Robin będzie żoną Teda od dawna to przypuszczałem, ale po 7X16 jestem tego pewien. Zobaczycie
od momentu, gdy dowiedziałem się że Robin nie może mieć dzieci myślałem że będzie jego żoną.
Moje argumenty:
1. Barney wciąż nie wie, że Robin jest bezpłodna, ciekawe jak to przyjmie
2. Ted stojący pod drzwiami matki mówiący "dałbym wszystko za te dodatkowe 40(?) dni z Tobą" - tak jakby matka nie żyła
Moim zdaniem serial potoczy się tak:
1. Barney i Robin pobiorą się (albo i nie), ale Barney dowie się, że Robin jest bezpłodna i zostanie sama
2. Ted bedzie z "matką" ale ona umrze po urodzeniu dzieci (dlatego ted o niej opowiada, bo dzieci jej nie znały)
3. Ted przygarnie zranioną Robin, która będzie wiedziała, że zawsze ją kochał
Tym sposobem:
Robin pozostaje ciotką (jak to nazywał Ted na początku)
Matka nie jest żoną Teda, ale matką dzieci
rownie dobrze Lily moze byc zona Teda bo na nia tez mowi ciocia Lily chyba normalne ze dla dzieci Teda oni beda wujkami i ciociami tak ja k Ted jest wujkiem dla dziecka Lily a pozatym Ted nie opowiada o matce tylko o tym jak ja poznal a tlumaczone to bylo w odcinku jak rodzice Teda poznawali Robin co dowiedzial sie o tym ze sa rozwiedzeni juz od dawna itp .. i wtedy im powiedzial ze on opowie swoim dzieciom jak poznal ich matke ;)
Jasne, nawet Marshall moze byc matka dzieci, tylko takie wnioski moze wysunac osoba, ktora do tej pory ogladala serial d*pa.
Cos lezy na rzeczy. Boze, przeciez jestesmy na etapie 188 odcinka, a Ted (jak zaczal w odcinku pilotazowym, tak) w dalszym ciagu kocha Robin.
no to sie w koncu odkocha pamietasz odcinek jak sie spotkal z ta dziewczyna z uczelni Cindy chyba i ona miala kompleks tej wspolokatorki i mowila ze wszyscy faceci sie w niej zakochuja a ted jej obiecal ze sie nie zakocha a potem pokazali jego dzieciakow i teda mowiacego upss ;p
Nie, po prostu wydaje mi sie, ze z jakiegos konkretnego powodu watek ''Teda i Robin'' byl walkowany przez 9 lat.
Juz nie mowiac o tym (subiektywne zdanie), ze byli najlepsza para. ''Przeciwienstwa sie przyciagaja''
Natomiast Barney i Robin - porazka. Sa tak nienaturalni, ze naprawde jest mi szkoda tych obydwu postaci.
Robin bedac w zwiazku z Tedem byla ''soba'' (i na odwrot), czego nie mozna powiedziec o duecie Robin & Barney.
Też po obejrzeniu ostatniego odcinka, jesteś zdania że Ted skoczył za tym medalikiem, nie dał odejść Robin i to jeszcze nie koniec ich związku?
Ted wracał do Robin przez 8 lat, gdyż ją kochał. Sądzę, że gdyby ona nie związała się z Barneyem to skończyłby jako stary kawaler, bo z Robin nie miał szans na udany związek.
Zalezy, ktora Robin masz na mysl.
Jesli ta sprzed 8 lat to jak najbardziej. Glownie, dlatego, ze mieli inne oczekiwania wzgledem zwiazku i w calkiem inny sposob zapatrywali sie na przyszlosc.
Robin chciala sie rozwijac w sferze zawodowej, natomiast Ted - ustatkowac. I to byl powod ich rozstania...
Natomiast obecna Robin jest gotowa zalozyc rodzine, jednakze nie darzy Teda juz takim uczuciem jak 8 lat temu.
A ty przeczytaj moja wypowiedz. Zdasz sobie sprawe, ze temat dotyczy tego czy para Ted+Robin mialaby racje bytu.
Obecna Robin jest gotowa wyjść za mąż a nie założyć rodzinę w klasycznym ujęciu tego słowa, czyli tak jak chciałby Ted.
Ile masz lat dzieciaku? Że po 2 ostatnich odcinkach zmieniasz ocenę na "1" bo koniec nie potoczył się tak jak chciałaś... ŻAŁOSNE
kobiety się o wiek nie pyta -_- ale odpowiem na 2 część pytania. Wszystko co było w serialu straciło dla mnie znaczenie po tych dwóch odcinkach tyle razy Ted i Robin sobie odpuszczali siebie a już scena gdy Robin odfruwa powinna definitywnie zakończyć ten wątek
Serial od początku nastawiony był na zupełnie inny sitcom... Serial miał być życiowy, przypomnij sobie wszystkie smutne i dramatyczne wątki. Ted zaczął historię od Robin, ostatni odcinek tłumaczy dlaczego. Nawet aktorzy po przeczytaniu ostatniego scenariusza, rozpłakali się i mówili że jest bardzo życiowy i piękny.
Poza tym takie zakończenie pamięta się o wiele bardziej niż coś przewidywalnego i oczywistego. W finale były przecież też śmieszne scenki, np. kiedy Ted tłumaczył się w swoim stylu dzieciom z tego, że starał im się to opowiedzieć najkrócej jak tylko się da ;]
Dzięki takiemu zakończeniu cała historia jest po prostu bogatsza i ma większy sens, ale to już sprawa osobistego odbioru.
No i właśnie to jest najfajniejsze. Że cała historia ma teraz sens. Ile ludzi by narzekało po innym zakończeniu, że dlaczego i tak, tak mało matki było w serialu...albo dlaczego Ted tak dużo czasu poświęcał na inne niepotrzebne historie i dlaczego tak dużo w jego opowieści było Robin i miłości do niej...
Co nie zmienia fakty, że moim zdaniem też powinni finał rozłożyć na trochę więcej odcinków, tylko wtedy nie byłoby takiego uderzenia i niestety niektórzy z tym uderzeniem nie dali sobie rady bo koniec nie potoczył się po ich myśli...
Może i nie byłoby wtedy takiego zaskoczenia na sam finał (a niby o to chodzi żeby skończyć z przytupem), ale przynajmniej zakończenie byłoby mniej chaotyczne no i nie sprawiałoby wrażenia upchania wszystkich nieskończonych wątków w tak krótkim czasie.
Można mieć więc zastrzeżenia do realizacji- ale sam pomysł , zakończenie i ostatnie sceny były dla mnie naprawdę piękne.
He he tyle teorii krążyło wśród internautów, ale chyba tylko garstka obstawiała zakończenie prawidłowo:D Ja przyznaję, nie spodziewałam się, ale opowiadanie o cioci Robin przez 9 sezonów nabrało teraz sensu...
Obejrzyj pierwszy odcinek pierwszego sezonu, a dowiesz się, że Robin nie jest matką.
Zacytuje wypowiedź jednego pajaca (hultekk), który kłócił się cały czas w tym i innych podobnych tematach o Robin+Tedzie.
"KAŻDY KTO SĄDZI, ŻE ROBIN BĘDZIE Z TEDEM JEST NAIWNYM IGNORANTEM. Jest to najdurniejszy pomysł, jaki kiedykolwiek "fani" HIMYMa wymyślili, nie ma żadnych logicznych uargumentowań, sprawia, że cała historia staje się bzdurna i podważa koncepcję serialu, ale i tak naiwnie w to wierzycie. Ted nie będzie z Robin. Nie. Nie, nie, nie. Mam na tą teorię jakieś 20 argumentów, które miliony razy przytaczałem tutaj i na swoim forum, ale wy zdajecie się nie słuchać
"PPS: Ale się będę śmiał, jak Robin nie będzie ani z Barneyem ani Tedem. Dobre kilka miesięcy będę Wam to, pieprzeni ignoranci, wypominał. ;)"
Trochę nie pykło, bo teraz można z niego się śmiać przez kilka miesięcy.
Ale to był durny pomysł, który podważa i niszczy serial. Szkoda, że scenarzyści tego nie widzieli.
A niby w czym masz tę rację? Nie wiemy czy Robin będzie żoną Teda. To Tracy była jego żoną NA PEWNO. Powiem ci, że nawet jeśli Ted się koniec końców spiknął z Robin to jest NAJWIĘKSZYM frajerem pod słońcem. ALE WY FACECI JUŻ TAK MACIE!
I gdzie sa te wszystkie cwaniaczki, ktore wysmiewaly ludzi za twierdzenie, ze Ted i Robin beda razem?