Dziewczęta i kobietki, nigdy, przenigdy nie powielajcie w swym życiu tak absurdalnego sposobu komunikowania się z kochanymi dziećmi, jak to zrobił głupawy zespół scenariuszowych pismaków tworząc relacje Alicji z córeczką Julią. Dziewczę posyła mamie na leczenie ciężko chorej siostrzyczki 2000zł, a ta je odsyła urażona, bo jakiś prostak i narkotykowy diler zakablował o narzeczeństwie córki i na pewno nakłamał o płatnym kure.stwie. Czy normalna matka, ze zwykłej ciekawości choćby, nie zapytałaby o szczegóły podając dziecku informację kto jest źródłem takiego donosu?
Racja, choćby z literatury powinnam to znać. Zatem: kajam się w prochu i popiele. Pora wydorośleć (chyba?). Skąd to chyba? Wydaje mi się, że mimo dziecięcego spojrzenia dziecinna ani zdziecinniała nie jestem, ale może mi się zdaje tylko. Jak sądzisz?
Amuś, nie kajaj się, wstań i proch otrzep z dupencji. Skocz za Kasią do SPA na masaże i frywolności typu:
Rytuał Gorącą Czekoladą, Kawowa Rozkosz, Żurawinowa Euforia, czy S.O.S Ukojenie.
http://luxurydayspa.pl/spacer/
Zaglądnij do strefy wellnes, bo Kasia tam też będzie, to sobie poplotkujecie o gorszących wątkach w scenariuszu.
;-))
Dziewczęta i kobietki, fanki serialowego amanta, nie bierzcie przykładu z tej Magdy sceno-piśmiennej paskudy lekce sobie ważącej problematykę trwałości rodziny. Jak ona mogła tak Krzysia sponiewierać. Najpierw wcisnęła mu w usta komplement o zapachu rzepakowego oleju, a potem łokropicznie go sponiewierała wyznaniem do łobrazu zamkniętych drzwi od łazienki i to z bukietem kwiatów w dłoniach, gdy za tymi drzwiami małolata szorując zęby wysłuchiwała jego spowiedzi z nie popełnionych grzechów. Biedny ten krzysiu... bo w SPA ponoć rozdają też rogi.
Dziewczęta i kobietki, odcinek nr 91 wlewa się nam przez ekran lawiną absurdów i człowiek zadaje sobie pytanie, czy scenopismaczka Patrycja przypadkiem nie rżnie głupa wciskając nam kilka scen chyba dla debilnej widowni. Monika robi sobie jawne kpiny z aktorskiego rzemiosła, Anita umawia Janka na randkę w ciemno tak infantylnie, że aż zęby bolą, a do obsady wcisnęli detektywa tak koszmarnego, jak jasio wędrowniczek podwójnie wstrząśnięty bez kostki lodu. Igor jedynie błysnął wyśmienicie porównaniem burdelmame z Moniczką do siostrzyczek, ale to zapewne jego własna perełka spoza scenariusza. Zwiastun następnego odcinka, z obrazem burdelmame leżącej za kanapą w mieszkaniu Macka, jest chyba ostrzeżeniem by ten odcinek ominąć i przełączając kanał w TV uniknąć horrendalnej żenady. Kaśka do SPA nie zabrała klapek i może wróci do Krzysia z grzybicą stóp, ale jest ryzyko, że przywiezie mu w prezencie też chlamydia. Tylko czy cenzura lobbystów to przepuści?
Ten detektyw to chyba parodia (albo i nie) znanego nam " i w ogóle, i w szczególe i pod każdym innym wzgledem" detektywa brylujacego na Salonach i w mediach. Inaczej istnienia tej postaci wytłumaczyć nie umiem.
Co do Igora - to rzeczywiście od dziś dla mnie nr 1 w tym filmie. Zdeklasował chirurga plastycznego Jana J., to akurat nie ulega wątpliwości.
Dziewczęta i kobietki, myślicielki i edukatorki wszelakie, liczba sto tysięcy zaistniała w serialu w scenach o dużym napięciu emocjonalnym. Mieliśmy tę liczbę przy kontrakcie ślubnym, jako motywacyjna łapówka. Była przy kosztach leczenia chorego serduszka. Słyszeliśmy o niej podczas zliczania dalmatyńczyków przez burdelmama, ale widzieliśmy ją też w pudełku z banknotami wręczanymi Julce przez Monikę. Dowiadujemy się wreszcie o niej, że zniknęła z konta Maćka i jeśli Julka z Jankiem nie połączą wreszcie tej liczby z Moniczką, to upewniwszy się definitywnie, że liczba IQ tej pary jest tylko dwucyfrowa, z ulgą porzucę ten serial.
Dziewczęta i Kobietki, polecam odcinek nr 94, w którym Sławek z Piotrusiem podciągnęli poziom twórczych zmagań, tak w warstwie bazy jak i nadbudowy, co scenom nadało barwy, epizodom jędrność, a dialogom gramotną składność. Generalnie zaś uniknięto poprzedniej żenady, a tu autorstwa nie wspomnę z nadmiaru miłosierdzia. Operowanie zbliżeniami pozwoliło ukazać zwierciadła duszyczek niewieścich wiodących postaci i tą bliskością ponownie widzowi przywrócić nadzieję na artystyczne wzloty pozwalające prowadzić postaci w swych wątkach na oczekiwanym poziomie. Pewne zagrożenia niesie możliwość zatrudnienia Sławka, tego nie dogolonego spryciula o tajemniczej rekomendacji i zuchwale koszerno-hucpiarskim spojrzeniu. Problem ten jednak przechodzi do twórców kolejnych odcinków, a Piotruś ze Sławkiem na finał pozostawili sobie smakowity kąsek, w którym Janek wywala z roboty detektywa, tego szpicla chyba z agencji o raczkobiedrońskim profilu specjalistycznych działań.
Dziewczęta i kobietki, osnową wszystkich wątków w tym serialu są permanentnie niedomykające się drzwi, co jest niepokojącym sygnałem w połowie kręconych odcinków, iż przy ostatnim finałowym główni bohaterowie będą cierpieć od tych przeciągów na zapalenie korzonków i z budżetu zapłacimy okrągłe kwoty za ich leczenie w kurortach lazurowego wybrzeża.
Michaś Zasowski chyba Janka nie lubi, bo w odcinku nr 96 z omawianego już i tak cienkiego makaronu zrobił zwykłą kluchę pozbawioną jaj, co przekonało Julkę do powrotu na prowincję, by tam sobie spokojnie na łonie rodziny stukać głową o ścianę dla pogłębienia refleksji nad głośno zadanym ostatnio pytaniem dotyczącym jej relacji z Darkiem: Jak ja mogłam być z nim przez tyle lat???
Lobby gelowskie wreszcie zostało połaskotane, bo Maciuś, ten zboczek, krętacz, nierób i amator licznych winek półsłodkich, wykreowany został na bohaterskiego samarytanina i obrońcę krzywdzonych panienek z prowincji.
Magda Strzałkowska ponownie błysnęła twórczo-dialogicznie, gdy tymi słowy Kasia obslizgłemu Błażejowi przypomniała najprostszą z zasad: "Jak nie chcesz być zdradzany to nie zdradzaj"
Scenariuszowym absurdem jest także watek Monika-Janek, to glupia d,pa robi z nim co chce, a ten oszolom jej wszystko wybacza, także to, że oszukała cała jego rodzine, kłamała w zywe oczy i oczerniła Julke.
Hans, słuszne jest Twe zniesmaczenie tym wątkiem, ale tak to w życiu bywa, gdy nie odpokutowane grzechy ojców kładą się bolesnym cieniem na życiu synów. Wystarczyło wyznać dorosłemu synowi prawdę o romansie z pracownicą swej kliniki i uratować go przed kolejnym rozczarowaniem błądzącego serca, a jednocześnie nie narażać rodziny na finansową ruinę, do której zmierzają te piranie w swych planach. Żałosny jest widok starego człowieka szantażowanego i wykpiwanego przez byłą kochankę, niemoralną córeczkę klasycznej burdelmame.
Tak, zgadzam się. Ten wątek mógłby się już skończyć.... Poza tym z Janka robią taką, za przeproszeniem :pier*ołę... Co mi się wcale nie podoba... Mógłby być stanowczy i nie wierzyć, we wszystko, co mu nagada Moniką. Ponadto, w obecnej sytuacji Janek powinien porozmawiać z Julią na poważnie i zakończyć definitywnie związek z Moniką. Przecież w obecnej sytuacji wszystko jest jasne: Janek może zacząć myśleć o przyszłości z Julią, bo ona jest wolna, a on ją kocha. Ja nie wiem, po co on jeszcze tkwi w tym żałosnym związku z Moniką... I uważam, że zamiast jechać na wycieczkę do Wenecji z Moniką powinien się z nią udać do psychologa...
Poniedziałkowy odcinek tak mnie irytował, że szkoda słów, na to, co wyprawia Monika... A Janka postawa też jest idiotyczna...
Kolejny absurd, wykorzystywany wielokrotnie. Zmuda ze swoja poje.. matka stoja za rogiem czy to na ulicy, czy to w korytarzu kliniki, podsłuchają kawałek rozmowy, dopowiedzą sobie, czego nie słyszały i potem kręcą afere, a Jasiu pierd o la we wszystko im wierzy.
Tak, kolejny absurd.. Ja nie wiem jak Janek może być taki głupi i naiwny.. Poza tym Monika go okłamała, a ten wciąż z nią jest!
Dlatego wolę oglądać Kiepskich- tam scenariusz z założenia ma być absurdalny xD
Ulka, a co tam u twego wujka Ferdka słychać, co porabiacie ostatnio, czy popijacie tanie jabole, a rzucacie mięskiem - potocznie zwanym partykułą wzmacniającą, a może ktoś pałę zalał i z całą rodzinką rechoczecie, bo puscił kolorowego pawia?
Dziewczęta i Kobietki, Mamusie i Damy wszelakie, dziś do podwieczorkowego ciasteczka poproście o liczne papierowe chusteczki bo Piotruś z Mireczkiem szykują Wam na wizytę u Kasi wilgotną niespodziankę. Będzie też na finał piękny, choć krótki i nawet bez plaskacza, ceremoniał odprawy amoralno-obślizgłego przygłupka w rondelek walnietego, co dla mnie jest najbardziej wzruszającym momentem odcinka nr 101.
Dziewczęta i Kobietki, w odcinku nr 102 nasza Pati zrobiła z Janka głuchego i ślepego debila posyłając go po półsłodkie winko z polecenia burdelmame, jakby miała do czynienia z pedziowatym kelnerem na posyłki. Czy aktor tego formatu nie powinien się trochę cenić i w takiej żenadzie nie pozwalać się umoczyć???
Ta burdelmame to okropne ropuszysko, a w tym odcinku ukazała się w pełnej ohydy krasie:
http://www.notibof2.yoyo.pl/STOLIK/bozena.gif
NOTIBOFIE, zgadam się z Tobą...
Ta scenka była żenująca... Janek musiałby być głuchy, aby nie usłyszeć Darka... Scenarzyści/scenarzystki robią z Janka idiotę... Co mi się nie podoba...
I jeszcze jakoś nie mogę się do Sławka przekonać.. Uważam, że aktor go grający ma straszną tremę..;/
Jagódko, tego Sławka do stremowanych bym nie zaliczył, tak prywatnie oceniając jego osobowość jako człowieka. Rólkę zaś przydzielono mu dość niewdzięczną, by nie rzec na wyrost, że paskudną. Jankowi za grzechy ma podokuczać, ale z góry skazany jest na przegraną. Tadzio go sprowadza z tajemniczej rekomendacji, a przybył z Torunia do Krakowa zaledwie miesiąc wcześniej. poszło mu gładko podpisać umowę z siecią drogerii, jakby pochodził z koszernych środowisk, które wyznają talmudyczna zasadę, iż lepszy gram handlu niż kilo roboty. Pomysły na kampanię reklamową ma typowo rynkowe i zagadnienia etyczno-moralne są mu obce, a z pychą i hucpa chyba zaprezentuje się niebawem.
Ktoś widział już Julkę na próbach u Machulskiego?
Teatr Telewizji: "Next-ex" komedia z Julią Rosnowską
poniedziałek, 28 maja, godz. 20:20 TVP1
Dziewczęta i Kobietki, widzę ja widzę, iż teatru telewizji nie ogladacie i sabotażu nie ma tu kto potepić. Sam musiałem u Julki napisać te słowa: Panowie, panowie spokojnie! Wystarczy tych zachwytów!
Mamusia z tatusiem sprawili nam smakowitą ucztę duchową w duecie jak i na kanapowym trio z przyszłym zięciem. Babcia zaprezentowała się jednak marniutko, ale to dziecko wojny, więc można wybaczyć. Przyszły teść córeczki też wypadł bladziutko, bo latka lecą i już ciążą czyniąc zadyszkę. Córeczka Marysia rączką reżysera kierowana jakoś dziwnie i podejrzanie, a ubrana też tragicznie, co w całokształcie prowadzi mnie do refleksji, iż Marysia nam jakaś adoptowana wyszła. Tu spiskowych teorii doszukać by się można, a sabotaż ten nazwać próba złamania gwiazdorskiej kariery dziewczęciu z konkurencyjnej stacji TVN,
Dziewczęta i Kobietki, oto - „Next ex" - Juliusz Machulski dla Teatru Telewizji -
Zwiastuny:
http://www.tvp.pl/kultura/teatr/teatr-telewizji/wideo/nextex-making-off/7504215
http://www.youtube.com/watch?v=Sh3T0LSZApo&feature=player_detailpage
Tu przywitajcie się z aktorami, a nagrania spektaklu szukajcie w prywatnych zbiorach teatromanów.
Poczytajcie też wywiad z reżyserem:
http://www.tvp.pl/kultura/teatr/teatr-telewizji/aktualnosci/juliusz-machulski-ne xtex-czyli-problem-samca-alfa/7426903
Ja oglądałam, ale niestety nie cały.. tylko tak od połowy... Nawet mi się podobał, ale i tak bardziej lubię operę.
Dziewczęta i Kobietki, zauważyłyście jak ta rola odbiera Monisi urodę http://www.notibof2.yoyo.pl/STOLIK/Janek450.jpg
Takie są skutki igrania z diabłem... gdy wciela się w tak paskudną rolę za grube pieniądze.
Dziewczęta i Kobietki, spoglądając na fotkę nr 2831 ( http://www.notibof2.yoyo.pl/STOLIK/JULIA2831.jpg ) z galerii „Julka w kalejdoskopie”, to zastanawiam się czy te duże dziewczęce usta i te chudziutkie nóżki powinny zaznać pieszczoty doktorskich ust i dłoni - ponoć mammograficznym obdarowanych talentem – skoro ten grzesznik opuszczający już urzędową strefę młodości staje się dla młodych dziewcząt najzwyklejszym starym piernikiem. Oceńcie same:
http://www.filmweb.pl/user/NOTIBOF/blog/543020
Zastanawia mnie też co jest przyczyną, iż starsza córeczka Kasi, ta urocza i mądra okularnica, jest scenariuszowym przydziałem nie dotykana, jak inne postacie serialu, paskudnymi stygmatami wrednego charakteru czy głupawki umysłowej lub innymi defektami, poza wytykaniem jej przez młodszą siostrzyczkę ukąszoną w mózg przez wampira, iż nie ma chłopaka bo jest brzydka. Czyż ten Anioł miałby się uchować w serialu tak uroczy i niewinny aż do końca???
Diewczęta i Kobietki, scenopismaczki ponownie pałeczkę przegięły w odcinku nr 118, albo mnie wychowano nie do tej epoki. Chirurgiem z wieloletnią praktyką nie jestem, ale umawiając się na kolację z wybranką mego serca, z kruszynką słodką i obiektem westchnień niezliczonych, to podjechałbym z fasonem stosowną do rangi tego spotkania bryką, opiekunkę mej nimfy, kuzynkę Kasię, w rączkę bym cmoknął o przyzwolenie prosząc, bym Julcię mógł porwać na wieczór szeptów pod gwiazdami. Tak czyni kulturalny adorator...
Brak stosownego konsultanta medycznego przy pisaniu scenariusza zaskutkował żenującą sceną, w której rozdygotany chirurg z anestezjologiem nie radząc sobie z zapaścią pacjentki wzywają pogotowie, gdy w naszych warunkach można się spodziewać przyjazdu pielęgniarza z dorabiającym sobie w pogotowiu okulistą. Pielęgniarz może dysponować pawulonem, jeśli jest łowcą skór i tragedia gotowa...
Sławkowi dupka się spociła ze strachu, gdy dotarło do jego świadomości w jak podłym i kryminalnym uczestniczy procederze realizując plan występnej, niemoralnej i głupiej baby.
Doświadczony chirurg jednak nie może tracić głowy i po przekazaniu pacjentki do szpitala, gdzie personel dysponuje specjalistycznym sprzętem ratunkowym, to musi zachować spokój, podzielność uwagi i świadomość, że tam czeka obiekt jego westchnień, Juleczka słodka, którą wypadałoby poinformować o kłopotach i przeprosić za spóźnienie - chociażby krótkim telefonem podczas jazdy do szpitala, gdzie dotarł by zapytać o stan pacjentki.
Co oni wyprawiają z tym Jankiem i dlaczego Krystian nie protestuje???
Dziewczęta i Kobietki, naszego Igorka, tu przez scenopismaczków zaniedbywanego, podkupiła ekipa lekarska z serialu "Na dobre i na złe", gdzie pozwalają mu rozwinąć skrzydła. Ciekawą sobie wypracował specjalizację i bardzo szlachetną, ale musi uważać by go nie zaszufladkowali na amen i wyrzucili kluczyk od szuflady, bo widzę go też siłą wyobraźni i w innych pięknych rolach.
Dziewczęta i Kobietki, gdyby to nie śp. Irenka a burdelmame była biologiczną mamusią Sławeczka, to po odcinku nr 123 moglibyśmy z czystym sumieniem powiedzieć te słowa:
Sławuś, ten sukinsyn i zakłamany do szpiku kości kryminalista, z „życzliwością” kanalii odradzał Julci kampanię prasową dla obrony dobrego imienia Jasia. Nominowanie Sławusia na dyrektorski fotelik ponownie pruska carycę kaskę mi przypomniało, która do swych agentów słała wytyczne: Kanalie popierać, świętości szargać, sprawy proste komplikować i demoralizować.
Dziewczęta i Kobietki, a słyszałyście te słowa w finałowej scenie odcinka nr 123:
„Zostaw, daj spokój” - wybełkotał podpity Janeczek do wyrywającej go spod kół samochodu i ratującej mu życie Juleczki. Kto takie dialogi układa aktorowi, który już od dawna jest jak ten makaron 4.jajeczny, w recepturze na tonę mąki, a teraz odbiera mu jeszcze rozum po połowie butelki taniego winka wypitego z gwinta na ławeczce, z debilnym detektywkiem podleczonym elektrowstrząsami po wiosennym cykl odcinków serialu.
Gdyby i was to pytanie dręczyło, to informuję, że to ponownie Mirek Golański spaskudził Julci obraz świata po całym dniu jej przepięknej walki o prawdę i miłość. Miruś do konfucjańskich klimatów się odwołał, by tej zakochanej kruszynce udowodnić, że nie ma takiego dobrego uczynku, który by nie został ukarany, choćby tylko niewdzięcznością.
PS. Juleczka wreszcie dostrzegła w odcinku nr 123 ohydę duszy Sławka: http://notibof2.yoyo.pl/STOLIK/ssyn.gif
Dziewczęta i Kobietki, do odcinka nr 127 Michałek Godzic wyskrobał dialogi po jakimś kabaretowym maratonie i kilku dżointach, a szczególnie głęboko musiał się zaciągać przy układaniu testu dla kazachskich psychologów, który Maciuś miał delikatnie przetestować na mamusi pytankiem o nieślubne dziecko jej męża. Ta finałowa nieomal scena była zbyt krótka byśmy zobaczyli klasyczny przypadek stanu przedzawałowego, ale może w odcinku nr 128 zobaczymy reanimację Haneczki.
Powiedzcie Michasiowi, by nie popalał aż tyle, albo chociaż - wzorem Clintona – się nie zaciągał.
Dziewczęta i Kobietki, ta Patrycja Nowak też się nie popisała w odcinku nr 128 ustawiając scenkę przy zdefektowanym samochodzie, w której objawienie ojcostwa jest najistotniejszym tematem pod otwartą klapą silnika, jakby ktoś Sławka z Darkiem pomylił adresy scen zamieniając. Kulturalny i inteligentny człowiek, nawet będąc spiskowcem i kryminalistą żądnym zemsty i kasy, to dla bezstresowego zrealizowania swych planów zapowiedziałby się z wizytą do willi Janickich, na którą przyniósłby dokumenty, zdjęcia i metryki, dla uniknięcia bolesnych dla niego zaprzeczeń i wątpliwości okazanych przez braci i ojca. Już tylko plenery Królewskiego Grodu motywują mnie by oglądać ten serial, w którym człowiek z ulicy bez okazania dowodu osobistego i bez podania adresu obecnego zamieszkania może otrzymać nominację na stanowisko dyrektora kliniki, gdy kontrakt z licznymi obwarowaniami przygotowuje mu radca prawny. Jako widz czuję się zniesmaczony takim traktowaniem wielbicielek tego serialu, które nie zasługują na takie lekceważenie.
Dziewczęta i Kobietki, nasza Madzia – najgłówniejsza scenopismaczka – w ostatnich odcinkach płodzi dialogi w stanie nie wskazującym na spożycie, co miło mi odnotować. Poprośmy ją jednak o wkomponowanie w przyszłe dialogi jednoznacznej diagnozy z podaniem numerów jednostek chorobowych. Tadzia, Bożenkę, Maciusia, Monisię i detektywa mogliśmy po dłuższych obserwacjach zdiagnozować sami, nawet nie będąc doktorami psychiatrii. Problem jednak mamy ze Sławusiem, który musiał pewne genetyczne defekty odziedziczyć po tatusiu i po mamusi, Irence, a która przecież zdobyła się na romans z mężem siostry, co dowodnie świadczy o znacznej patologii. Zestaw defektów w głowie Sławusia stanowi jednak unikalny bukiet cuchnących kwiatków, którego nazwę Madzia musiałaby skonsultować z jakimś wybitnym ekspertem. Może to zawiłe upośledzenia funkcji kognitywnych, czy jakiś nowy Zespół IreTa...
PS.
Zapytajcie Magdusię, dlaczego nie ociepliła wizerunku Juleczki frywolnie-dziewczęcym pytankiem kierowanym do Janka: Janeczku, czy nie mógłbyś mnie zabrać do Londynku na asystenteczkę?
;-))
Dziewczęta i Kobietki, konsultowałem z pewną uroczą trzpiotką scenkę dialogową Juleczki z Igorem, w której ten świetnie prowadzący się w swej roli aktor tłumacząc wyjazd Janka do Londynu rzuca aluzyjnie: Janek nie ma ochoty natykać się na nowego brata i jego NOWĄ DZIEWCZYNĘ.
Każda panienka, ponoć nawet jakiś głuptasek nie rozumiejący aluzyjki, z czystej kobiecej ciekawości zapytałby Igora: A która to ta nowa dziewczyna?
Czyż nie byłoby piękniej i prawdziwiej, a jednocześnie nie komplikowałoby wyjazdu Janka do Londynu, co jest niezbędne do wydłużania wątku dla serialowych wymogów.
Zasmuca mnie powrót Michałka Godzica do klecenia dialogów w odcinku nr 133, które w kompilacji z żenującym poziomem aktorstwa kryminalnej breszki pozwoliły osiągnąć szczyt zniesmaczającej makabreski w scenie z Julką przy ogródkowo-kawiarnianym stoliczku.
Michaś, bój się Boga! ... I nie ćpaj już tyle.
Dziewczęta i Kobierki, zwróćcie uwagę jak dzięki Patrycji w odcinku nr 135 Jasieczek klikusia do Juleczki i ubolewa na początki demencji, a ona odklikuje do Backspace'a, by mu nie wysłać tęsknych westchnień, co wzrusza do (rozpuku) łez. Oto email:
Hej, jak tam u Was?
Czy w Krakowie też tak pada i jest mgła?
Już zapomniałem. W ogóle wiele rzeczy zapomniałem.
Ale Ciebie ciągle pamiętam.
Janek
-
Janku,
tutaj świeci słońce.
Brakuje nam Ciebie. Tęsknię.
Chciałabym, abyś tu był, ale nigdy Ci
tego nie wyśle. Może szkoda...
-
Sławuś wszedł do pokoiku bez pukania i klikanko Julci przerwał zmuszając dziewczęcy paluszek do kolaboracji z Backiem.
Patrycja tu dość chytrze wykorzystała słabą umiejętność Julki w obsługiwaniu kompa, co w finałowej scenie uczyni z tej wady kobiecy atucik pozwalający Jankowi ośmielić się kapinkę.
Ten liścik z Londynu napisała mu jednak bardzo niezbornie, jakby z panem Alzheimerem się gdzieś w przejściu minął.
Ciotka Nina Julkę wzięła do galopu chyba z własnej inicjatywy i Pati nie miała wiele do gadania, gdy ostrym tonem pytała Julkę:
To ma byś miłość???
To jest według Ciebie miłość?
Ta miazga, ta mgła, tu jaka kałuża, czy co?
(...)
Tak, miłość to też czystość, harmonia i spokój, ale to przede wszystkim ta pierwsza miłość to namiętność, to gwałtowność, to radość, to uniesienie.
I trzeba to wyrazić, trzeba mieć odwagę i wyrazić to.
Proszę spróbuj, spróbuj, no, czekam! No proszę próbuj.
Boisz się? Jak się nie boisz to maluj!
No właśnie. Tak, tak jest! Tak, Tak jest!!!
Tylko nie pokazuj tego obrazka komisji, bo jest okropny.
(hahahahihihi)
Dziewczęta i Kobietki, w odcinku nr 138 Miruś Golański układał dialogi dość poprawne i w słowotokach oszczędne. Mimo tego Maciuś infantylnością błysnął niebywałą, że aż oczy bolały od tego błysku, i to grając w duecie z białą myszką. Finałową scenę Miruś ograniczył do kilku słów mając na uwadze konieczność wielokrotnych dubli, czym Janek będąc już poza strefą młodzianków był zapewne usatysfakcjonowany.
- Janek! Czy coś się stało?
- Tak. Musiałem Cię zobaczyć...
Łapiąc prawą dłonią ofiarę swej żądzy za kark, a lewym ramieniem obejmując jej kibić, wpił się w jej usta by rozedrganymi wargami skubnąć i possać jej górną wargę. Czując ciepełko tak delikatnego płatka słodkich usteczek nie odważył się jęzorem liznąć gładź jej perłowych ząbków i spenetrować głębię by spijać słodycz ust tuż przed chwilą degustowaną przy suto łakotkami i popitkiem zastawionym stole w fado.
Staruszek Jasiu stosując taki gest zniewolenia nie jest w stanie pojąć, że rozkochana w nim Julcia sama ust swych słodycz oddałaby mu całą i to z języczkiem, gdy zarzucając mu ramiona na szyję przylgnęła doń całym ciałem w przegięciu sugerującym mową ciała, iż jam twoja cała... bierz mnie męcz mnie tratuj ale od Sławka ratuj!
;-)))
PS.
Dziewczęta i Kobietki, by nie być gołosłownym grymaśnikiem i krytykiem podstarzałych amantów, to zapraszam do spokojnej analizy tej degustacji słodkości wszelakich ze stołu biesiadnego w fado, a zastawionego tak bogato dla wzmożenia siły burzy mózgów:
http://heterykon.blox.pl/resource/cmok25m.gif
NOTIBOF moim zdaniem jesteś psychiczna, myślałaś kiedyś nad leczeniem?
Jeśli serial Ci się nie podoba nie oglądaj, a nie niszczysz ludziom radość z oglądania...
Och już nie przesadzaj. Serial lubię, a mimo wszystko jego posty okrutnie mnie bawią, sporo w nich celnych uwag ;)
Może i są śmieszne, ale tak żałosne, nie do określenia...
Czy ja wiem czy celnych polemizowałabym:)
Ale wyobraź sobie, że jakiś Kowalski to czyta przecież on nigdy nie oglądnie tego serialu, gdybym ja nie widziała, ze to stek bzdur co pisze też bym nigdy nie oglądała Julki(a to wielka strata:(
ANONIMKI, nie kłóćcie się tu u mnie o prawo do wolności słowa, bo pod troskliwą opieką wielkiego cenzora nikt tu nie zna godziny, kiedy go może ciachnąć cenzorską brzytwą bez podania przyczyny. A ty Natka nie bądź jak zwiędła pietruszka i pozbądź się tej genetycznej po komuchach skłonności do wysyłania niepoprawnie myślących do psychuszki, i płci mi nie zmieniaj bom facet z nabiałem i hetero w całym zakresie zainteresowań. Pamiętaj też o myśleniu, które przecież naprawdę nie boli...
Dziewczęta i Kobietki, a dziś również chłopcy malowani, odcinek nr 139 pełen jest przepięknych scen plenerowych, w których Juleczka przeistacza się w dojrzałą, o rozkochanym serduszku, panienkę świadomą swej kobiecości rozkwitającej w ciałku odczuwającym już wręcz tę wulkaniczną moc żądz. Nadwiślańskie plenery królewskiego grodu w słoneczny poranek nastrajają do zwierzeń i rozświetlania mroków zawikłanych tajemnic, które autorstwo rehabilitacji Natalki odkrywając do wdzięcznych buziaczków zachęcają wzruszoną Juleczkę. Janeczek, wstępnie z wrodzoną skromnością, cmokusia słodziutkiego, o smaku kawowym, przyjął w stylu na prosiaczka, by jęzor trzymać za zębami i małoletniego widza nie gorszyć. Juleczka jednak, swawolnica nader zuchwała, z ta wdzięcznością posunęła się zbyt daleko, gdy podstarzałego amanta do trawy przy ludziach wciągnęła w pozycję horyzontalną, z pasją napalonej foczki się tam układając, z frywolnym śmiechem radosnej trzpiotki, by siłę żądz swych móc wzmóc. Prawdą jest, iż w tej Galicyji to już Szwejk na zuchwałość tych pięknolicych gamratek się uskarżał zadziwiony, ale gdzie tam Jankowi do Szwejka.
Sielsko-anielski to jednak obrazek i romantyczny niebywale, choć to nie śniadanie na trawie, ale edukacyjnie bardzo szkodliwy, ponieważ nadal wiatry z Nowej Huty przynoszą na nadwiślańskie bulwarowe promenady pyły brudzące nawet fiołkowe sukienki i bardzo szkodzące zdrowiu. Cóż tu jednak poradzić, gdy taka miłość wymaga poświęceń niebywałych, by móc spacerować leżąc z nóżkami nieomal w pełnej ekspozycji, co oglądalność serialu poprawić zdoła i mnie również zatrzyma w tych plenerowych nastrojach.
I JAK TU NIE KOCHAĆ... takie trufelkowo-nugatowe cukiereczki do ciumkania stworzone... no powiedzcie chłopcy malowani. ;-)
Jedno mnie zastanawia skoro jesteś facetem i jak twierdzisz hetero ţo dlaczego piszesz takie bzdury o serialu? Obstawiam że albo jesteś gowniarzem albo gejem, bo żaden hetero by nie napisał"bierz mnie mecz mnie tratuj ale od sławka ratuj". Naprawdę cię nie ogarniam