Rochester przystojniejszy, Jane tez ladniejsza, a nie ta wysuwszczeka bez cienia kobiecosci ktora wybrali wtedy do filmu.
Serial zrobiony na medal, wszystko pieknie, wzruszylam sie pare razy, nienawidzilam Rochestera za to ze tak draznil sie z Jane bo chcial wywolac w niej zazdrosc, nienawidzilam Blanche, pustej lali, Adele tez byl atroche wkurzajaca, i brzydka do tego...
Polecam!
w poprzedniej wersji uderzyło mnie to że jane była... wysoka! Zauważyliście? Przecież miała być mała, nie wyróżniająca się uh
Dokładnie, przez to, że jej nie dokarmiali w Lowood. Mi też nie podobała
się Charlotte Gainsbourg, not the Jane type.
z tego co wiem Jane nie miała być ładna jak i Rochester ale co tam teraz chodzi tylko o to żeby było lekko i przyjemnie...
wargę ma jakąś dziwną...
a mi przypadli aktorzy, żadne zjawiskowe piękności.
a drażnił się z nią uroczo.
Wersja lepsza o niebo niż ta z 1996... :)
A skąd, trudno chyab powiedzieć, że Jane w tej wersji jest jakąś szczególną
pięknością ;) ma swoje momenty, ale tak czysto fizycznie mnie przynajmniej
nie powaliłą na kolana. Co innego, kiedy zdąży się do neij człowiek
pryzwyczaić, wtedy jej umsyłowość, charakter itd. wpływają na jej wygląd
(a może postrezganie pzrzez widza?:). A do Charlotte Gainsbourg czuję
rezerwę od kiedy obejrzałam Antychrysta. Żeby było jasne - film był dobry,
tylko ja ją teraz już zawsze będę kojarzyć z agresywną, pierowtną, sziką
kobiecością. No i ta, jak to ktos wdzięcznie określił, "wysuwszczęka" ;D U
mnie w szkole mówiło się na to "szczęka podsiębierna". ;)