupełnie inny.
A już myślałam że to ze mną coś nie tak, od początkowych sezonów nie mogłam się oderwać i wiele razy się śmiałam głośno, teraz jak ze dwa razy się uśmiechnę to i tak jest sukces i to głównie dzięki postaci Barneya a nowych odcinków też jakoś niecierpliwie nie wyczekuję.. Ted zaczął mnie okropnie denerwować, nie wiem czemu go tak przerysowali. Na początku był trochę neurotyczny ale raczej normalny, słodki i zabawny teraz nie mogę czasem znieść jego partii-.- Robin też jakoś mnie zaczęła irytować.
Wątek ze śmiercią ojca Marshalla tez mi się nie spodobał, to serial komediowy nie obyczajowy, oglądam go żeby się pośmiać i odprężyć nie płakać i dołować..