Bo gdyby serial zaczynał się od 3-4 sezonu to dałbym mu jakieś 2/10. Jedyne co go ratuje to
właśnie pierwsze sezony. Teraz stacza się po równi pochyłej, wszystko jest robione na siłę, a
wątki powtarzają się jak w "modzie na sukces". Widać, że brak już pomysłów na nowe odcinki.
Kolejne sezony ogląda się już (przynajmniej dla mnie) bez żadnego śmiechu - no może
czasem pojawi się tam jakiś przelotny uśmiech na ustach, ale to zdecydowanie co innego niż
w pierwszym czy drugim sezonie. Obrońcy serialu pewnie powiedzieliby: "skoro się nie
podoba, to nie oglądaj" i właśnie tu jest problem, bo jedyne co mnie jeszcze przy nim trzyma to
fakt, że szkoda mi tak "zostawić" te prawie osiem obejrzanych sezonów :/ Stąd pytanie - kiedy to
się wreszcie skończy i Ted wyjaśni dzieciakom jak poznał ich matkę (notabene gada o tym tyle
czasu, że synkowi siedzącemu na kanapie chyba wyrosła już broda)? Mam nadzieję, że jak
najszybciej :(
zgadzam się w stu procentach... od dłuższego czasu w ogóle się nawet nie uśmiecham, gdy oglądam HIMYM ...te odcinki są żenujące i bardzo przewidywalne, na dodatek podkładane śmiechy to po prostu głupota twórców, bo nic tam już śmiesznego nie ma ;C
Hm, skoro już od 3 sezonu (który powszechnie jest oceniany jako jeden z lepszych) uważasz ten serial za kiepski to naprawdę jesteś masochistą żeby dociągnąć aż do 8 sezonu. Ja np. Big Bang Theory obejrzałem z 10 odcinków, stwierdziłem, że to nie dla mnie i dalej nie oglądam.
Jeszcze rozumiem gdybyś sezony 3-8 oceniał np. na 5/10, ale skoro oceniasz je na 2/10 (u mnie taką ocenę miałaby "Moda na sukces" albo inne "M jak miłość") to naprawdę jesteś dziwakiem, że 6 lat męczysz się z czymś, czego wręcz nienawidzisz (bo ocena 2/10 oznacza, że coś uważamy za kompletne g*wno).
Lubimy czepiać się szczegółów? Specjalnie napisałem 3-4, żeby uniknąć tego typu komentarzy, bo dokładnie już nie pamiętam od którego sezonu zaczęło się tak sypać. Dlatego też później napisałem "Jedyne co go ratuje to właśnie pierwsze sezony" (również po to, aby uniknąć tego typu komentarzy). Ale lepiej zawsze napisać wywód bez żadnej merytorycznej wartości, żeby poczepiać się szczegółów. A teraz odpowiadam na resztę: "6 lat męczysz się z czymś, czego wręcz nienawidzisz" - wiesz co to znaczy, że coś się stacza po "równi pochyłej"? Najpierw jest dość wysoko, potem coraz niżej, niżej, niżej i do góry już nie leci. Te ostatnich kilka sezonów mniej więcej tak się prezentowało. Poza tym nie oglądam HIMYM chronologicznie od 6 lat. Oglądam to od dwóch albo trzech lat, bo jak wiesz w Internecie można sobie obejrzeć wszystkie sezony, więc nie - nie "męczę się" z tym od sześciu lat. Kolejna sprawa, że kiedy coś uważam za "kompletne gówno" jak to określiłeś, to oceniam na 1 a nie na 2, zresztą ta dwója o której była mowa w moim komentarzu nie jest do końca obiektywna, bo "wpadła mi" na zasadzie kontrastu z poprzednimi sezonami.
Ostatnia sprawa - kiedy serial, który z założenia powinien śmieszyć ciągnie w wieczność te same wątki (kolejna już nieudana miłość Teda, Barney i Robin wracający do siebie milion razy) i staje się powoli żenujący (chodzi mi zwłaszcza o Lily i Marshalla w ostatnich sezonach), to nie rozumiem skąd pomysł, żeby dawać mu 5 (czyli oceniać, że jest średni), skoro jest beznadziejny...
Tego 3 sezonu niepotrzebnie się czepiłem, bo rzeczywiście jest tam 3-4. No ale to szczegół. Chodzi o to, że w swoim wpisie sugerujesz, że prawie żaden odcinek z ostatnich 5, 6 sezonów ci się nie podobał (bo to mniej więcej oznacza tak niska twoja ocena czyli 2/10). Czyli generalnie ten serial ci nie po prostu nie podszedł (poza początkowymi odcinkami).
O ile rozumiem ludzi, którzy np. pierwsze 3 sezony uważają za świetne, kolejne 3 za dobre, 7 za przeciętny a 8 za słaby i mimo tej obniżki formy oglądają dalej, to ty sugerujesz, że na ostatnie 100 odcinków prawie żaden ci się nie podobał a mimo to męczysz się nadal. Tego nie rozumiem, bo to najwyraźniej nie jest serial dla ciebie, nie wpasował się w twój gust i tyle.
Widzę, że znowu muszę nawiązać do tej równi pochyłej. Od któregoś sezonu prezentuje się to średnio tak: Bardzo dobrze -> dobrze -> średnio -> źle, no a potem już tragedia. Jeszcze ten 4 sezon był w porządku, ale gorszy od poprzednich, potem było jeszcze gorzej i tak dalej. Oglądając każdy kolejny sezon liczyłem na to, że może następny odbije do pierwotnego poziomu, ale było tylko coraz gorzej, a ten najnowszy sezon to już jak dla mnie kompletna porażka. Tak więc z tego co napisałeś wynika, że "mnie rozumiesz". To, że oceniłbym ostatnie sezony na 2 nie znaczy, że każdy z nich oceniłbym na 2, tylko że samą ich tendencję spadkową w połączeniu z ostatnio beznadziejnymi odcinkami oceniam na 2 i oceniam też na 2 samych realizatorów za to, że nie zdecydowali się tego skończyć kiedy powinni i że wciąż to ciągną.
Ja właśnie wkraczam w czwarty sezon z lekką obawą. Póki co oglądając 'Jak poznałem...' bawię się świetnie i nie chcę skreślać kolejnych sezonów tylko na podstawie opinii innych osób.
Ja uważam sezony 1-5 za "totalną i awesomową" absolutną klasykę. Pewnie to dlatego, że HIMYMa poznałem w czasie 5 sezonu i oglądnąłem jednym tchem do połowy 5 sezonu, a potem na bieżąco. 6 razy oglądałem sezony 1-5. Od 6 było nieco słabiej ale też było pare odcinków na prawdę legendarnych (z Cleaning House i Blitzgiving na czele). Potem już równia pochyła. Ale zauważyłem, ze HIMYM pasuję do oglądania nolife'owo odcinek za odcinkiem. Ostatnio powtarzając po raz któryś to nawet sezon 7 i początek 8 nie wydawały się aż tak złe jak oglądane co tydzień po odcinku. Pozdrawiam
Blitzgiving to rzeczywiście klasyka, ale ten Cleaning House to jeden z odcinków dot. wątku ojca Barney'a, a dla mnie ten cały wątek był beznadziejny.
A z 7 sezonu jak dla mnie wyróżniają się Tick Tick Tick i ten z dziećmi Robin i Barney'a, pierwszy i ostatni odcinek też były dobre.
jak dla mnie to ja nie wiem... ja oglądam tylko na Comedy Central. Ale faktycznie im późniejsze odcinki tym bardziej denne żarty...
Napisy to podstawa / albo po prostu bez lektora
Trzeba przyznać, że na (mniej więcej) 22 odcinki na sezon w 2,3 i 6 sezonie było około 20 świetnych odcinków
8 sezon chyba jak na razie to wyraźnie najgorszy sezon - ale może tak jak 5 sezon się rozkręci, chociaż trochę się martwię ;/
mam tego farta ze poza lektorem ogarniam angielski więc dowcipy sama sobie potrafie przetłumaczyc chociaz nie zawsze mi sie chce ;) swego czasu oglądałam z napisami na kompie ale zabrakło czasu
no własnie, na comedy central nie jestes w stanie tłumaczyć sobie żartów bo jest lektor:>
serio tak uważacie? Jak dla mnie to nie ma z tym problemu. Bo lektor bardzo wyprzedza tekst ;) Tak swoja drogą. Ja nie mam z tym problemu. spróbujcie kiedyś wca;e nie jest tak ciężko jak wam sie wydaje. po prostu slucha sie po angielsku a nie po polsku . Wyłącza się w ogóle na lektora i da radę.
Czasem wyprzedza, czasem się spóźnia... Najlepsze jest, kiedy bohater nagle coś odkrywa i albo się załamuje, albo skacze z radości, a lektor jeszcze kontynuuje tę neutralną treść.
mam to samo, ale wedlug mnie juz od 7 sezonu wszystko staje sie naciagane.,, 8 ma byc tym ostatnim i z tego co sie orientuje czekaja nas jeszcze dwa odcinki (ktore wyjda 17.12) The Final Page: Part One i part two. Chociaz filmweb pokazuje wiecej, no ale co jeszcze mieli by krecic po tych odcinkach?