PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=221833}

Jak poznałem waszą matkę

How I Met Your Mother
2005 - 2014
8,0 208 tys. ocen
8,0 10 1 208469
7,1 23 krytyków
Jak poznałem waszą matkę
powrót do forum serialu Jak poznałem waszą matkę

Moim zdaniem zakończenie było okropne a to nie z powodu małego poczucia humoru lub małej
ilości żartów. Bo ostatni odcinek serialu powinien być wzruszający i lamentujący, jednak nie podoba
mi się to ,że cały serial opierał się na poszukiwaniu matki "jedynej" a była ona uchwycona w kilka
małych ujęć, cała historia miłości, choroby śmierci była taka na pstryk!. Nie podobało mi się to
bardzo rozumiem śmierć to fajne rozwiązanie - zaskakujące, jednak jak już robimy odcinek
(2odcinkowy) ot kurde można trochęto rozwinąć, bo na prawde migneli ostatnim odcinkiem po tym
związku jak nie wiem co -.-

ocenił(a) serial na 10
dulcemockingbird

Moim zdaniem zakończenie nie było takie złe: Barney ma w końcu kogoś, kto będzie dla niego całym światem i za motyw Barneya ogromny +
Ted jest z Robin - tego właśnie chciał przez te 9 lat. Połączenie ich było piękne - ta symboliczna niebieska waltornia.
Matka przedstawiona niemal jakby była kolejna "przelotną" dziewczyna Teda. Z tym się zgadzam z Tobą, jedna scena ze szpitala i bum i już nie żyje.

ocenił(a) serial na 8
dulcemockingbird

Myślę, że wielu ludziom się nie podoba zakończenie, bo właśnie źle interpretują tytuł i tym samym fabułę tego serialu. Bo to wbrew pozorom nie jest historia o tym jak Ted poznał matkę swoich dzieci, a historia jego miłości do Robin i wszystkich aspektach jakie się z nią wiązały. Jak to ujęła jego córka na koniec - "Nie kupuję tego. To nie jest historia o tym jak poznałeś naszą matkę, a historia o tym jak całkowicie zakochałeś się w cioci Robin".

Oczywiście można się przypierdzielać do wiele rzeczy jak sposobie przedstawienia historii czy logiki bohaterów, ale to już temat na inną dyskusję...

ocenił(a) serial na 10
gawlacki

z drugiej strony.. do tego właśnie zmierzał ten serial... Ted pół swojego życia myślał tylko o Robin, aż w końcu oboje stwierdzili, że chcą być razem.

gawlacki

Hmm, jestem wdowcem od kilku lat, moja idealna miłość po 15 latach zakończyła się równie szybko jak w serialu, to jednak miałbym opory przed powrotem do licealnej miłości. To była szaleńcza miłość od pierwszego wejrzenia, pełna żaru i namiętności, które równie szybko się zakończyła, co zaczęła. Niemniej tę dziewczynę kochałem jeszcze długo po zakończeniu związku. Właściwie, to dopiero małżeństwo mnie z niej wyleczyło. Teraz, po 25 latach od tamtych czasów, darząc je nadal pewnym sentymentem, wolę do nich nie wracać. Co było, to było, dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki.

ocenił(a) serial na 8
GR0SZ_ek

Więc pewnie dobrze rozumiesz ten finał

gawlacki

Nie, właśnie nie rozumiem.
To była fajna historia, ale finał jest zaprzeczeniem całości. Powinno być tak, że:
1) tydzień/miesiąc/rok - być może podczas tego pobytu w Argentynie - do Barneya (i Robin) przychodzi informacja o jego dziecku z którą jego wcześniejszych "ladacznic"; Dalszy ciąg jak w finale: jego wielka miłość do córki, ustatkowanie się, itd;
2) historia Teda i Tracy może bardziej rozbudowana, ale w sumie OK;
3) przed/po śmierci Tracy, Barney - zgodnie z zakładem - zostaje zastrzelony (może w obronie Robin);
4) osoby po przejściach: samodzielny Ted z 2 dzieci i samodzielna Robin z nieswoim, ale kochanym dzieckiem, - być może planują wspólną przyszłość.
Ale w to wszystko nie wpasowuje mi rozwód B&R szybszy niż ich ślub, 5 sekundowa śmierć Tracy, Ted ponownie stojący w "penisem smerfa" pod oknem Robin. Nie po to ślub B&R trwał cały sezon, aby w kilka minut odcinka finałowego zakończyć się rozwodem. Nie po to poznawaliśmy wzmianki o Tracy, żeby zobaczyć jak umiera w kilka sekund od swojego ślubu. Nie po to Ted odrzuca Robin, żeby na koniec stać jak głupi pod jej oknem - jakby 9 lat emocjonalnej mordęgi niczego nie nauczyło.

dulcemockingbird

Ted chyba wypowiadał do dzieci w serialu słowa "Nie mówcie waszej matce". Czy to nie gryzie się z faktem jej śmierci?

ocenił(a) serial na 8
ihatemondays

Też coś takiego kojarzę, ale za nic nie mogę sobie niestety przypomnieć w jakim to odcinku było ;/

ocenił(a) serial na 9
Adzam_2

To chyba można zaliczyć do błędów w scenariuszu, podobno nagrano kilka alternatywnych wersji zakończenia i może twórcy do tamtego momentu nie planowali uśmiercić matki, dopiero później zmienili plany

dulcemockingbird

a ja się zgadzam! zakończenie przeczy całej idei serialu, Tedd miał poznać tę najważniejszą osobę, tę którą wielbił wychwalał itd. A Ona została spłycona do dwóch odcinków, z prostackim podtekstem go,chorobie i śmierci, u powrót do Robin! Zero konsekwencji, zawiedli mnie, a było tak dobrze...niestety, rzadko która wytwórnia potrafi zakończyć emisje na wysokim poziomie.

ocenił(a) serial na 8
mysza16666

Ten serial powinien mieć tytuł "How I met your stepmother"

ocenił(a) serial na 3
dulcemockingbird

Jak dla mnie zakończenie jest tragiczne. Oglądałem serial od 5 lat i okazuje się, że zmarnowałem ten czas. Najpierw zakończenie 8 sezonu, gdzie od tak poznaliśmy matkę, a teraz coś takiego?
Ktoś tu pisał, że ostatni odcinek powinien być wzruszający, dla mnie nie był. Zakończenie jest beznadziejne. Jeżeli ktoś oglądał Przyjaciół to ma doskonałe porównanie. Tam ostatni odcinek jest świetny. To jest komedia, która powinna mieć szczęśliwe zakończenie, a to takie nie było. Owszem Ted zostaje z Robin, może się to podobać lub nie (mi nie). Ale śmierć w ostatnim odcinku, to chyba najgorsze co można było zrobić.

ocenił(a) serial na 6
nero00

jak dla mnie Przyjaciół nie ma co porównywać do HIMYM, przyjaciele to klasyk nad klasykami gdzie nie ma mowy o jakimś słabszym sezonie lub odcinku tam wszytsko było świetne! A jak ktoś wyżej napisał, że wiele osób źle interpretuje tytuł! dla mnie to g*wno prawda, bo moim zdaniem jest to dość nie fair w stosunku do matki czyli że jego największą miłością była Robin? ale zakochał się też w matce z nią był ale później zrozumiał żejego największą miłością jest Robin? ale głupota..

ocenił(a) serial na 10
dulcemockingbird

Ja postrzegam himym nieco inaczej. Może właśnie dlatego mi sie podobało. Większość z was narzeka że matka była tylko zapchajdziurą po Robin, że nie było więcej ich scen razem, że Ted nigdy tak naprawdę nie kochał jak pierwszą miłość - Robin. Wydaje mi się jednak że nie patrzymy na to z perspektywy dzieci, którym to Ted opowiada jak poznał ich natkę - dlatego jest tak idealizowana i dlatego nie jest rozwinięta jej śmierć - jaki ojciec umiesciłby w tak pieknej historii moment w ktorym umiera matka ich dzieci? Wystarczy że przy tym byli, pamiętali ten moment. Ted może po tylu latach nie zdawał sobie sprawy że nadal kocha Robin. Może w trakcie opowiadania podswiadomie poruszal temat Robind opie io dzieci uświadomiły go o tym fakcie?

Co do "pokutowania Robin" to czym ona tak bardzo zawiniła że w co drugim poście jestlinczowana? Czy kazdy musi byc idealny i marzyc o wielkiej rodzinie? Wiadomo ze był to błąd ze wyszla za Barneya a potem nagle schce zostac gwiazda i robic kariere ale kto nie popelnia bledow?. Z biegiem lat dostrzega ze Ted nie jest dla niej zwyklym przyjacielem lecz jest juz za pozno - znalazl swoją drugą polowke. Od tamtego czasu Robin moze poczuc sie jak Ted przez te wszystkie latagdy oza nią biegał.

Matka umiera - bywa w zyciu - ale chyba z tego powodu Ted nie musi zyc do smierci w celibacie? Dzieciaki uswiadamiają go ze Robin nie jest mu obojętna, oboje są wolni, doswiadczeni przez zycie - nie widze powodu dla którego nie mieliby spróbowac byc ze sobą :)

Ok moze juz skoncze ten wywód ;) ale poważnie poyraktujcie ten serial jakbyscie sami byli dziecmi Teda - to zmienia całe podejscie do serialu.

ocenił(a) serial na 3
pan_banan

Ale tu przede wszystkim chodzi o kompresje zakończenia. Matka spotyka Teda, pojawia się kilka wspólnych scen, nagle umiera, a Ted spotyka się z Robin. Problem jest to, że wszystko zostało pokazane za szybko. Zwłaszcza śmierć matki, brak jakiejkolwiek żałoby, nic, nie żyje i już. Cały 9 sezon obejmował weekend przed ślubem Barneya i Robin, a w finale sezonu mamy jakieś 10 lat (może więcej) w 40 minut. Dodatkowo jak dla mnie Barney i Robin świetnie do siebie pasowali i powinni być razem. ("For God sake") to serial komediowy, który zasługiwał na szczęśliwe zakończenie.

Ten serial powinien zakończyć się już w poprzednim sezonie i scenarzyści byli do tego przygotowani, ale CBS przedłużyło serial o kolejny sezon. Co widać w ostatnich odcinkach, w spadku ich poziomu i w samym zakończeniu 8 sezonu. Niestety przełożyło się to też na sezon 9. Mam wrażenie, że scenarzyści byli wręcz zmuszeni do kontynuacji i dlatego tym odcinkom brakuje pomysłu.

ocenił(a) serial na 7
dulcemockingbird

Miałam nadzieje, że twórcy postarają się wrócić do poziomu pierwszych sezonów na finałowy odcinek. Marzenie! Tak słabego zakończenia nie widziałam dawno! Jak już wcześniej zostało wspomniane, cały serial skupiał się na poszukiwaniu wielkiej i prawdziwej miłości przez Teda, która już odnaleziona została przedstawiona jako kolejny epizodyczny romans. Powinni pokazać ich ślub bardziej widowiskowo moim zdaniem (Ted tak o nim marzy od 1 odcinka a jest ukazany jakby to było coś co trzeba odbębnić bo mają już dwójkę dzieci - zero rodziny, znajomych panny młodej, brak dzieci na ślubie rodziców! tylko przyjaciele Teda)
Powrót do Robin jest absurdalnym pomysłem (jeśli jej związek z Barney'em rozpadł się z powodu braku czasu, częstych wyjazdów oraz poświęcenia się pracy to z Tedem będzie inaczej? Dla niego z tego zrezygnuje? -nie kupuje tego,ona zawsze myślała głównie o sobie )
Postawa dzieci była śmieszna, nie ważne, jak poznałeś naszą matkę masz biec do Robin! Przecież ona jest taka super a matka nie żyje więc masz nasze błogosławieństwo, dzwoń w tym momencie! Co to ma być?!
Przez te wszystkie sezony Ted tak długo czekał na tą miłość, pokonał tyle trudności i nieszczęść! I kiedy już spotkał swoją wielką wymarzoną miłość ona zostaje mu tak po prostu odebrana. Powinno być inaczej! Np : Ted kończy opowieść po czym wchodzi Matka i mówi, żeby skończyli pogawędkę bo przyszli Lily, Marshall, Barney i Robin lub zaczyna się akcja porodowa i Tracy rodzi Tedowi kolejne dziecko. Barney był uroczy w swoim monologu lecz trochę to naciągane, że spał z tyloma kobietami a dopiero teraz jakaś zaszła z nim w ciąże.
Lily i Marshall na plus.
Nie tak to sobie wyobrażałam.