Czy mi się zdaje, czy to był jeden z najgorszych odcinków w historii całego serialu? (szczególnie historia Robin...) Ok, opowieść Barneya była znośna, ale to tylko w porównaniu z tym, co dostajemy ostatnio.
Anyway, znowu słabo, a myślałem że powrót do baru wystarczy na dobry odcinek.
Tak jak nie rozumiem narzekań ludzi na sezon 9, który osobiście bardzo mi się podoba i humor akurat mi pasuje to ten odcinek to była żenada...
Uśmiałem się ze dwa razy - scena z randką Teda (Barney jako Jeter^^) i podczas historii Barneya, gdzie Ted znowu dał prztyczka w nos LeBronowi.
Nie przypominam sobie równie dennego odcinka dotychczas. Typowy zapychacz, nie mieli chyba pomysłu na dalsze ciągnięcie X godzin do ślubu i musieli takie coś wpieprzyć...
Zgadzam się z przedmówcami - odcinek do bani. Naprawdę nie wiem co się stało z tym serialem, który w pierwszych 6 sezonach: był zabawny, posiadał zaskakującą fabułę, zawierał w sobie prawdy życiowe i kończył się zawsze optymistyczną puentą. A najgorzej, że następne odcinki (które będą kiczowate) będą miały cały czas wysoką oglądalność z racji tego, że ich już niedużo pozostało. Mam nadzieję, że ewentualny spin-off będzie kompletną tragedią i przyniesie im straty finansowe, bo to, co scenarzyści zrobili z najlepszym serialem komediowym jaki w życiu oglądałem to istny kryminał...
Jest bardzo słabo.
Jedyne co mi się minimalnie podobało to nawiązanie do Ojca Chrzestnego, ale niestety nawet wypchane policzki N. P. Harrisa nie są w stanie ocalić tego odcinka.
no mialem nadzieje ze jesli akcja wroci do NY to bedzie fajnie, niestety odcinek do DUPY!!! nuda i zenada. Jeszcze to rymowanie..... boziu co za badziew. Ani razu sie nie zasmialem . 1/10
BRAWO HIMYM!
oficjalnie przyznaję, że zostałam pokonana przez ten serial. Fizycznie nie jestem w stanie obejrzeć tego odcinka. Nawet po to tylko, żeby odklikać "obejrzane ;/
Same hejty, jak widzę. Tego się nie spodziewałem, bo odcinek bardzo udany z technicznego punktu widzenia - rymowanie; tego jeszcze nie było i scenarzyści mogli się wykazać, co IMO wyszło im znakomicie. Zastanawiam się w jakim stopniu osoby hejtujące znają angielski, bo trzeba przyznać, że aby mieć pełną satysfakcję z tego epizodu, trzeba być biegłym w tym języku, zarówno jeśli chodzi o słownictwo jak i rozumienie tekstu słuchanego. Coś czuję, że tłumacze z Comedy Central będą mieli ciężki orzech do zgryzienia :).
Do tego nie przemawia do mnie argument, że "Badtime stories" to kolejny zapychacz. Proszę państwa... mamy dziewiąty sezon. Serial, w którym nie stawia się na zapychacze, tylko na ciągły, dynamiczny rozwój fabuły kończą się się na, powiedzmy, pięciu sezonach; jeśli twórcy chcieli by zakończyć wątek główny szybciej to już dawno by to zrobili, ale Wy nie moglibyście dzisiaj zawiesić oka na swoich ulubionych bohaterach. Albo kupujecie koncepcję jaką serwują Wam twórcy albo wyłączacie odbiorniki :p. Druga sprawa, że HIMYM to sitcom, tutaj są same zapychacze, ale nie chodzi o to, że jest to sztuczne wydłużanie serialu tylko naturalna kolej rzeczy - ten serial ma Was bawić jak najdłużej. Po prostu patrzycie na dziewiąty sezon przez pryzmat "WIELKIEGO FINAŁOWEGO SEZONU" i Wasze oczekiwania są wyolbrzymione, a tymczasem "Badtime stories" to prawdziwa perełka.
wierz mi... nie o angielski tutaj chodziło. Nie róbmy z tego Pratchetta - ot dziecięce rymowanki
Jedyne co mi się podobało, to ten aktor, który grał współpasażera. Niestety - pomimo, że go lubie nie dałam rady. Więc niestety.... nie wiem o czym były historie, nie wiem co się działo. Bzyczało to, to w tle ale w połowie nawet tego znieść nie mogłam. Jak mówiłam - ten odcinek mnie pokonał
popieram- GENIALNY odcinek. Bardzo dobrze się bawiłem. Jedyne zastrzeżenia mam do historii Teda- ta mi odrobinę nie podeszła ale cała reszta wyszła świetnie.
Jest coś związanego w odcinku z rozwojem fabuły podczas wesela czy tylko ta durna opowieść która zapycha czas antenowy? 11 odcinek i Ted dalej nie poznał matki ... nie tak sobie wyobrażałem odcinki zmierzające ku finałowi serialu
a mi tym razem(o dziwo!) odcinek się podobał :) oczywiście to nie był poziom z sezonów 1-5, nawet nie 6, ale w porównaniu do tego, co ostatnio nam serwują oglądało się znośnie. historie całkiem fajne (oprócz Barney'a). ciekawe jak odcinek przetłumaczą na polski. będzie to na pewno wyzwanie dla tłumacza :)
wyjątkowo słaby odcinek, wyjątkowo słaby sezon - zaczynam się zastanawiać czy warto dalej oglądać ten serial...
po hejtach widzę że nie ma co oglądać :) twórcy myśleli, że jak odbiegną trochę od normalności i zrobią w całości rymowany odcinek to wyjdzie z tego coś zajebistego a tu dupa :D w Scrubs był odcinek musicalowy, oraz bajkowy (kiedy Cox opowiadał synowi historię o dniu w pracy i zmienił to na bajkę), w Różowych latach 70 był odcinek z fantazjami bohaterów, HIMYM nie chciało być gorsze, więc zrobili rymowany tylko jakoś im nie wyszło :D
Odcinek dla fanów Pana Tadeusza. Od tych rymów można świra czasem dostać. Swoją drogą tłumacze dopiero będą mieli szoł.
ja jestem ciekaw co odjebią tłumacze z Comedy Central... ich tłumaczenia to porażka, bo w tv przecież musi wszystko ładnie, pięknie wyglądać no i nie potrafią tłumaczyć gry słów... kiedy ogląda się z napisami, zawsze w nawiasie są wyjaśnianie jakieś nieznajome gagi i człowiek się czegoś uczy a Comedy Central odpierdala fuszerkę, a odcinek z rymami pewnie spieprzą jeszcze bardziej
Nie chcę nic mówić, ale często nasi nieoficjalni tłumacze napisów na tej grze słów robią najgorsze, najbardziej rażące błędy. Zdarza się, że tłumaczą dosłownie, podczas gdy dany zwrot/wyrażenie ma znaczenie przenośne. Jeden z najbardziej rażących błędów tego typu pojawił się w jednym z odcinków The Big Bang Theory, w którym Leonard tłumaczył Sheldonowi, że jest przykręcony, używając technicznego opisu śruby i czynności przykręcania. W angielskim "przykręcony" to to samo co "przerąbane" - "screwed". Takich wyrażeń, często po prostu nie da się przetłumaczyć. Jedną z opcji byłoby użycie sformułowania polskojęzycznego i przebudowa całego dialogu pod to - na przykład ze słowem "przerąbane" właśnie. Leonard by zapytał Sheldona jakie byłoby drewno po mocnym uderzeniu siekierą z góry, na co tamten odpowiedziałby "przerąbane". Ten odcinek zapewne już poleciał w polskiej wersji, i nie wiem jak z tego wybrnęli. Ale nawet tego typu, naciągane rozwiązania nie zawsze są możliwe. Dlatego wolę oglądać bez napisów, w oryginale. I osłuchać z językiem się można i straszna satysfakcja z wyłapywania żartów jest.
zdarzają się wpadki, tak jak mówisz często trudno jest coś przetłumaczyć jednak oglądając z napisami tak jak wspomniałem niektóre niezrozumiałe sformułowania są wyjaśniane w nawiasie, w przypadku lektora nie ma na to szans, on czyta z kartki i nie ma czasu na takie wyjaśnianie... ja najbardziej rażący błąd w tłumaczeniu jaki zapamiętałem to jeden z odcinków Friends, kiedy bodajże Chandler rzucił jakimś przedmiotem w kierunku Joey'a, bo chciał mu to podać, a on nie złapał, wówczas Chandler mówi "It's my bad" a lektor na to "To moje łóżko"...
Dokładnie, nie lubię takich odcinków. Fabuły całego sezonu starczyłoby na jeden z odcinków początkowych serii.
Ale ten odcinek nie wnosił absolutnie nic,rozczarowanie.
Zgadzam się,najgorszy odcinek HIMYM w ogóle.
miałam cierpliwość do twórców tego serialu i po każdym odcinku mówiłam sobie że może następny będzie lepszy. Niestety ten odcinek pobił poziom żenady ustanowiony przez odcinek 10. Obawiam się że gorzej niż odcinek 11 jeszcze może byc skoro jesteśmy dopiero w połowie serii a do ślubu 25 godzin. Odcinek nic nie wniósł do fabuły ponadto był żenujący (Robin która zjadła caly tort weselny miał byc niby śmieszny? no błagam).
Jeżeli nie mieli pomysłu na 24 odcinki to mogli skrócic serię do 12 i wtedy wywalając odcinki jak ten może serial trzymałby poziom.
Moim zdaniem cała ta farsa z przygotowaniem do ślubu mogłaby wyjść jako film pełnometrażowy, zarobiliby na wersji kinowej, a skróciliby takie żenujące gagi jak te z odcinka 11 właśnie.
gagi naprawdę denne, cały pomysł z rymowaniem kompletnie się nie sprawdził i tylko dodatkowo irytował, chwilami nawet tak, że kilka razy miałem ochotę olać ten odcinek i nie marnować więcej czasu. czy naprawdę męcząca rymowanka, robin obżerająca się tortem i barney stylizowany na ojca chrzestnego to wszystkie pomysły, które mają twórcy na finałowy sezon? no bez jaj... do wesela 25 godzin, a za tydzień dopiero połowa sezonu, więc niestety można przypuszczać, że szykuje się wysyp kolejnych tego typu zapychaczy.
być może tak było oglądając z lektorem, czy z napisami, nie wiem. Ale jak ktoś obrzuca błotem serial przez złe tłumaczenie (którego nie da się uniknąć w konwencji rymowania) - to gratuluję podejścia.
Moim zdaniem odcinek świetny, rymy rewelacyjne, przez co banalne historie zrobiły się genialne. Cały sezon jest tylko podsumowaniem serialu, jeżeli nadal tego nie zajarzyliście to radzę się leczyć
A to ciekawe, dla mnie to najlepszy odcinek tego sezonu i jeden z najlepszych w całym serialu. Z tym że zawsze oglądam w oryginale, boję się myśleć jak został przetłumaczony.
ktoś jak nazywa się aktorka, która grała dziewczynę, z która Ted poszedł na randkę i która puknął Barney jako gracz Yankeesów ?
Oglądam od samego początku ten serial i troszkę się zawiodłem na tym ostatnim sezonie. Nie jest najgorszy, ale daleko mu do poprzednich sezonów. Trzeba przyznać, że odcinek S09E11 sięgnął dna. Ciekawe jaki będzie następny ;/
piękny hejcik rozgorzał na fb pod postem na profilu HIMYM, gdzie proszą o głosy w sprawie jakiejś nagrody :D ludzie z całego świata cisną im w komentarzach, że za tak żałosny sezon nie mają co liczyć na żadne nagrody, ktoś inny z kolei napisał, że ostatni odcinek był legendarny, bo w życiu nie doznał tak ogromnej ilości nudy, ogólnie prawie sam hejt, więc może twórcy to zobaczą i zdadzą sobie sprawę z tego jakie gówno serwują widzom, czyli jedynym osobom, dzięki którym zaszli aż tak daleko, jednak nie nastawiałbym się, bo jednak kasa za nimi tylko przemawia, nie starają się w ogóle żeby ten 9 sezon doprowadzić jakoś znośnie do końca...
Dla mnie tym odcinkiem serial sięgnął dna a to z powodu iż nigdy wcześniej oglądając HIMYM nie przewijałem żadnego odcinka a do 9 sezonu było bodajże 184 ! nawet te 10 z tego beznadziejnego jakoś wytrzymywałem ale przy tym odcinku "pękłem". Dla mnie ten odcinek to dramat :/
Bardzo słaby odcinek panowie i panie
Nie wiem czy skłonny jestem zmienić zdanie
Tym sposobem serial na dnie ocen ląduje
Oby tak dalej - wszystko w nim szwankuje
Bardzo fajny odcinek. Przyjemnie się oglądało i spoko pomysł z rymami. Dobrze widzieć, że sezon podnosi poziom i serial ma jeszcze coś świeżego do zaoferowania.
Ten odcinek nie był aż taki zły wiadomo to nie jest poziom poprzednich sezonów ale nie przesadzajmy bo czasami mam wrażenie że nawet gdyby odcinek był naprawdę super to hejtów po prostu nie da się zadowolić już niczym, po tylu latach producenci nie mają już tak świeżego spojrzenia na fabułe ale po tym co czytam to większość jak widze ocenia teraz produkcję za najgorszy chłam założe się że gdyby ten odcinek został wyemitowany jakieś 4 lata temu to wszyscy byli by zachwyceni bo wtedy ,,wjeżdżanie" na HIMYM nie było jeszcze rodzajem sztuki .
licze się oczywiście z tym że teraz posypie się lawina negatywnych komentarzy do mnie ale trudno wyraziłam tylko swoje zdanie.
z jednym się zgadzam, gdyby ten odcinek należał do sezonu czwartego czy piątego, zapewne byłby lepiej odbierany. Ale wtedy Ted był ze Stellą albo sam, Barney był królem Nowego Jorku, a Robin jeszcze była sobą i takie historie o podrywach czy zjadaniu całego tortu miały sens. Ale mamy sezon finałowy, scenarzyści zdecydowali się pokazać nam matkę i tego właśnie oczekują fani. Historii o tym, jak TED POZNAŁ MATKĘ. Zostało 13 odcinków, a my o tej kobiecie nie wiemy prawie nic. Stąd taki hejt, bo nie to nam obiecano.
No i dobrze, że są hejty, może producenci w końcu przestaną wypychać kieszenie pieniędzmi kosztem niszczenia opinii na temat tego legendarnego serialu. Jakiś czas temu odświeżyłem sobie HIMYM. Po obejrzeniu 5 sezonów, w których śmiałem się do rozpuku, nie odczułem ani razu odczucia zażenowania. No i w międzyczasie wychodzi nowy odcinek 9 sezonu. Włączam, po 5 min przewijam sceny. 20min odcinek oglądam w mniej niż 10min. Wracam do starych odcinków i znów mam ubaw. Niestety, ale widać w 9 sezonie jak w żadnym innym, że jest robiony na siłę. I nie podoba mi się to, że ten serial jest wiecznie przeciągany. Jak nie ślub w całym sezonie to zapowiedzi jakiegoś spin-offu. Jeszcze brakuje mi oddzielnego serialu o poznaniu Lily przez Marschalla opowiedziane Marvinowi. Mam tylko nadzieję, że w tym 9 sezoniu wszystkie wątki zostaną zakończone. Oglądam ten serial już tylko ze względu na fabułę.
Mam nadzieję, że nastepny odcinek nie będzie rymowany jak 11, to był pierwszy odcinek, który mnie męczył. Obejrzałem pierwsze 10 minut i już miałem nadzieję, że zaraz koniec... sprawdziłem a tu zonk... dopiero połowa odcinka :( W efekcie obejrzałem do końca ale w wielkich męczarniach, zdecydowanie najgorszy odcinek z całej serii HIMYM.
Faktycznie odcinek mimo ciekawego pomysłu był nie wypałem. Choć i tak moim zdaniem twórcy w miarę dobrze wybrnęli z ograniczeń narzuconych przez 9 sezon. Jak na taką koncepcje to nawet sporo odcinków było ciekawych (chociażby ten z latarnią morską, albo ten z "wybrałeś dobrze"), ale faktycznie w tym sezonie pojawiły się odcinki kiepskie.
Osobiście praktycznie cały odcinek przewinęłam, tylko koniec obejrzałam. 9 sezon w miare ok, chociaż i tak najgorszy, ale ten odcinek to tragedia.
Odcinek najgorszy w tym sezonie. Nie było nic co mogłoby mnie rozbawić. Dobrze, że ten serial trwa tylko 20 minut bo szkoda byłoby tracić teraz na niego więcej czasu.
Po raz setny Ted nie zalicza laski, a Barney ględzi o podrywaniu lasek... To było fajne przez 7 sezonów, teraz serial zjada własny ogon.
W weekend z nudów jednak obejrzałem ten odcinek... motyw Teda i tej laski, którą zaliczył Barney totalna porażka, wałkowany już po raz n-ty, motyw Robin i tortu pozostawię bez komentarza, a bajka o Barney'u to już apogeum dna. Kolejna wymyślona historyjka, w poprzednich sezonach z niektórych można było się uśmiać, a przy tej był tylko ziew. Marshall jeszcze nigdy mnie tak nie drażnił. Cały ten pomysł z rymami to jakiś pieprzony żart, miałem ochotę się pociąć już po 2 min odcinka... Po prostu jedyne co teraz można zrobić to uczcić ten serial minutą ciszy, bo dla mnie on umarł.
przetrwalam 5 min... po raz pierwszy stwierdzialm, ze nie dam rady.... najgorzej...
NAJGORZEJ.
te rymy... jakby zorbili chcoiaz ze tylko marshall rymowal moze bym zniosla... ale tak tandetne do tewgo wszytskiego jeszcze one byly, ze nie dalo rady... MASAKRA