Mam to samo. Kiedyś nie mogłam doczekać się nowego odcinka, a teraz czasem oglądam po kilku dniach. To coś znaczy. :D Też mam wrażenie, że to jest na siłę już wszystko. Rozwlekają, za bardzo kombinują, zabijają ciekawość i napięcie. Właściwie w moim odczuciu jednym z najgorszych pomysłów było zaspoilerowanie wcześniej ślubu Barneya z Robin. To np. u mnie spowodowało takie głupie wyczekiwanie, znużenie tym wątkiem. I pomysł z zejściem się Teda z Victorią był fatalny. Wszyscy wiedzieliśmy, że nic z tego nie będzie, więc po co? Niesmak.
Jeszcze w siódmym sezonie chciało mi się bronić tego serialu, ale teraz już nie ma czego, bo Barney z psem jako wingmanem powoduje tylko facepalm. Strasznie szkoda pisać coś takiego, ale trzeba spojrzeć prawdzie w oczy - było świetnie, jest kiepsko.

Akurat zaspoilerowanie było moim zdaniem dobrym zabiegiem, bo zbudowało w końcu jakiekolwiek napięcie i zmotywowało do oglądania kolejnych odcinków :)

no, chyba tylko dlatego ogladalismy poczatek 8 sezonu.

ale tez powoli to sie robilo wk***iające ze oni mają byc razem a w tym kierunku nic sie nie dzialo...

Niestety masz rację. Serial się zmienił, bohaterowie przeszli przemiany ale twórcom wciąż nie udaje się dorównać postaciom z przed przemian. Trochę za bardzo widać wymyślanie nowych cech bohaterów wyłącznie na potrzeby jednego odcinka.