Czy tylko ja zauważyłem znaczne zmiany w osobowościach postaci? Dawniej byli oni jacyś tacy
bardziej "charakterni", a teraz stali się wiecznie narzekającymi na życie pesymistami.
Ted, który zawsze był niepoprawnym romantykiem, nagle stał się "dupą wołową", wiecznie
narzeka i popada w jakąś rutynę, a dawniej charakteryzował go (pomimo wielu nieszczęść)
optymizm i pozytywne nastawienie do życia. Teraz zachowuje się (nie obrażając
homoseksualistów) jak stereotypowy gej.
Barney, który zawsze był kobieciarzem, nagle stał się zwolennikiem monogamii i małżeństwa.
Wydaje mi się, że scenarzyści zbyt drastycznie zmienili jego charakter. Rok wcześniej szuka
szczęścia w pijanym pociągu, a rok później oświadcza się Robin?! Wiem, że miał wcześniej
dziewczyny i wyrażał chęć ustatkowania się, ale szczerze myślałem, ze do tego nigdy nie
dojdzie.
Lily, która zawsze wspierała paczkę dobrą radą i czasami podobnie jak Barney rozbawiała
mnie do łez, teraz daje rady, z pośród których kilka jest wręcz irracjonalnych Należy pamiętać,
że jako jedyna "prawie" zawsze cechowała się zdrowym rozsądkiem. Ponadto w 9. sezonie
zrobiono z niej alkoholiczkę, która nie może sobie poradzić z problemami. Wiem, że zawsze
tęskniła za Marshallem, ale to już była przesada.
Robin, którą zawsze cechowało obrzydzenie względem dzieci i małżeństwa, nagle (podobnie
jak Barney) staje się zwolenniczką wizji założenia rodziny. Ponadto zawsze na pierwszym
miejscu stawiała swoją karierę, nie wyobrażam sobie by bycie w związku z Barneyem
pozwoliło jej na to, by jej ambicje się rozwijały. Dawniej z charakteru była chłopczycą, a teraz
jest typową kobietą---> kolejna zbyt szybka zmiana.
Marshall- mężczyzna, który ponad życie kocha swoją małżonkę, zaczyna ją okłamywać?! Nigdy
przecież tego nie robił. Przez kolejne sezony z postaci bardzo optymistycznej i czasami
śmiesznej staje się wręcz nudny. Optymizm go jednak nigdy nie zgubił.
To chyba tyle. Wydaje mi się, że teraz mamy do czynienia z innymi przyjaciółmi, niż tymi, których
poznaliśmy w pierwszym sezonie.
Robin mnie najbardziej załamuje. To że nie potrafiła zrobić jajecznicy .... to było głupie. W jednym odcinku pokazywali jak ojciec zostawił ją samą w lesie tylko z nożem na tydzień i dała sobie rade, a teraz szuka otwieracza do jajek ..... jak mogli zrobić z niej taką idiotkę .
Depresja Teda - to też jest już nudne. Chodzi taki nieszczęśliwy i cięgle narzeka. I te jego oświadczyny - słabo to wymyślili. Ted - taki "wielki romantyk" a oświadczyny takie zwykłe. Bardziej spektakularnie oświadczył sie jednej ze swoich wcześniejszych dziewczyn (niestety nie pamiętam jej imienia). Dla matki powinni zrobić jaką bardziej wyjątkową scene oświadczyn.
Barney już nie jest "legendarny".
Wątek Marshala nudny.
Lily też nic ciekawego nie pokazuje.
Jak dla mnie najnowszy sezon to katastrofa.