Dla mnie osobiście KSD to tylko dobry serial. Taki polski "Seks w wielkim mieście", o czterech "wyzwolonych" kobietach. Choć można powiedzieć, że nie do końca "wyzwolonych".
Na FW panują zażarte dyskusje dotyczące tego, że serial ten promuje rozwiązły tryb życia, sprzeciwia się konserwatyzmowi, mowa w nim o in vitro czy aborcji. Cóż. Trzeba być ponadto i nie słuchać serialowych mądrości, bo co jak co, ale na tym daleko się nie zajdzie. KSD pod tym względem nie przedstawia żadnych wartości życiowych.
Ja wiem, że odezwą się protesty, że nie wszyscy ludzie potrafią przejść nad fikcją obojętnie i chętnie wprowadzają te serialowe mądrości w życie. No cóż. Prawda. Ale czy to powinno negatywnie świadczyć o serialu, czy o ludziach, którzy przybierają sobie do serca wszystkie tasiemcowe prawdy?
Nie jestem konserwatystką, ani też nie jestem wyzwolona. Każdy ma swój sposób na życie, lecz nie dajmy się zwariować - to co mądre uznawajmy za mądre, ale to co głupie niech pozostanie głupie.
Osobiście oglądam ten serial z zainteresowaniem i traktuję go jedynie jako dobrą rozrywkę, a nie jak Biblię, by uczył mnie życia. Jeśli ktoś jednak podchodzi do seriali jak do przykazań, to lepiej niech dwa razy zastanowi się zanim oglądnie KSD. Do tego serialu trzeba podejść na luzie i z dystansem.