Otóż o dziwo po srednim 8 sezonie ten jest całkiem ok.
Martwiłem się nową formułą cały sezon=weekend. Ale o dziwo wychodzi im całkiem ok. Dużo
wstawek z przeszłości/przyszłości również pasuje i nie psuje ogólnego efektu. Serial mógłby
mieć równie dobrze nazwę 24: Wesele. Oby ten stan utrzymał się do końca sezonu.
Druga sprawa: Żona Teda.
Podobna do Lily no i ładna całkiem jest.
Ale czy tylko ja mam wrażenie, że nie widać między nią a Tedem żadnej chemii? Między Tedem
a Robin było całkiem inaczej i nie mówię to dlatego, że jestem fanem takiego zakończenia.
Niech Robin będzie juz z Barneyem. Chodzi o to, że sceny Ted - Robin lepiej /naturalniej
wypadaly niż Ted - żona.
co do chemii - mało tej dwójki było na ekranie, ale i tak uważam, że chemia była. a miedzy tedem i robin tej chemii nie dostrzegam, z resztą podobnie, jak z zoey czy stella. chemia jest miedzy marshalem i lilly :) i barneyem i robin w pierwszej 'wersji' ich związku (potem się zapuścili a i tak było więcej chemii niż teraz) :)
Dla mnie poziom tego sezonu jest dramatycznie niski. 8 też był słaby, ale on miał kilka dobrych odcinków (mniejszość, ale zawsze).
9 sezon nie ma póki co żadnego atutu. Wysilone żarty, festiwal sucharów, niepotrzebna postać Daphne, głupie sceny z Jamesem, całkowite zepsucie postaci Barney'a, irytująca Robin, no i postać matki póki co strasznie przesłodzona.