Właśnie obejrzałam 8. odcinek 8. sezonu i w końcu wiem już co najbardziej irytuje mnie w tym serialu: nie słabej jakości i często powtarzające się kawały - jestem w stanie to jakoś przetrawić; denerwuje mnie sposób w jaki scenarzyści przedstawiają nam zmiany zachodzące w bohaterach, np. Robin - była całkiem spoko w początkowych sezonach, a teraz przez to jej wieczne niezdecydowanie, śledzenie jej dalszych losów staje się udręką.
mnie tam bardziej irytuje to że to już nie jest komedia tylko lekka obczajówka.
No i ok - niech se taki serial będzie. Ale skoro już nie ma śmieszyć to niech się chociaż coś dzieje!
Fakt że odcinek nie jest tragiczny jeżeli spojrzeć na chociażby poprzedni. Ale i tak najlepiej go oglądać jako taki "bzykacz" w tle.
Kolego masz rację odcinek takie sobie nie rewelacyjny ale fakt żal patrzeć co zrobili z tym serialem poprzednie sezony z przyjemnością się oglądało a teraz to lanie wody.
Serial robi się coraz słabszy. Jednak pozostają fajne smaczki typu omar/lily is coming :D http://www.youtube.com/watch?v=ueDjiAm5rzE
Zdecydowanie lepszy od poprzedniego odcinka. Chociaż z drugiej strony "dupy nie urywa". Komediowo słabo i obyczajowo tak samo.
Opowieści R+T+B+L raczej słabe. Chyba miały być śmieszne, no ale cóż.
Wątek M, który chce zostać sędzią. W poprzednich sezonach pewnie byłaby tylko wzmianka na ten temat. Teraz jest poświęcony cały odcinek. Sprawa miała być komiczna, a wyszła żałośnie.
Oponent M był beznadziejny. Nie dało się tego oglądać.
Jedynym plusem tego odcinka był według mnie sędzia, który trzymał poziom.
Ocena odcinka 3/10
a dla mnie to był najlepszy odcinek ósmej serii, ten film, który nakręcił Brad (koleś jest po prostu świetny, szkoda że dopiero teraz dostał trochę więcej czasu na ekranie) we Frog Lake.... absolutne mistrzostwo! :D
Kończ waść, wstydu oszczędź - to są słowa skierowane do scenarzystów ... Był moment kiedy HIMYM był moim ulubionym serialem komediowym, z niecierpliwością czekałem na każdy kolejny odcinek. A teraz? Patrząc na ten i poprzedni sezon to wstyd komukolwiek polecić :( chyba mnie jedynego najbardziej irytuje Ted i gra aktorska tej postaci, jest po prostu tak nudna i udawana, że po prostu szkoda gadać. Odcinek lepszy od poprzedniego ale to żaden plus skoro poprzedni był dnem dna. Przykro to pisać ale taka prawda.
Racja. Po obejrzeniu 5 sezonów byłem bliski stwierdzić że HIMYM jest na poziomie Przyjaciół. Po obejrzeniu 7 sezonu i teraz podczas 8 moge zdecydowanie powiedzieć że jest to najbardziej spartaczony serial jaki oglądałem. Pierwsze 6 sezonów- 9+/10. 7 i 8 sezon- 5/10
Jeśli chodzi o Teda to jest tragedia. Facet jest beznadziejny w ogolę nie pasuję do tej ekipy. To jego załamywanie się np. ostatnio że nigdy nic nie polecił nikomu jest tak sztuczne, że dziwię się że wybrano takiego słabego aktora.
Obejrzałem i mimo wszytko nie był to zły odcinek. Oczywiście brak wzmianek o przyszłej żonie Teda, ale znowu został niedokończony wątek.Tym razem z Robin i jej "ha". Choć pewnie wiadomo o co biega, ale jakiś niedosyt jest;)
Fajnie, że pokazali lata młodzieńcze bohaterów (sztandar himym-u). Wątek Marshalla też był ok. Brad też porządnie wypadł jak na aktora z mniejszą rolą. Zawsze można się czepiać, że to nie to samo co kiedyś, ale zmieniłem zdanie i oceniam ten sezon bez porównania z poprzednimi:)
Mam nadzieję, że scenarzyści nie spartolą końcowych odcinków i wszystkie wątki genialnie zakończą!!!