Ten film ma swoje atuty, z których największym jest chyba jedna z najlepszych kreacji Chrystusa w dziejach kina (choć wg mnie Jim Caviezel spisał się lepiej...). Jest też kilka dobrych scen, moją ulubioną jest przyjęcie Judasza do grona uczniów. Niestety, w wielu momentach wydał mi się przegadany, biblijne dialogi są wyrwane z kontekstu i pomieszane z wymysłami scenarzysty. Mimo to, uważam że warto obejrzeć. Mógłby być o godzinę krótszy.
Widziałem go w dzieciństwie na katechezie w przykościelnej salce. Wtedy nie było religii w szkołach. Puszczano nam to w dwóch częściach z kaset VHS. Wtedy robił wrażenie. Jak na tamte czasy zrobiony z rozmachem. Z drugiej strony lata 70. to największe arcydzieła światowej kinematografii, to takie filmy jak Ojciec chrzestny, Czas Apokalipsy, Lot nad kukułczym gniazdem, również wtedy pojawił się Alien i Gwiezdne Wojny. Na tym tle ten film (miniserial) jest poprawny, ale nie błyskotliwy.