Ile można szukać tytułową matkę? Powoli zaczynam być tym zmęczona... Ogólnie to jest bardzo fajny serial, ale potrzebuje jakiegoś urozmaicenia. Świetnie, ze wprowadzili Quinn? - jej związek z B jest fantastyczny. Ted zawsze mnie męczył, ale teraz... powoli amm dość. Mogliby stworzyć jakiś fajny wątek dla Robin... Lily i Marshall jak zawsze wymiatają :)
Fakt. Nie wiem czemu, ale Ted jest strasznie antypatyczny. Drażni mnie przeokrutnie. Zwłaszcza to, iż:
- Zachowuje się jak baba
- Momentami bywa strasznym, bijącym na kilometr naiwnością dupkiem
- Zawsze "dzieli włos na czworo" (Wszystko szczegółowo analizuje, czasem wręcz do porzygu)
- Momentami można odnieść wrażenie, że skupia się wyłącznie na swoich problemach (przyjaciele mu coś mówią, a on dalej swoje)
- Cholernie "toksyczny" z niego facet
Serial oglądam głównie ze względu na Lily, Marshalla i Barneya. Robin była ciekawa przez dwa, góra trzy sezony. Później zrobiła się głupiutka.
Moim zdaniem twórcy filmu, specjalnie odbiegają od szukania tytułowej matki na rzecz ciekawszych wątków - Marshall&Lily, Robin i Barneya. Ciągnął też serial dla kasy, ale do puki nie zastąpią głównego bohatera Ashtonem Kutcherem, będę go oglądał.
Ted nie jest moją ulubioną postacią, ale gdyby go nie było serial byłby nudny. Według mnie postacie bardzo dobrze się uzupełniają i pasują do siebie. Najbardziej lubię Barneya, który przypomina mi Charliego Harpera. Bardziej wkurzający jest Alan w "Dwóch i pół" - biedna ofiara losu, żerująca na rodzinie i przyjaciołach.
Wiadomo, że nie zabija się kury znoszącej złote jaja, ale w przypadku fajnego serialu, bardzo łatwo o przesadę. Zawsze przychodzi czas, kiedy kończą się pomysły, a większość wątków jest ciągnięta niemalże na siłę. Mam jednak nadzieję, iż w przypadku HIMYM tak nie będzie. Co do Teda... Chyba nikt nie oglądałby tego serialu, gdyby jego przyjaciele tak świetnie nie uzupełnialiby całej reszty :-)))))
Kto jest tytułową matką dowiemy się w następnym sezonie, zresztą to nie jest najważniejsza rzecz w całym serialu tylko pretekst do opowiadania historii grupy przyjaciół.
Mogę się założyć o milion że żoną Barneya nie zostanie Quinn, zresztą jest niesympatyczna i scenarzyści coś jeszcze wymyślą. ( mam nadzieję)
Lily i Marshall od 6 sezonu są nudni , ile można wymyslać historii z tą ciążą i dzieckiem, a Marshall kiedys był bardziej zabawny :/
Niestety, serial dla mnie spadł z "czekam na niego" do "coś tam w tle do obiadu" - jest teraz po prostu słaby.
Masz trochę racji, ale ja wole oglądać ten serial aż do tego 2030 roku. Bo jak zakończą HIMYM, to nie będzie już żadnego fajnego amerykańskiego serialu. Nawet ten serial naciągany jest lepszy od wszystkich innych.
Chyba żartujesz, jest wiele lepszych seriali amerykańskich, chyba że mówimy o głupitkich pseudokomediowych serialkiach. To wtakich oklicznościach ten ma tutaj swoje miejsce. Powiem tak oglądam tylko jak obejrzę na bieżąco wszystkie inne seriale... Zatem robie to bardziej z nudów niż zaciekawienia... Byle tak dalej!
Podaj jakieś konkretne tytuły tych lepszych amerykańskich seriali. Ja je oglądam tylko z nudów, specjalnie na nie nie czekam - głównie na Comedy Central, na którym już nie ma co ogladać poza 2 i pół i HIMYM.
To nie są seriale komediowe, więc na popraw humoru i okazyjne oglądanie się nie nadają.
Gry o tron jeszcze nie widziałem, serial wojenny sobie odpuszczę, a recenzja Grimma skutecznie zniechęca.
No chyba żartujesz: Big Bang Theory to mało? Bije HIMYM na głowę jak dla mnie :)
HIMYM slabnie od 5 sezonu, z czego 6 to bylo totalne dno. Mialam nadzieje, ze skonczy sie na tym 8 sezonie, ale jak chca dalej ciagnac to jeszcze przez 2 to ja juz chyba wymiekne...