SPOILER
SPOILER
SPOILER
Bardzo słaby odcinek moim zdaniem. Ogółem 7 seria bardzo słaba.
Co sądzicie o ojcu Lily? Mnie osobiście bardzo irytuje, nieśmieszny i niepotrzebny w serii..
I nic się nie zbliżają do ujawnienia kto jest matką..
I nawet Barney trochę traci na wizerunku aczkolwiek dalej podtrzymuje ten serial.
A wy co sądzicie ?
"co za dużo to nie zdrowo" naprawdę, zawiodłam się na tym odcinku, w ogóle na większości w tej serii. Serial już praktycznie nie opiera się na tym jak on rzeczywiście poznał swoją przyszłą żonę. Czy wam też, w ogóle w tym odcinku rzucała się kiepska gra aktorska? Cały wątek był średnio śmieszny i nic nie wnoszący, nawet sytuacja Teda i szefa Marshalla to jakieś zapchanie tylko czasu odcinka.
moim zdaniem odcinek jest daremny, niesmieszny i niczego nie wnosi. calkowicie porzucili watek barney&robin, nie wspominajac juz o wątku poznania matki, a przeciez niewiele czasu im do konca zostalo. gra aktorska coraz gorsza, tak jakby spisali juz na straty ten serial, wiec po co sie starac. mam nadzieje, ze nastepne odcinki beda lepsze, albo chociaz beda cos wnosily.
dokładnie, coś w stylu "skoro i tak już kończymy i nie wyciągniemy więcej kasy to po co się starać"..
no i ten Mickey, którego szczerze jak widzę na ekranie to mam ochotę rzucić czymś w monitor.. beznadziejny aktor..
Najgorszy odcinek całego serialu. okropieństwo!!! Uwielbiam ten serial, a ten odcinek zniesmaczył mnie swoim poziomem, stylem i niepotrzebnością (aż z oburzenia stworzyłam nowe słowo :))
Widzę same złe opinie, a odcinek wcale nie był taki okropny, raczej średniak. Lubię ten sposób opowiadania historii - różne perspektywy, ale faktycznie, kiedyś wychodziło im to dużo lepiej.
Fakt, przydałby się teraz jakiś przełom w serialu, Ted mógłby poznać matkę wcześniej niż w finale tej, lub dopiero w następnej serii.O ile 6 seria bardzo mi się podobała, to ta, prócz kilku odcinków, jest najmniej zabawna.
Zaraz po odcinku sobie sprawdziłem, kto to był. "Hung" nie oglądałem, ale zdjęcie pani było i zgadzam się piękny Milf :)
Najlepsze, że w tym serialu pokazała w pełnej okazałości w paru scenach. :D Świetna jest
Nie no, kilka pierwszych odcinków 7 sezonu było świetnych. Ten ostatnie jednak muszę przyznać, że beznadziejny - może i było kilka momentów trochę zabawnych, ale i tak dużo poniżej poziomu jaki serial sobie wyrobił już dawno temu. Odcinek oglądałam wczoraj, ale jeśli miałabym wymienić jakieś najlepsze moim zdaniem sceny, to nie jestem w stanie, bo nic konkretnego z tego już nie pamiętam niestety. Pamiętam jednak wiele takich scen z poprzednich odcinków. Miejmy nadzieję, że następny nadrobi "straty"...
ten odcinek, jak i cały 7 sezon, totalnie mnie zawiódł :( HIMYM oglądam już z przyzwyczajenia i z nadzieją, że w końcu coś się wydarzy ciekawego ;/...
Jak dla mnie kilka ciekawych rzeczy miało jednak miejsce. Na przykład ostatnio zaskoczyły mnie nowe intra w związku z Barneyem jako liderem grupy "How I met your Barney" i z Lepszą Lilly i Nowym Marshallem - ale rzeczywiście to jedne z nielicznych zaskoczeń w tym sezonie przynajmniej ostatnio... Z tego odcinka na dłużej nie zapamiętam już nic - bo nie wiem, co było śmiesznego w myszach na serze z internetu, płonącym człowieku, czy kłótni o wegańskie sajgonki...
Cóż, kiepsko.
Lilly irytuje mnie maksymalnie, po prostu bardziej się nie da.
Kłótnia Robin i Teda? Myślałam, że będzie dotyczyć czegoś istotnego, ich relacji a tu chodziło o jakieś totalne pierdoły...
Barney nawet nie był śmieszny.
Ale wszystko przebija Marshall, który tak po prostu rzuca swoją wymarzoną od dzieciństwa pracę w momencie, gdy niedługo zostanie ojcem, bo musiałby popracować po godzinach i zrezygnować z imprezy (a kiedy pracował w banku, to mu to nie przeszkadzało....).
Mnie Lilly wkurzała tą swoją gadką ze cała impreza to niewypał, everything's ruined! Impreza pierwsza klasa ludzie sie bawią itp a ta narzekała jak tylko coś małego poszło nie tak.. i jakos w tym odcinku gra aktorska na nizszym poziomie, nie wiem od samego początku to zauważyłem :|
odcinek jak odcinek, pierwsze 2 sezony byly spoko, a teraz ogladam to tylko zeby zajac czyms oczy podczas posilkow;p w kazdym razie piosenka ktora leci podczas ich klotni mnie zaintrygowala, na wszelkie sposoby staram sie rozszyfrowac co to jest;p jak kto wie niech podpowie;p pozro
dobra nieistotne;p moje wprawne ucho wylapalo jedno slowo po czym google pomogl;p to I'm Burnin' For You by Blue Oyster Cult - najlepsze co bylo w odcinku;p
Odcinek strasznie chaotyczny, źle zgrany, a przede wszystkim - niepotrzebny. Wieje nudą. Ale jestem dobrej myśli - w następnym odcinku pojawi się ta cała Quinn, która ma wywrócić świat Barneya do góry nogami.
Odcinek faktycznie kiepski, Barney, który poważnie wziął groźby Lily, że Milf mu wacka obetnie nożem do sera był po prostu żałosny. Chyba im się już grać nie chce, kręcić ani wymyślać. Najbardziej irytujące w tym odcinku było to, że znów ani słowa o matce a Barney, który był tak beznadziejnie zakochany w Robin nagle rozmawia z nią o swoim penisie. i w ogóle gdzie, do diaska, jest Kevin?
akurat to, że Kevina nie było to był duży plus :) nie przepadam za nim w tym serialu. Ten aktor dla mnie istnieje tylko w Harold i Kumar :D
Lubiany czy nie - gra wielce oddanego faceta Robin a pojawia się z częstotliwością kumpla od seksu.
Też się nad tym zastanawiałam. Na imprezie cała masa ludzi - wszyscy obcy, a tego akurat nie ma.
Ogólnie mi również odcinek się bardzo nie podobał. Długo kazali na niego czekać i tu nagle takie dno :( Szkoda. Nie zgodzą się z wieloma głosami, że sezon 7 jest kiepski, jak dla mnie 6 był beznadziejny (ten powracający temat śmierci ojca mnie męczył), jedenk ten odcinek mocno odstaje.
Zgadzam się. Odcinek mi sie bardziej podobał niz kilka poprzednich, ale znowu tylko dzieki Barneyowi. Ojciec Lilly wku*wiajacy.
Zgadzam się, ojciec Lilly strasznie irytujący, mam nadzieję, że go odsunął od serialu jak najszybciej. W sumie dla mnie cała serial obniżył loty okrutnie, oglądam już tylko siłą rozpędu i w nadziei, ze mnie Barney jeszcze zaskoczy.
HIMYM i Two and half men to już nie to samo. Dobrze, że jeszcze The Big Bang Theory się trzyma :)
powiem nawet więcej, Big Bang Theory ostatnio zrobiło się nawet jeszcze lepsze, genialne są ostatnie odcinki :)
odcinek miał mega potencjał, ale kompletnie niewykorzystany. całość obrzydliwie chaotyczna. jakkolwiek odcinek był całkiem przeciętny, myślę że w historii HIMYM nigdy gorszego nie było.
Nudny strasznie ja ta cała 7 seria. Jest kompletnie beznadziejna- mało ciekawa, mało śmieszna, jakaś taka szara i byle jaka. Od 6 serii poziom zaczyna spadać, cała ta Zoe była nudną postacią, sztucznie "fajną" i psuła serial. Teraz Kevin i ojciec Lily. Brak jakieś ciekawej historii, jakiegoś konkretnego problemu w poszczególnych odcinkach, takich śmiesznych wstawek z przeszłości lub wyobrażeń o przyszłości, Barney ma same nudne akcje z dziewczynami. Schodzi na psy ten serial, twórcy spoczęli na laurach.
Beznadziejny odcinek, nudny, nieśmieszny i nic nie wnoszący do akcji. Taki zwykły zapychacz.
Ojciec Lily mnie niesamowicie irytuje.
mnie tam odcinek sie podobał :) szef Marshala jest prze zabawny Mr Coots :D hehe
Ja już chyba HIMYM oglądam z przyzwyczajenia. Nie pamiętam kiedy ostatnio cokolwiek mnie rozśmieszyło w tym serialu. Dobrze, że trwa 20min, bo 40min bym chyba nie dał rady za jednym razem obejrzeć, baa.. nawet podczas tego 20min odcinka robię sobie przerwy na kawę albo facebooka ;-) Czy ktoś z Was pamięta czy w ogóle w 7 sezonie była jakakolwiek kobieta z która umawiał się Ted? Ja sobie nie mogę przypomnieć. W ogóle kiedy ostatnio odcinek zaczął się od dzieciaków i o tym jak to Ted im opowiada historię? W 7 sezonie chyba w ogóle nie ma tego motywu.
była Slutty Pumpkin grana przez Katie Holmes ale w zasadzie to tylko mały epizodzik i nic większego z nią jednak nie wyszło..
serial jest mniej śmieszny, bo postacie "dziadzieją", już nie ma takicha akcji jak w np. pineaple inncident, bo postacie są już na to za stare...
Pineapple był spoko, faktycznie.
I takich odcinków nie ma już, od jakiegoś czasu.
6 sezon mnie denerwował całą sprawą z Zoey i The Arcadian.
A teraz...po prostu wieje nudą.
Nie licze za bardzo na tę cała Quinn, czy cotam - Nora też miała potencjał, żeby wywrócić świat B. do góry nogami (czy coś), a on i tak nagle, po wielu staraniach o Norę, zorientował się, że kocha Robin. Teraz w sumie ten watek jakoś jest uciety. I nagle ma się pojawić Quinn. Nie wiem, chaotyczne toto.
Dodatm jeszcze, że ostatni odcinek miał wiele niedociągnięć - w stylu, w jednej części Robin podchodzi do Barneya, żeby z nim pogadać, w innej, to on ją ciagnie z arekę, bo chce pogadać.
Nie, bez sensu.
Ja po odcinku "Pineapple Incident" dałem HIMYM 10/10, wcześniej było 9/10 :).
Ostatnie dwa odcinki były mocno średnie. Mam nadzieję, że wkrótce to się poprawi, bo epizody 7x14 oraz 7x15 były nudne i prawie w ogóle nie śmieszne. Twórcy muszą znaleźć jakieś dobre tematy, wymyślić, co bohaterowie mają robić, bo to, co jest teraz, nie jest zbyt dobre. Wiem, że łatwo tak sobie to napisać na forum, ale wierze, że im się uda i HIMYM znowu będzie śmieszne :).
Kolejny z oglądanych przeze mnie seriali, który ma coraz słabsze odcinki. W ''Jak poznałem waszą matkę'' zaczęło się w szóstym sezonie. Teraz sitcom bardziej mnie irytuje niż bawi, ale oglądam z przyzwyczajenia. Omawiany odcinek jest najsłabszy jak dotąd z całego serialu. Wkurza mnie to, że na bok odsunięto pokazanie jek Ted poznał swoją żonę. Zamiast tego muszę oglądać jakieś durne przyjęcie, telepiącą się Lilly, żałosnego Barneya a innych nawet nie pamiętam. I gdzie jest ten chłopak Robin? W każdym serialu są zapychacze fabularne i ten odcinek nim był. Nie mam nic przeciwko, ale wykonanie jest no... do bani. I żeby nie było, bardzo lubię HIMYM. Dlatego jestem taki zły na to, co się z nim porobiło.
Sam odcinek oceniam na 3/10, serial 8/10.
Odcinek był dobry - oryginalny, dosyć zabawny - ale zabrakło mi w nim trochę głównych bohaterów (skupiono się na szefie Marshalla, Lily i jej ojcu), oraz klasycznych miejsc w Nowym Jorku (tj. bar u McClarena). Jednak mogę mu wystawić naciągane 8/10.
Co do sezonu, to zauważyłem, że ostatnio na filmwebie nastała moda na narzekanie co do świeżych odcinków (jest tak praktycznie przy każdym aktualnie nadawanym serialu). Jak dla mnie serial trzyma poziom. Piąty sezon wprawdzie był trochę słabszy (szczególnie względem 3 i 4, ale sądzę,że to w głównej mierze przez Barney'a "w związku"), ale szósta seria była bardzo dobra. Obecnej jeszcze nie oceniam, ale dużego spadku nie ma. Oceniam wszystkie odcinki na fw i oto jak się przedstawiają moje oceny poszczególnych serii:
SEZON 1 - 8,09 (2 odcinki ocenione na 10)
SEZON 2 - 8,27 (1 odcinek oceniony na 10)
SEZON 3 - 8,55 (3 odcinki ocenione na 10)
SEZON 4 - 8,50 (4 odcinki ocenione na 10)
SEZON 5 - 8,08 (2 odcinki ocenione na 10)
SEZON 6 - 8,42 (4 odcinki ocenione na 10)
SEZON 7 - 8,07 (0 odcinków ocenionych na 10) <<< póki co!
Pozdrawiam wszystkich fanów serialu! ;)
Nie, każdy odcinek w skali 1-10, a później średnia arytmetyczna (suma wszystkich odcinków podzielona przez ilość epizodów w sezonie) i włala.