Niby w dużej części ta sama ekipa, ale jednak nie to samo. ZF Skurcz miał swoje lepsze i słabsze momenty. "Kaliber 200 volt" plasuje się gdzieś pośrodku. Z jednej strony wszystkie odcinki łączą te same postaci - dwaj bracia tworzący zespół disco polo "Figo Fagot". Samo osadzenie akcji w takim środowisku ma duży potencjał dramatyczny. Pozostaje on jednak częściowo niewykorzystany. Klozetowe żarty, które w "Bułgarskim pościgu" rozbawiały do łez, tu wydają się niesmaczne. Teksty piosenek "Figo Fagota" najczęściej są zwyczajnie nieśmieszne. W niektórych odcinkach czuć klimat starych dobrych czasów (np. w tym o płatnym zabójcy), żaden nie sprawia wrażenia zrobionego na siłę, z braku laku. Dobrze, że ekipa ZF Skurcz nadal jest aktywna twórczo, ale mam wrażenie, że ich produkcje dla Rebel TV to już inny typ humoru, który mniej do mnie przemawia.