PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=750328}

Kaznodzieja

Preacher
7,3 12 005
ocen
7,3 10 1 12005
Kaznodzieja
powrót do forum serialu Kaznodzieja

Bardzo mi się ten serial podoba i nie mam na co narzekać pewnie dlatego, że nie znam komiksu. Oceniam to, co widzę, nie porównuję. Klimatem przypomina, kultowy co prawda, Twin Peaks. Taki inny niż wszystko. Nie zmieniłabym w nim nic.

Melody86

Skoro tak Ci się podoba to radzę nie czytać komiksu, bo porównując to ten serialik zasługuje na znacznie niższą ocenę niż Twoja.
PS. do Twin Peaks brakuje mu równie dużo jak do komiksowego pierwowzoru albo i więcej

ocenił(a) serial na 7
Venomix

Ale co to ma do rzeczy czy serial dobrze odzwierciedla komiks? To jest adaptacja i twórcy mogą z nią robić co chcą. Preacher'a powinno oceniać się jako serial niezależny od żadnych zewnętrznych dzieł.

kamil12580

Nie zgodzę się. Gdy ktoś przenosi książkę/komiks na ekran tv/kina to musi liczyć się z porównaniami. Tak zawsze było jest i będzie (zobacz choćby GoT, który zaczął już odbiegać od książkowego pierwowzoru, ale jest nadal chwalony jako serial). Jeżeli już chcemy adaptować komiks, to powinniśmy uwzględnić chyba coś więcej niż same imiona postaci i tytuł, bo inaczej wygląda to jak robienie czegoś kompletnie niezwiązanego, ale pasożytującego na fanach komiksu, by zwiększyć (chociaż tymczasowo) oglądalność.
A co do samego serialu. Osoby nieznające komiksu (jak zresztą widać choćby na forum filmwebu) czasem nie ogarniają "o co chodzi?", do tego akcja wlecze się niemiłosiernie przez większość serialu, brakuje konsekwencji (wampir nie raz naraża się na promienie słoneczne, Kaznodzieja wdaje się w bezsensowną walkę z serafinem zamiast użyć Słowa, itp.). Czyli abstrahując od tragedii na polu komiks → serial, też jest wiele do zarzucenia. Zgodzę się, że moja ocena jest pewnie o te 1-2 oczka zaniżona przez wzgląd na to, że oczekiwałem Kaznodzieji, a nie "klechy na dzikim zachodzie", ale ocenę 5 podtrzymuję, choć (jak już wspominałem) daję serialowi czas przynajmniej do końca sezonu na zmianę mojej opinii.

ocenił(a) serial na 5
Venomix

Zgodzę się z tobą w 100%. Odnoszę wrażenie, że twórcy jak to określiłeś, zwyczajnie pasożytują na komiksie, starając się na wyrobionej marce, wybić swój serialik. Bo skoro zmieniają niemal wszystko jak leci, nadają nowe charaktery postacią, dają im nowe backgroundy, fabułę również zmieniają, to dlaczego nie zrobili całkowicie nowego, niezwiązanego z pierwowzorem, serialu? Na to samo by wyszło. Tyle że wtedy możliwe że wtedy udałoby im się zgromadzić o wiele mniej ludzi w okół serialu.

Dla mnie też serial sam w sobie jest na 5 góra na 6 i nic więcej, obecnie (osobiście i subiektywnie dziwię się wystawianym 9 i 10, bo dla mnie takie oceny to są zarezerwowane dla seriali z najwyższej półki, a Preacher takim nie jest, ale każdy ma inny system oceniania).
W moim odczuciu pod względem fabuły, akcji, humoru i postaci, Z Nation i Ash vs Evil Dead, prezentują się w wszystkich tych aspektach o wiele lepiej i Preacher, póki co jest dla mnie w tym towarzystwie najsłabszy.
Od razu wyjaśniam, że porównuję, bo w moim mniemaniu to te seriale stoją na tej samej półce, takich serialików klasy B, które nie mają być czymś ambitnym z najwyższej półki, tylko takimi właśnie przyjemnymi serialikami.

Tortuga033

Ale "Z Nation" to Ty szanuj :D Niby mało ambitny serialik klasy B, a ma więcej jaj, realizmu i polotu niż niejedno wyniesione na piedestał "arcydzieło" współczesnej telewizji ;)

ocenił(a) serial na 5
TorZireael

Ja Z Nation szanuję, serial jest bardzo dobry w swojej klasie, niemniej zdaje sobie sprawę, że to serial klasy B, nie podnoszę go do rangi arcydzieła i nie równam tego do seriali z wyższej półki. A za wyższą półkę na pewno nie uważam wiadomego serialu z tej samej stacji :D

ocenił(a) serial na 5
Tortuga033

to, że w Z Nation używa się sprawnie klisz z filmów klasy B nie oznacza, że sam serial do niej przynależy

ocenił(a) serial na 5
iwonrud

To moja subiektywna, osobista klasyfikacja :)

ocenił(a) serial na 4
Venomix

gdyby tworcy GoT tak samo przenosili ksiazke na serial jak Kaznodzieje, to Jamie nie walilby swojej siostry, Ned i Krol by zyli i ogolnie przez wiekszosc pierwszego sezony by pierd**lili o glupotach

spidero

A zamiast smoków byłyby kucyki z My Little Pony

ocenił(a) serial na 5
kamil12580

Ten serial nie jest niezależny od żadnych zewnętrznych źródeł, bo jest właśnie adaptacją. I czy ci się to podoba czy nie, będzie pod tym kątem oceniany, jak każdy inny film/serial, który adaptuje bądź ekranizuje książkę/komiks.

ocenił(a) serial na 10
Melody86

Też nie czytałem a komiksomanów mam tam gdzie ich miejsce, to powiem ze serial pierwsza klasa, wymiatają system, wszystko pokręcone i z jajem. Dla mnie 10!!!

ocenił(a) serial na 3
procesk

i wlasnie przez takich baranow jak ty, telewizja z doskonalej (i powaznej) historii moze zrobic pokrecone i z jajem gowno, bo i tak ciemna masa to kupi.

ocenił(a) serial na 10
_REX_

Nie zniżę się do twojego poziomu i nie będe cie obrażał jak jakiś prostak. Nie podoba ci sie to nie oglądaj serialu, oglądaj obrazki, w końcu to jedyna forma dla jasnej masy. A tak poza tym to forum filmowe nie komiksowe, więc nie wiem co ty tu w ogóle szukasz.

ocenił(a) serial na 3
procesk

Jestes baranem, a z baranami nie gadam, bo nie ma o czym - prosta sprawa. Idz sie dalej brandzluj do pokreconego z jajem gowna. :)

ocenił(a) serial na 9
_REX_

procesk. Spoko nie polemizuj z prowokatorem. Patrząc na tą rozmowę od razu widać kto jest prostak a kto człowiek na poziomie także luzik co do serialu. To jednak spodziewałem się czegoś więcej. Jest to zdecydowanie produkcja która ma swój własny klimacik, humor faktycznie troszkę ala EVIL DEAD, postaci nietuziktowie jak dupogłowy czy Cassidy ale ogólnie ciągnie sie jak flaki z olejem. Główny bohater dopiero powoli i niesmiale zaczyna korzystac ze swojej mocy i są to jedyne momeny kiedy serce bije mi szybciej. to chyba dlatego że robi to AMC . Walking Dead tez tak przeciągali ale kiedys nie robiło mi to różnicy moze przez to że byłem młodszy. Teraz zdecydowanie robi. Także mimo że twór ciekawy brak dynamizmu sprawia że serial mocno na tym traci wg mnie ( ale widziałem dopiero 5 epków )

ocenił(a) serial na 3
mordarg

Ale jak procesk, wywyzszajac sie, zaczal od obrazania i prowokowania fanow komiksu to juz nie widzisz nie? Pisze, ze nie bedzie mnie obrazal jak jakis prostak, a juz zdazyl to zrobic w pierwszym swoim poscie. Podpowiem, ze nie trzeba uzywac inwektyw zeby kogos obrazic. Mozna to zrobic tak jak procesk. Ja wole powiedziec komus wprost co o nim mysle. Zastanow sie zatem najpierw kto tu jest prowokatorem, a kto sprowokowanym i wtedy mozesz wrocic pisac swoje bajdurzenia.

Sam serial jest tak slaby, ze nie ma nawet sensu o nim dyskutowac.

ocenił(a) serial na 9
_REX_

no dobra on faktycznie przesadził z tym zdaniem komiksomaniakach ( sam takowym jestem ) ale ostatecznie to Ciebie poniosło i pojechałeś wg mojej opini trochę za bardzo ale co to ja kurva jakiś sędzia jestem ? Lol koniec tematu.

A serial właśnie skończony nie jest to żadna rewolucja na niepowtarzalny klimat przekłada się ślamazarne tempo akcji ala' AMC i serial jest zaledwie ponad przeciętny. Ale to wystarczyło żeby mnie wciągnął i czekam na 2gi sezon.

ocenił(a) serial na 3
mordarg

Zgadza sie, dalem sie sprowokowac, z czego nie jestem dumny i do czego sie przyznalem w poprzedniej wypowiedzi. Nazwales mnie prowkatorem i posrednio prostakiem, stad poczulem potrzebe zeby ci odpowiedziec. Z mojej strony EOT.

ocenił(a) serial na 9
_REX_

Ok sorry. Nie ma tematu.

procesk

Nie masz racjonalnych argumentów to chociaż nie obrażaj ludzi

ocenił(a) serial na 10
Venomix

Argument jest prosty, to forum filmowe nie komiksowe a wy jesteście wiecznymi spamerami, chcecie sie jarać komiksem to idźcie na forum komiksowe, a nie psujecie nam oglądanie, nie można podyskutować op serialu bo zaraz jakieś podjarane komiksem dziecko będzie płakać z niezadowolenia że ktoś sfilmował to inaczej niż oni oglądali na obrazkach

procesk

Jakbyś poczytał dokładnie to duża część zarzutów do tego serialu nie ma cienia związku z komiksem (np. dłużyzny, brak ciągłości, wampir na słońcu itp.). Na dodatek adaptacje mają to do siebie, że porównuje się je z pierwowzorem (tu nie ma czego, bo zostały tylko nazwy, imiona i tytuł). Jak ci się nie podoba to nie czytaj.
PS. Wyzywając od spamerów i podjaranych dzieciaków sam zachowujesz się jak zwykły gówniaż, który nie potrafi argumentować bez obrażania innych.

ocenił(a) serial na 10
Venomix

Sory nie miało być spamerami miało być spojlerami, spojlery przeszkadzają w rozmowie o filmie.

procesk

W przypadku tego serialu spoiler nie grozi, bo durni scenarzyści nie ogarniają fabuły komiksu ;)

ocenił(a) serial na 10
Venomix

Tak, to skad wiem o Świetym od morderców, skad wiem że Boga nie ma że gdzieś zniknął? to komiksowe spojlery.
Skusiłem sie i przeczytałem zeszyt i wcale nie sadze że droga która poszli scenarzyści jest jakaś gorsza, jest inna ale dla mnie ok.

ocenił(a) serial na 5
procesk

Bez urazy, ale skoro nie przeczytałeś całości, to nie wydawaj opinii, bo po ledwo jednym zeszycie, to, to nie poważne jest. To tak jakbyś się o jakieś książce wypowiadał, uprzednio zapoznając się z ledwie jednym rozdziałem z 60 kilku.

ocenił(a) serial na 10
Tortuga033

A czy ty obejrzałeś cały serial?

ocenił(a) serial na 5
procesk

Nie o to chodzi. Uważam że wystawianie opinii po 1 zeszycie czy odcinku jest słabe. Po kilku odcinkach/zeszytach jest to już bardziej sensowne, bo ma się większe rozeznanie.

Odbijając piłeczkę - A ty obejrzałeś cały że już wystawiasz 10?

ocenił(a) serial na 10
Tortuga033

Wszystkie dostępne i na tej podstawie 10.

procesk

Po co więc pytasz drugą osobę, czy obejrzała cały serial?

procesk

Co do tego czy w serialu te wątki się potwierdzą nie ma pewności. Wydaje się, że święty będzie, tylko pytanie jaki. Na razie to co pokazali nie jest komiksową historią świętego, więc i o spoilerze nie ma mowy.

ocenił(a) serial na 5
procesk

Chyba nie wiesz co oznacza słowo spamer.
Skoro serial jest adaptacją komiksu, to musisz się pogodzić z tym, że ludzie będą się odwoływać do pierwowzoru. Tak masz przy TWD, tak masz przy GOT i innych produkcjach, które są adaptacjami/ekranizacjami.
Tacy ludzie mają prawo wyrażać swoje zdanie (tak samo nikt ci nie broni dyskutować pozytywnie o serialu), a wsadzanie wszystkich do jednego worka, z powodu użytkownika powyżej i nazywanie wszystkich fanów komiksu spamerami czy dziećmi jest obraźliwe, głupie i niepoważne.

ocenił(a) serial na 7
Melody86

kurcze, mi też serial się podoba. Może nie "bardzo podoba", miejscami był nudnawy, to fakt i jestem w stanie zrozumieć ten zarzut. Ale jestem daleki od tego, żeby krytykować serial, bo nie jest ekranizacją komiksu. Zwłaszcza w sytuacji, gdy z każdym odcinkiem zbliżamy się do historii opowiedzianej w komiksie. Sądząc po rosnącej frustracji ludzi na tym forum, chyba nie każdy to dostrzega. Ja rozumiem, że wielu ludzi uważa kaznodzieję eza świętość, ale nazywanie go poważną i głęboką historią? Proszę.

ocenił(a) serial na 10
RM_Wieslaw

Po obejrzeniu 8odcinków i przeczytaniu 4 zeszytów uważam że serial jest ciekawszy, zmiany których dokonali filmowcy sa ciekawe i twórcze dlatego uwazam że jak na razie serial wygrywa.

procesk

Takie tam pitu-pitu. Które konkretnie, powtarzam: konkretnie, zmiany uważasz za twórcze i ciekawe?

ocenił(a) serial na 7
Amerrozzo

ale dlaczego ocena tego serialu (czy ogólnie, jakiegokolwiek obrazu kinowego/ telewizyjnego) ma zależeć od podobieństwa względem pierwowzoru? Kto powiedział, że to ma być ekranizacja?

RM_Wieslaw

Ale dlaczego zadajesz mi to pytanie?! Czy ja stoję na stanowisku, że ocena tego serialu ma zależeć od podobieństwa względem pierwowzoru? Nie, ja staram się tylko dotrzeć do człowieka, który twierdzi, że akurat serial jest lepszy od oryginału. Pytam "dlaczego?" i chcę usłyszeć konkrety.

Nie potrafisz czytać ze zrozumieniem?

ocenił(a) serial na 7
Amerrozzo

ponieważ wymagasz od kogoś uzasadnienia osobistego wartościowania pewnych zmian względem komiksu. Co jest niedopuszczalne w dyskusji (tak w temacie nauki argumentacji). I dlatego, że twój komentarz odczytałem jako ukryty zarzut do zasadności zmian w serialu.

i dlatego, że w innym wątku ubolewałeś, że serial nie jest ekranizacją ;)

ocenił(a) serial na 7
RM_Wieslaw

aha, i lubię dyskutować i generować dyskusję, ale po ostatnim zdani w twoim poście, widzę, że chyba nie tym razem

RM_Wieslaw

<<ponieważ wymagasz od kogoś uzasadnienia osobistego wartościowania pewnych zmian względem komiksu. Co jest niedopuszczalne w dyskusji (tak w temacie nauki argumentacji).>>
Dlaczego w dyskusji jest niedopuszczalny wymóg uzasadnienia osobistego wartościowania pewnych zmian względem komiksu?! Na tej samej zasadzie: nie można od nikogo wymagać uzasadnienia żadnych osobistych wartościowań. Ale dlaczego? Bo są osobiste? A jakie mają być?! Jeśli mówię, że w temacie f. gangsterskich wolę "Ojca chrzestnego" od "Dawno temu w Ameryce", a ktoś mnie poprosi o uzasadnienie, to też mogę się zasłonić tym, że niedopuszczalnym w dyskusji jest wymaganie od rozmówcy, aby uzasadniał osobiste wartościowanie, na podstawie którego jeden film uważa za lepszy od drugiego? Przecież tym bzdurnym argumentem można zakończyć każdą dyskusję.

Na marginesie dodam, że pytałem tylko o uzasadnienie, a nie negowałem stanowisko rozmówcy. Na to - ewentualnie - przyjdzie jeszcze czas, najpierw muszę poznać konkrety. Interlokutor napisał, że pewne zmiany uważa za ciekawsze i twórcze. Moje pytanie brzmi jedynie: które zmiany uważasz za ciekawsze i twórcze? Skoro są jakieś, to chyba można je wymienić i podeprzeć wyjaśnieniem?

<<I dlatego, że twój komentarz odczytałem jako ukryty zarzut do zasadności zmian w serialu.>>
Równie dobrze mogłeś odpisać: "Bo tak mi się wydawało". Na razie mój jedyny zarzut dotyczy braku konkretów u rozmówcy.

<<i dlatego, że w innym wątku ubolewałeś, że serial nie jest ekranizacją ;)>>
Dalej nie widzę związku logicznego. To, że ubolewałem, że serial nie jest ekranizacją, oznacza, że stoję na stanowisku, iż ocena serialu powinna zależeć od podobieństwa względem pierwowzoru? Pogrążaj się dalej. Logiczną konsekwencją takiego stanowiska, byłaby ocena 1/10, bo serial nie jest ani ekranizacja, ani adaptacją komiksu. Ewentualnie: bardzo daleką adaptacją, ale wolę określenie, że komiks był jedynie inspiracją.

<<aha, i lubię dyskutować i generować dyskusję, ale po ostatnim zdani w twoim poście, widzę, że chyba nie tym razem>>
Ojej, bo dowiedziałeś się, że nie potrafisz czytać ze zrozumieniem?

ocenił(a) serial na 7
Amerrozzo

"Dlaczego w dyskusji jest niedopuszczalny wymóg uzasadnienia osobistego wartościowania pewnych zmian względem komiksu?" Chociażby dlatego, że nie wyciąga się sądów faktualnych na podstawie sądów wartościujących (i vice versa). To już dawno ustalili ludzie mądrzejsi od nas. Jeszcze, za mało w życiu przeczytałeś, żeby w tym temacie pouczać innych. Ale dobra, niech będzie. pozwól, że zademonstruję. Przy okazji wyręczę gościa, którego się czepiłeś.

Ja też uważam, że pewne zmiany wyszły serialowi na dobre. Dobrze, że Jesse nie jest jednoznacznym bad- assem. Dzięki temu jest to postać bardziej ludzka, tajemnicza i głębsza. Sceny w których Jesse kopie tyłki, albo wpada w furie autentycznie mrożą krew w żyłach. Po co mi kolejny główny bohater, który od początku z zimną krwią morduje wszystkich w koło, aż do momentu w którym te każde kolejne zabójstwo ogląda się bez żadnych emocji (co uważam za błąd w GOT). Bardzo dobrze, że są niedomówienia.

Dwa, to że serial nie powiela konwencji komiksu, wtedy gdy retrospekcyjnie przybliża się historie postaci. Nie zdzierżył bym oddzielnego odcinka o historii gębodupy- postaci płytkiej i tym samym nudnej (przynajmniej w komiksie. Pamiętam, że na tym zeszycie skończyłem pierwszą lekturę kaznodziei. W serialu jest zarysowana dobrze). To samo o świętym. Dzięki temu scenarzyści nie wpadną w pułapkę konieczności poświęcenia oddzielnego wątku na opowiedzenie historii jakiejś postaci.
Podoba mi się, że ugrzeczniono postać szeryfa i świętego i ogólnie całą społeczność wioski. Dzięki temu scena w której ci zwykli ludzie płynnie przechodzą do porządku zbrodni (np. piknik przed obleganym kościołem) buduje fajny, absurdalny wręcz humor.

I mógłbym dalej. Tylko po co? Co jesteś mi w stanie odpowiedzieć poza komentarzem do mojego gustu? - który, przyznasz, nic nie wniesie.

Naprawdę mógłbym po każdym zdaniu wpisać epitet w którym odnoszę się do twojej inteligencji. Nie robię tego nawet w internecie, mimo, że jestem anonimowy. Zachęcam do tego samego.

ocenił(a) serial na 5
RM_Wieslaw

Czytam co ty piszesz i totalnie nie ogarniam o co ci chodzi. Twoje argumenty to właśnie jest twoja subiektywna ocena że tobie się podoba ułagodzenie Roota etc. A to chyba chodzi prawa? Po to ten portal jest żeby dyskutować o tym co się komuś podoba/nie podoba i żeby to uzasadnił i poparł swoje stanowisko. Idąc twoim tokiem rozumowania to fora na filmwebie nie mają racji bytu i przeczysz sobie pisząc że lubisz wywoływać dyskusje, skoro z twojego rozumowania dyskusja jest bez sensowa.

ocenił(a) serial na 7
Tortuga033

nie, ja mówię o tym, że moja subiektywna ocena tego, że podoba mi się ułagodzenie postaci (co jest sądem wartościującym) jest czymś co nie podlega dyskusji i dyskutowanie o niej nie ma większego sensu bo nie możesz powiedzieć : "o! masz rację" albo "nie, nie, nie, to jest bez sensu" (co jest sądem obiektywnym). Wymieniajmy się wrażeniami, fajnie. Ja też chicałbym wiedzieć, które zmiany w stosunku do komiksu Ci się podobają a które nie, bo zawsze może coś ciekawego z tego wyniknąć. Ale nigdy nie będę od Ciebie agresywnie wymagał, żebyś coś uzasadniał, a potem obrażał Cię, bo się Tobą nie zgadzam.

ocenił(a) serial na 5
RM_Wieslaw

Eee...a to nie wychodzi na to samo?
A to czy Amerrozzo agresywnie wymaga argumentów? No nie wiem. Jak dla mnie nie. Procesk wypowiedział się bardzo ogólnie.

A co mi się podoba a co nie?
Po prawdzie to generalnie trzeba uczciwie przyznać,że serial nadal trwa, nadal się rozwija etc. więc może się jeszcze wiele zmienić, a komiks jest już skończoną historią. W serialu po prostu pewnych rzeczy jeszcze nie rozwinięto całkowicie, niemniej jestem w stanie się w niektórych kwestiach wypowiedzieć i ocenić jak ja to widzę na dzień dzisiejszy.

Na wstępie zaznaczam, że nie wymagam żeby przenosić komiks kartka po kartce,bo po pierwsze pewnych rzeczy się przenieść nie da i to co dobrze wygląda na papierze w telewizji "na żywo" nie koniecznie będzie wyglądało równie "epicko". Po drugie wprowadzanie jakiś innowacji, rozbudowywanie wątków/postaci, które są w pierwowzorze słabo nakreśolne, ok - z tym problemu nie mam o ile to jest to robione z głową. Bo zmiany, które są wprowadzane w serialu, jak zmiany w charakterze i osobowości bohaterów czy też ich historii, dla mnie są to zmiany na siłę i takich nie popieram.

Że Jessego chcieli bardziej rozwinąć, nadać mu większej wielowymiarowości. Ok, spoko. Ten zabieg, żeby bardziej się wgłębić w kwestie religijności Custera, jego stosunek do Boga, ogólnie pomysł jest ok, ale czy nie można było zrealizować tego lepiej? Ja uważam że można było. Wszystko się dla mnie rozbija o to, że za dużo dłużyzn i zapychaczy w serialu. Np. nowe postacie typu Kościelna czy Burmistrz. Mnie się osobiście te postacie nie podobają, są nijakie ich losy nie są dla mnie ciekawe i czas antenowy, który jest im poświęcony, można dać na coś lepszego. Choćby na Tulip, która odnoszę wrażenie że przez lwią część serialu, pląta się po ekranie jak za przeproszeniem gówno w przerębli. Tulip w komiksie nie była dla mnie jakoś postacią budzącą super sympatię. Momentami była wręcz irytująca, niemniej jakoś bardziej mi podchodziła niż ta serialowa, która jest wg mnie bardzo irytująca. Taka Mary Sue, która na siłę jest kreowana na cool i wyszczekaną panienkę z wiecznym fochem. Takie coś mi się nie podoba. Tak samo nie podoba mi się zmiana jej backgroundu. W komiksie mamy zgrabnie wyjaśnione skąd jej umiejętność posługiwania się bronią palną.

Wracając do samego Jesse'go. To że Jesse był badassem, był męski i twardy (troszkę odnosiłam wrażenie że nieco wzorowany na Plisskenie) aczkolwiek nie był też wyzbyty z uczuć, był good guyem, zresztą w przemowach autorów można przeczytać o silnym inspirowaniu się westernami, co właśnie widać w postaci Custera. To taki uwspółcześniony kowboj z westernów, ten John Wayne. I to mi się to podobało. Fajnie było to ukazywanie jak ta postać jest ukształtowana przez swojego ojca czy idola jakim jest John Wayne. W serialu póki co tego nie ma. John Wayne niby tam subtelnie jest póki co zaznaczony, zobaczymy co będzie dalej, natomiast Ojciec Jessego jest zmieniony na kaznodzieje. Niby Ma to sens, skoro Jesse sam jest kaznodzieją, niemniej mi bardziej odpowiadało gdy był marines, który walczył w Wietnamie. Po pierwsze ciekaw flaszbeki, a po drugie, no taki żołnierz jednak jest bogaty w doświadczenia.

Co do Świętego, rozpisywać się nie będę, bo zgadzam się z Amerrozzo. Choć chce zaznaczyć że McTavish mi się w tej roli podoba i Święty sam w sobie jest na plus, bo zresztą badassowo-skoszony, milczący kowboj, to nie jest jakaś trudna postać.

Co do reszty...tak jak wspomniałam, dla mnie za dużo przeciągania ogółem. Z Asserfacem się jestem w stanie zgodzić, bo dla mnie osobiście w komiksie była to postać taka na doczepkę trochę i generalnie jak dla mnie niespecjalnie ciekawa. Tutaj go nieco bardziej rozbudowali, ma większą rolę w historii i ogólnie taki bardziej do polubienia jest.

Ułagodzienie Szeryfa Roota, mi się nie podoba. Mi się ta postać w komiksie podobała, bo była charyzmatyczna, to był schizowaty, prostacki, narwany skurczybyk, a tutaj to taki mdły misiek o minie zbitego psa (z całą sympatią do aktorka go odkrywającego, bo widziałam gościa w Deadwood i w Justified miał mały epizod i złym aktorem nie jest). Totalnie inna postać. Relacje z synem też zmienione w serialu Szeryf jest generalnie troskliwy i martwi się o los syna, natomiast w komiksie dla mnie jest to po prostu ciekawsze, Szeryf traktuje syna jak powietrze, a odzywa się do niego i nazywa go swoim synem w momencie gdy prosi go o broń, którą chwilę potem odbiera sobie życie. To jest mocne i skutkuje kolejnymi wydarzeniami.

No i humor. W moim odbiorze komiks ma świetny humor (zwłaszcza jeśli chodzi o Herr Starra), natomiast tutaj, jak już kiedyś pisałam, o ile humor sytuacyjnym im jeszcze jakoś wychodzi, o tyle słowny już jak dla mnie średnio. No i tutaj Cassidy - w serialu jest kreowany na takiego błazna co to co rusz rzuca żartami. Dla mnie to jeszcze często gęsto na siłę, te żarty, nawiązania popkulturowe są nachalne, nie śmieszą mnie po prostu. A Cass w komiksie nie jest aż taką komiczną postacią. Owszem, rzuca śmiesznymi tekstami, ale nie aż w takim natężeniu, a po drugie to dla mnie osobiście te teksty są po prostu faktycznie zabawne. O wiele bardziej komiczną postacią jest Herr Starr jednak.

I tutaj jak już jesteśmy przy Cassidym - uważam że wątek z Tulip na tym etapie, trąci na wiarygodności, jest na siłę i zwyczajnie słaby. W komiksie było to lepiej umiejscowione, wyszło sensowniej, a tutaj tak...co miłość od pierwszego wejrzenia? No come on. Sorry, ja tego nie kupuję i wg. mnie to nie miało takiego wydźwięku jak pierwotnie.
Na plus jest dla mnie rozbudowanie wątku Genesis z tym szukaniem "nosiciela" oraz DeBlanc i Fiore. W komiksie są inaczej przedstawieni, ale w serialu też mi się podobają, są tacy nieporadni zdeczka, ale przy tym dosyć zabawni.

Kolejne zmiany to Odin - tutaj nie mam z tym problemu, bo dla mnie wątek z Salvation był takim mało ciekawym zapychaczem. Sam Odin nie był jakoś super ciekawym villainem w serialu jest dosyć ugrzeczniony, ale ogólnie na plus. No i Donnie też jest dla mnie pozytywną innowacją. Może jakaś super postać to nie jest, ale jego poczynania się śledzi przyjemnie, no i przystojny facet z niego xD

Pisząc ogólnie, nie bardzo mi się podoba, ogólne rozwlekanie fabuły, humor też do mnie średnio trafia, no i mam poczucie takiego lekkiego chaosu.

To tak po krótce.

Tortuga033

Nie daj się nigdy wciągać w przewrotne zmiany przedmiotu sporu. To przedszkole erystyki. Mutatio controversiae. Osiemnasty nieuczciwy sposób w dyskusji wymieniony w najbardziej znanym dziele Schopenhauera. Zdesperowany rozmówca kluczy po tematach, zmienia swój pierwotny zarzut, bo nie potrafi skontrować. Teraz niewygodnym u mnie jest agresywny ton, ale gdy przyjrzysz się początkowi, to zobaczysz, że podstawowy zarzut dotyczył niedopuszczalności uzasadniania osobistego wartościowania, co jest oczywiście bzdurą, gdyż nikt nie neguje, że dany ktoś reprezentuje jakiś osobisty sąd wartościujący, tylko prosi się o rozszerzenie wypowiedzi. Tłumaczyłem w innej miejscu: komuś może się coś podobać, tylko dlatego ze nie rozumie istoty zjawiska. Dzięki rozmowie może nawet zmienić stanowisko na przeciwne.

Drugi zarzut był przykładem "słomianej kukły", gdy przeciwnik zarzucił, iż domagam się wyciągania sądów obiektywnych na podstawie sądów wartościujących. Jest to tylko puste stwierdzenie, które wymaga uzasadnienia (cytatami). Niestety dyskutant nie przyswoił podstawowej wiedzy naukowej: na wypowiadającym hipotezę spoczywa obowiązek jej dowiedzenia. Nigdy nie zarzucamy komuś A i stawiamy kropkę, pomijając uzasadnienie.

ocenił(a) serial na 7
Tortuga033

Wszędzie tam, gdzie dochodzimy do problemu dłużyzn, jak najbardziej mam podobne odczucia. Ja nie oglądam hurtowo seriali, dość starannie selekcjonuje coś na co mam zamiar poświęcić kilka godzin życia i faktycznie na początku sezonu czułem się trochę oszukany. Skoro pierwszy sezon i tak miał być krótszy, to spokojnie można było poświęci kilka wątków i zrobić 8 odcinków.

Podoba mi się ogólne załozenie o tym, żeby akcję umieścić w jednym miejscu. Nie wiem, czy gdyby akcja ruszyła z kopyta to udałby się dobrze zarysować, lub chociaż przedstawić postaci. W komiksie rozwiązono to poprzez poświęcenie oddzielnych zeszytów na retrospekcjie. O ile zeszyt o Cassidym, Starze i świętym byłu ok, to już wątek gębodupy, tulip były dla mnie nudne, niepotrzebne. O tym pisałem mając na myśli pułapkę retrospekcji. Podoba mi się jak rozwiązano to w stosunku do gębodupy. Podejrzewam, że inaczej będzie z Tulip bo w serialu to zupełnie inna postać.

Co do Jessego- mi ta postać bardzo leży, już pisałem dlaczego. Jest tajemnicza, w jego zachowaniu jest mnóstwo niedpowiedzeń, tłumionej agresji. No jasne, on w komiksie jest prawy, dobry, kochający- ale tez niejednokrotnie morduje z zimną krwią. I w zasadzie jako takiego go poznajemy. W serialu poznajemy go jako gościa po przejściach, ze smytnymi oczyma i trwogą w głosie na wspomnienie o przeszłości. Fakt, w trakcie tych kilku nudnych odcinków z początku sezonu ujawnił się dodatkowo jako postać głupkowata i naiwna, ale już zdążyłem o tym zapomnieć.

Tulip to postać zupełnie inna niż w komiksie i na ten moment jest mi zupełnie obojętna. Ale jeżeli chodzi o jej background, to jakoś łatwiej mi uwierzyć, że płatnym zabójcą zostanie dziewczyna z patologicznej rodziny niż dziewczyna z dobrego domu (chociaż teraz nie pamietam jak to dokłądnie było w komiksie). To że ta postać jest budowana w oparciu o interakcjie z nudną organistką- no to rzeczywiście mozna było rozwiązać lepiej.

Cass- mi w sumie nawet leży. Dostarczył kilka niezłych gagów sytuacyjnych. Co do słownych to bez napisów i tak trudno mi je wychaczyć;). Jest takim dzieccinnym gościem, błaznem który stara się obrócić wszystko w żart, ku zażenowaniu innych bohaterów – fakt, ale chyba podobnie było w komiksie. W serialu też nie do końca jest takim śmieszkiem. Przypomnij sobie scenę, w której dowiaduje się że Tulip jest dziewczyną Jessego – w jego oczach pojawia się smutek i zwątpienie. Po drugie, ostatni odcinek też nie rysuje go jako jednoznacznie komiczną postać. Tutat jestem dobrej myśli. Za wcześnie jeszcze na jego egzystencjalne rozkminy.

Staram sobie wyobraźić, jakbym podszedł do wątków świętego, gdybym nie znał jego historii wcześniej, co przychodzi mi dość ciężko. Nie mogę znaleź analogii w innym filmie. Może w „bez przebaczenia” – z tego co pamietam to tam Clint przez większość filmu nie zdradzał się ze swoją przeszłością. Dopiero na końcu okazało się, ze rzeczywiście jest tym badaassem, którym wszyscy straszą (chyba, nie pamiętam). Nie wiem czy jest jakich uniwersalny, najlepszy z punktu widzenia chronologii spsób na wprowadzenie postaci i nie zamierzam komentować zarzutów do tego wątku.
Jeżeli chodzi o wątek ojca Jessego to uważam, ze jest zdecydowanie za wcześnie. To że jest ksiedzem, nie znaczy że nie był żołnierzem. Nie wiamo jak to wpynęło na postać Jessego, o którym cału czas wiemy mało. Za wcześnie, żeby to komentować.

Wybacz, że nie odniosę się do wszystkiego ca napisałaś. Ogolnie jedyne czego wymagam od tego serialu to absurdalnej historii w absurdalnym świecie z absurdalnym humorem ale też cięższymi i poważnymi wątkami, bo takie kontrasty lubię najbardziej. Komiks mi to dał, ale chyba nie chcę jeszcze raz przeżywać tej historii, która im dłuzej o tym myślę wcale mi się nie podobała. Serial też wychodzi na prostą, a pamiętając o tym, że liczy to jak się kończy a nie jak się zaczyna, ja oceniam ten serial wysoko. No i ja bardzo lubię niedopowiedzenia. Mimo, że jest tutaj rogen, to nie odnoszę wrażenia, że twórcy traktują mnie jak idiotę.

I na koniec- zobacz, możemy się wymieniać wrażeniami, ale gwoli semantczynej ścisłości, nie jest to dyskusją – pojawiąj się tutaj pewne nieścisłosci techniczne które możemy wyjaśniać np. to czy jesse był bad assem czy nie, ale nie dojdziemy do konsensusu wymieniając się ocenami tam gdzie są mają one charakter subiektywny. Ale pamiętając o tym, możemy kulturalnie sobie poklikać i chyba o to chodzi.

ocenił(a) serial na 5
RM_Wieslaw

Co do tego czy kino drogi by się tutaj nie sprawdziło, to ja bym się z tym kłóciła, są przecież takie filmy. Poza tym po trailerze widzę, że oni jednak w tą drogę ruszą. Nie sądzę żeby ruszenie w podróż jakoś utrudniało rozwój postaci, myślę że nawet może sprzyjać, bo ruszenie w Świat sprawi że fabuła raczej będzie bardziej dynamiczna, będą podróżować, spotykać jakiś ludzi etc. no daje to wg mnie większe pole do popisu niż jedno stałe miejsce.
Rozumiem że chcieli żeby akcja przez jakiś czas rozgrywała się w miasteczku, żeby przedstawić widzom postacie, ale czy trzeba było na to prawie całego sezonu? Myślę że nie. Skoro chcą przerobić historię drogi na historię jednego miasteczka, to jednak trzeba do tego dużej inwencji własnej i pomysłu. Jak dla mnie pomysłu za bardzo jednak nie mieli, bo efekt taki, że mamy kilka odcinków fillerów i sporo mało wnoszących dialogów.

I właśnie ta głupkowatość Jessego mi się nie podobała w jego charakterze i nie pasowało mi to do tej postaci, ale na szczęście szybko tego się pozbyli. Fajnie że chcieli rozwinąć ten etap Jessego jako kaznodziei w miasteczku, ale znowu - wg. mnie cały sezon na wzbogacenie tej kwestii, to za dużo.

Jeśli chodzi o Tulip to w komiksie jej matka umiera przy po rodzie i wychowuje ją ojciec, który jako że chciał mieć syna i nie bardzo wie jak córkę wychowywać, to, wychowują ją jak chłopca, uczy ją strzelać, zabiera na polowanie itd. dzięki temu mamy wyjaśnione doskonałe umiejętności strzeleckie tej postaci. Ponad to w komiksie ona zostaje przymuszona do brudnej roboty, waha się w momencie gdy wykonać swoje pierwsze zadanie. Dopiero z czasem w trakcie całej historii, obserwujemy jak ona się zmienia w badasskę. Dla mnie ma to sens, jest prowadzone wiarygodnie i spójnie.
W serialu Tulip jest rasową płatną zabójczynią i faktycznie jak się nad tym zastanowić, to taki charakter jaki ma w serialu jest sensowny, jej zmieniony background również. Właściwie zarówno ten jak i ten z komiksu by tutaj pasowały. Niemniej w moim odbiorze, tak jak pisałam, dla mnie postać jednak jest zbyt uber i zwyczajnie ten jej charakter jakoś irytujący. To już bardzo subiektywne odczucia jak wiadomo.

Tak jak pisałam, do mnie po prostu bardziej przemawia poczucie humoru Cassyd'yego. W serialu jest takim śmieszkiem, natomiast w komiksie te jego żarty są takie bardziej złośliwe, bardziej jest tam takim dupkiem. A tutaj jest sympatyczniejszy i jego żarty raczej nie są takimi złośliwościami.
Owszem była ta scena na razie zostało to porzucone, ale tak jak pisałam dla mnie się z tym pospieszono i wyszło to sztucznie. Za krótko się po prostu jeszcze znają. No i tutaj Cass nie wiedział że Tulip to dziewczyna Jessego. W komiksie mamy totalnie inne okoliczności i co za tym idzie inaczej Cass się prezentuje. Inaczej również Tulip.
Pisałam poprzedni komentarz jeszcze przed obejrzeniem 9 odcinka i to jak tam pokazali to regenerowanie się Cassa i jego tą mniej milszą stronę, wyszło spoko. Możliwe że będą to rozwijać z czasem.








RM_Wieslaw

Jak ja uwielbiam tchórzy, którzy pomijają niewygodne fragmenty. Ale masz pecha, bo trafiłeś na mnie.

<<Chociażby dlatego, że nie wyciąga się sądów faktualnych na podstawie sądów wartościujących (i vice versa). To już dawno ustalili ludzie mądrzejsi od nas. Jeszcze, za mało w życiu przeczytałeś, żeby w tym temacie pouczać innych. Ale dobra, niech będzie. pozwól, że zademonstruję. Przy okazji wyręczę gościa, którego się czepiłeś. >>
Pewnie zdajesz sobie sprawę, że na kimś, kto wypowiada daną hipotezę, spoczywa obowiązek jej dowiedzenia. Ty cały czas stawiasz hipotezy; i na tym kończysz, zadowolony z marnego przecież efektu, którym możesz oczarować ludzi na poziomie ameby. Wcześniej stwierdziłeś (i na tym apodyktycznym stwierdzeniu zakończyłeś), że niedopuszczalny w dyskusji jest wymóg uzasadnienia osobistego wartościowania pewnych zmian względem komiksu. Spytałem "dlaczego" i sprowadziłem twoją hipotezę do absurdu, podawszy analogiczny przykład z f. gangsterskimi (który to przykład przemilczałeś). Do tego jeszcze wrócę.

Teraz piszesz o wyciąganiu sądów faktualnych na podstawie sądów wartościujących. No to teraz musisz posłużyć się cytatami i wskazać, w którym to niby miejscu żądałem od rozmówcy podobneg zabiegu. Jesteś w stanie to uczynić? Czy to niewygodne pytanie także zignorujesz? Wyciągasz dziwne wnioski z moich słów, a później atakujesz zniekształcone stanowisko (w erystyce nazywa się to "słomianą kukłą"; sam nieuczciwy czy wynikający z nieogarniania sytuacji chwyt ma wiele odmian). Kiedy wreszcie dotrze do ciebie, że rozmówca stwierdził tyle co "Pewne x jest ciekawe i twórcze". A ja pytam: "Co kryje się pod x?". W żadnym momencie nie wybiegam poza gust dyskutanta. Po prostu chcę wiedzieć, czy kończymy na pitu-pitu, że coś, x, nieskonkretyzowane zmiany są twórcze, czy możemy doczekać się od drugiej strony sprecyzowania stanowiska. Gdy już dowiem się, co kryje sie pod x (tu: twórczą zmianą), mogę dopytać, dlaczego interlokutor tak uważa. A na końcu jego wyjaśnienie mogę uznać za słabe bądź mocne. Wiesz, czuję się zażenowany tym, że tłumaczę takie rzeczy. Jest oczywiste, że jeśli coś się komuś podoba, to coś się komuś podoba. Tak bardzo przeraża osobę, która "lubi dyskutować i generować dyskusję", gdy pytam o powody? Nie mogę zanegować faktu, że coś się komuś podoba, ale mogę się dowiedzieć, czy osoba, która ogłasza pewien sąd na forum, potrafi powiedzieć coś więcej. Może patrzy na sprawę z perspektywy, której ja nie zauważam (a to może wpłynąć na moją ocenę komentowanego tworu)? A może uważa coś za twórcze, tylko dlatego że wydaje jej się, że zna zjawisko, o którym mówi, a w rzeczywistości żyje w błędzie? Przykładowo: ktoś może być oczarowany filmem o przenoszeniu się w przyszłość i nazwać pomysł tam przedstawiony ciekawym i twórczym (inaczej: odkrywczym, oryginalnym). A później przyjdzie ktoś, dopyta i wyjaśni, że po pierwsze to coś takiego było już tu i tu, a po drugie to przedstawiony w dziele pomysł przenoszenia się w czasie i multiplikowania alternatywnych rzeczywistości jest absurdalny, gdyż przeczy temu i temu prawu fizycznemu. A coś takiego może doprowadzić do zmiany stanowiska u rozmówcy, który wcześniej zafascynowany był filmem. No i co ty na to?

Wracając do przykładu z f. gangsterskimi. Odpowiesz na zadane tam pytanie? Pomogę ci i zacytuję cały kawałek: 'Jeśli mówię, że w temacie f. gangsterskich wolę "Ojca chrzestnego" od "Dawno temu w Ameryce", a ktoś mnie poprosi o uzasadnienie, to też mogę się zasłonić tym, że niedopuszczalnym w dyskusji jest wymaganie od rozmówcy, aby uzasadniał osobiste wartościowanie, na podstawie którego jeden film uważa za lepszy od drugiego? Przecież tym bzdurnym argumentem można zakończyć każdą dyskusję.'

Jeszcze co do twojego pierwszego akapitu, to przestań mnie żenować nie do końca nawet sprawnymi argumentami z autorytetu ("To już dawno ustalili ludzie mądrzejsi od nas. Jeszcze, za mało w życiu przeczytałeś, żeby w tym temacie pouczać innych."). Żeby to zadziałało, powinieneś był wymienić jeden taki autorytet z imienia i nazwiska, he, he. Oczywiście, jest to i tak tutaj bez znaczenia, bo tylko twoja nieumiejętność czytania ze zrozumieniem (widzisz, nie podejrzewam cię o celowe działanie tylko o zwykłą tępotę, a to jednak zarzut mniej przykry) kazała ci coś tam pisać o przechodzeniu sądów wartościujących w obiektywne (bo chyba to masz na myśli, pisząc o s. faktualnych?).



<<Ja też uważam, że pewne zmiany wyszły serialowi na dobre. Dobrze, że Jesse nie jest jednoznacznym bad- assem. Dzięki temu jest to postać bardziej ludzka, tajemnicza i głębsza. Sceny w których Jesse kopie tyłki, albo wpada w furie autentycznie mrożą krew w żyłach. Po co mi kolejny główny bohater, który od początku z zimną krwią morduje wszystkich w koło, aż do momentu w którym te każde kolejne zabójstwo ogląda się bez żadnych emocji (co uważam za błąd w GOT). Bardzo dobrze, że są niedomówienia.>>
Bez znaczenia, co ty uważasz, bo tymi przykładami nie dowodzisz, że w dyskusji jest niedopuszczalny wymóg uzasadnienia osobistego wartościowania pewnych zmian względem komiksu, co wytłumaczyłem ci wyżej, ale do czego zawsze możesz się jeszcze odnieść. Tylko miej na tyle odwagi i nie pomijaj fragmentów, z którymi masz trudność. Zwłaszcza zaś nie pomijaj tych wersów, w których posługuję się przykładem. Lubię dyskutować na konkretach.

Gdybym chciał z tobą porozmawiać o tym, dlaczego uważasz, że pewne zmiany wyszły serialowi na lepsze, to pewnie najpierw zastanowiłbym się, czy rzeczywiście w komiksie Jesse był "jednoznacznym bad-assem". Nie mówię, że nie był, pokazuję ci tylko pewne ścieżki, którymi może podążyć (każda) dyskusja; i tym samym udowadniam, dlaczego takie pytania mają sens, dlaczego dyskusje o gustach są potrzebne itd. Przecież gdyby się okazało, podparte przykładami z komiksu, że Jesse nie był jednoznacznym bad-assem, upadłaby również cała twoja argumentacja. Mógłbym też inaczej: mógłbym się zgodzić z komiksową oceną Jessego, ale jednocześnie drążyłbym temat konwencji komiksu, której jednoznaczne bad-assy pasują jak ulał. "Sceny w których Jesse kopie tyłki, albo wpada w furie autentycznie mrożą krew w żyłach". Czy słowo "autentycznie" jest tylko wzmocnieniem wypowiedzi, czy chciałeś wypowiedzieć coś na kształt sądu faktualnego, he, he? Nie odpowiadaj, bo żartuję. Na zakończenie dodam, że to, iż coś źle wypadło gdzieś indziej (np. GOT), niekoniecznie nie sprawdzi się w innym miejscu.



<<Dwa, to że serial nie powiela konwencji komiksu, wtedy gdy retrospekcyjnie przybliża się historie postaci. Nie zdzierżył bym oddzielnego odcinka o historii gębodupy- postaci płytkiej i tym samym nudnej (przynajmniej w komiksie. Pamiętam, że na tym zeszycie skończyłem pierwszą lekturę kaznodziei. W serialu jest zarysowana dobrze). To samo o świętym. Dzięki temu scenarzyści nie wpadną w pułapkę konieczności poświęcenia oddzielnego wątku na opowiedzenie historii jakiejś postaci.
Podoba mi się, że ugrzeczniono postać szeryfa i świętego i ogólnie całą społeczność wioski. Dzięki temu scena w której ci zwykli ludzie płynnie przechodzą do porządku zbrodni (np. piknik przed obleganym kościołem) buduje fajny, absurdalny wręcz humor.>>
Gdybym chciał komentować cytowany fragment na serio, a nie tak jak tutaj, żeby tylko unaocznić ci możliwy przebieg dyskusji, przede wszystkim chciałbym sprecyzowania stanowiska, bo na razie to takie pitu-pitu. No, nie zdzierżyłbyś oddzielnego odcinka o historii Gębodupego (nie: Gębodupy, bo w mianowniku to Gębodupy, więc i fleksja inna; chociaż w komiksie, w wyniku błędnego tłumaczenia był Gębodupą, a powinien był być Dupogębą; albo tak jak w serialu Gębodupym). Ale czy miałbyś te same obiekcje do retrospektywnego odcinka poświęconego Świętemu? Dlaczego poświęcanie odcinka jednej postaci miałoby być pułapką, skoro wychodziło to wielokrotnie (np. w "TWD" odcinek poświęcony Morganowi, a Gubernator dostał nawet dwa odcinki z rzędu; w "Lost" odcinki poświęcane kolejnym postaciom stały się znakiem rozpoznawczym tamtego serialu). Przecież wszystko zależy od tego, jak poprowadzona jest historia, jak bardzo udało się twórcom zaciekawić widzów daną postacią, jak długo nie było jej na ekranie, albo jak wielką tajemnicę może skrywać. Dlaczego udało się to w komiksie? Bo Święty stał się jedną z głównych postaci, otoczonej wielką tajemnicą. Dodatkową gratkę stanowił fakt, że była to postać długowieczna, więc cofać się po prawdę trzeba było solidnie. W serialu nie ma to znaczenia, gdyż początki legendarnej postaci pokazuje się poszatkowane (!) przed... samą legendą. Odpowiedz mi na jedno pytanie: siedzisz przy ognisku z kolegami i możesz opowiedzieć tylko jedną historię. Bardziej zelektryzujesz znajomych wieścią, że będziesz opowiadał o osobie, którą wszyscy znacie (np. nieobecnym koledze, który skrywa wielki sekret), czy o jakimś tam iksińskim z równie wielkim sekretem? Dodaj do tego jeszcze to, że w tym drugim przypadku może się okazać (tak jak w serialowej historii Świętego), że w czasie zdradzania sekretu iksińskiego nie będzie jasne, dlaczego to ma być ciekawe i czemu ta opowieść służy. Wracając do Świętego: o ile w komiksie żądaliśmy odpowiedzi na pytanie o to, dlaczego Święty stał się, kim się stał, dlaczego ma tak ponurą naturę, dlaczego jest niezniszczalny, dlaczego nigdy nie pudłuje, na kim i za co szuka zemsty, o tyle w serialu mamy anonima i jeszcze jedną "historię ze strzelaniem", jakbyśmy tego dotąd w kinie i telewizji nie widzieli.



<<I mógłbym dalej. Tylko po co? Co jesteś mi w stanie odpowiedzieć poza komentarzem do mojego gustu? - który, przyznasz, nic nie wniesie.>>
Pytasz po co, ale to ty z nas dwóch lubisz generować dyskusję, right? To jest jakaś kpina.

Nie, nie przyznam i nie przyznałem ci racji, bo cudze i własne stanowisko jest zmienne - i może się zmienić pod wpływem dyskusji z inną osobą (podałem przykład z f. o przenoszeniu się w czasie, ale takie przykłady mogę mnożyć w nieskończoność; celowo cię nie zarzucam kolejnymi, bo wolę żebyś się odniósł do jednego, niż później miałbym cię przywoływać do porządku, bo znowu zignorujesz to i tamto).

Natomiast może się zdarzyć też tak, że ktoś nie zamierza dyskutować (np. bo nie potrafi), ale z jakiegoś powodu pisze na ogólnodostępnym forum, że to i tamto jest lepsze, atrakcyjniejsze itp. Wtedy gdy dopytam, a nie doczekam się odpowiedzi bądź interlokutor zacznie i zakończy "Bo taki mam gust", przynajmniej będę wiedział, że nie ma sensu na drugi raz podpinać sie pod taką osobę. Bo każdy jakiś gust ma, to nie jest ciekawe odkrycie. Ale niektórzy potrafią swoje stanowisko sprecyzować, podeprzeć itd. A to znowu jest ciekawe i może być początkiem fascynującej dyskusji i wniosków, które zaskoczą wszystkie rozmawiające strony.




<<Naprawdę mógłbym po każdym zdaniu wpisać epitet w którym odnoszę się do twojej inteligencji. Nie robię tego nawet w internecie, mimo, że jestem anonimowy. Zachęcam do tego samego.>>
Mógłbyś pisać epitety o mojej inteligencji po każdym zdaniu, ale tego nie zrobisz... Szkoda, że chociaż raz tego nie zrobiłeś, tylko zaznaczyłeś, że tego nie zrobisz.... Chwila, czekaj!... he, he... Ciekawe i twórcze epitety zawsze w cenie, więc nie krępuj. Demonstruj, anonimie.

PS Nie odpowiedziałeś również na ten niewygodny fragment: "Dalej nie widzę związku logicznego. To, że ubolewałem, że serial nie jest ekranizacją, oznacza, że stoję na stanowisku, iż ocena serialu powinna zależeć od podobieństwa względem pierwowzoru? Pogrążaj się dalej. Logiczną konsekwencją takiego stanowiska, byłaby ocena 1/10, bo serial nie jest ani ekranizacja, ani adaptacją komiksu. Ewentualnie: bardzo daleką adaptacją, ale wolę określenie, że komiks był jedynie inspiracją.".

Twój pech polega na tym, że ja odpowiadam zawsze na całość - i tego samego wymagam od rozmówcy.

ocenił(a) serial na 5
RM_Wieslaw

"ponieważ wymagasz od kogoś uzasadnienia osobistego wartościowania pewnych zmian względem komiksu. Co jest niedopuszczalne w dyskusji (tak w temacie nauki argumentacji). I dlatego, że twój komentarz odczytałem jako ukryty zarzut do zasadności zmian w serialu."
Serio? A to nie o to właśnie chodzi?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones