Drodzy fani książek & fobowie i rasiści:
Po pierwsze, nie oglądajcie serialów z zamysłem, że jest to ekranizacja książki, gdy nie jest tak nigdzie napisane, a porównujcie i siłą rzeczy macie ból d*py, że coś jest zmienione względem książki. Wykorzystano luźno uniwersum jak w większości serialów opartych o powieść.
Niektóre wątki są inne lub usunięte, niektóre są dodane, a niektóre zaczerpnięte z książki. Jedne zmiany są lepsze, inne gorsze, a niektóre nawet względnie zbędne, ale mają swoje powody by to robić.
Te dodane lub "zbędnie" zmienione elementy mają cel zwiększenia inkluzywnosci, bo jest to produkcja na rynek międzynarodowy, a nie polski.
Fun facts:
1. Rasa biała stanowi 10-15% populacji świata, więc jesteśmy de facto mniejszością. W produkcji jednak uwzględniony jest oczywiście rynek zbytu, kraj produkcji i większą część stanowią wciąż biali.
2. Około 40% populacji USA stanowią ludzie innej rasy niż biała, dodając do tego orientacje różne i mniejszości to wyjdzie z 50% ludności, a dla Was to takie dziwne że serial tam wyprodukowany reprezentuje różne mniejszości. Opieracie się o to, że serial wygląda na średniowiecze, więc mieszkańcy danego regionu powinni mieć określony kolor skóry, tak jak było to właśnie w średniowieczu naszym i przeszłości, podczas gdy tytułowe Koło Czasu wręcz definiuje powody dla którego postęp i rozwój technologiczny jest regularnie cofany, a etniczności się od dawna krzyżują.
Nie jest to serial historyczny, jest to serial fantasy w którym ludzie używają magię, a rzeczywistość nawet nie przypomina tej ziemskiej, ale polaków dziwią wciąż inne kolory skóry i seksualność. Ogiry, zmyślone rasy, inne wymiary i potwory OK, ale karlica lub powszechny biseksualizm? Niedopuszczalne!
Pominięte lub zmienione wątki zawsze są konieczne do skrócenia formatu długich powieści, chyba że chcemy oglądać 10 sezonów przez 20 lat, żeby serial był zgodny z książką.
No nic mnie nie irytuje tak bardzo jak lament fanów książek, którzy mylą inspirację z ekranizacją powieści.
Jak chcecie taką samą historię, to sobie przeczytajcie ją raz jeszcze i wypad, nie włączajcie jak was rażą zmiany wątków fabularnych zawartych w książkach albo macie ból tyłka o zmiany koloru skóry. Jak chcecie polską rzeczywistość to oglądajcie produkcje polskie lub regionalne.
Nie przeczę, że przegięcia w branży są w przypadku przedstawiania pseudo-historii typu czarna Kleopatra, ale akurat one są naprawdę bojkotowane, bo naginanie prawdy historycznej tylko w celu lechtania danej mniejszości jest złe, ale w serialu fantasy, nawet opartym o uniwersum książki nie macie prawa w ogóle prawa zarzucać takich rzeczy, bo to świadczy tylko o Waszej głupocie.
Miło mi się ogląda wątki z którymi się mogę utożsamiać, ale nie płaczę pod każdym filmem i serialem, w których nie ma takich wątków, więc też poza czubek nosa wyjrzyjcie swój i zaakceptujcie, że na świecie są, były i będą różni ludzie, narody i mniejszości.
W tym rzecz właśnie, że książkowy cykl przedstawia różnorodne kultury, rasy i narody. Jest mnóstwo bohaterów z różnym kolorem skóry - do wyboru, do koloru, więc trochę bezsensowne są te zmiany. Jordan dobrze przemyślał i opisał ten świat, żeby to miało ręce i nogi.
Nawet różne orientacje seksualne się znalazły w książkach, o ile dobrze pamiętam. Myślę, że fanów nie drażni ta różnorodność, tylko zmiany głupie i nielogiczne, wypaczające sens historii.
Mnie osobiście niezbyt spodobała się różnorodność kolorów skóry w wiosce Randa, bo rzeczywiście nie ma to sensu. To była wiocha zabita dechami, region na końcu świata, w której największym wydarzeniem przez dziesięć lat był przyjazd barda. Poza tym pies z kulawą nogą tam nie przychodził. Takie społeczności zwykle krzyżują się gdzieś między sobą i wyglądają też podobnie. I tak zostali opisani. Więc skąd tam ludzie biali, czarni i brązowi? To nie współczesny Nowy Jork. Ale i są w tym świecie metropolie i miejsca, gdzie żyją ludzie najróżniejszych ras i kultur. I wcale nie ma ich tak znów mało. Szkoda, że tak ciekawy i naprawdę zróżnicowany, oryginalny świat, jaki stworzył Jordan próbuje się ujednolić pod obecne standardy.
Ale to nie są żadne zmiany, zmienić można książkę, kiedy jeszcze nie została wydana albo scenariusz, który nie został zrealizowany. To jest oddzielna produkcja i ktoś miał inną wizję jej realizacji, porównywanie takich elementów jest kompletnie zbędne, bo popsujesz sobie radość z oglądania. Książki były pisane już dawno, w czasach kiedy na świecie panowała mniejsza inkluzywność i siłą rzeczy rynek zbytu też był inny, wyobrażenia, rozumienie i oczekiwania również były inne. Gdy doszukujesz się książki na ekranie, to w 90% się zawiedziesz, szczególnie gdy książka była wydana w innych czasach. Można się przyczepić do słabego aktorstwa młodych głównych bohaterów, ale to że ich casting nie był oparty o opisy w książce nie jest niczym dziwnym. Mamy inne czasy. Załóżmy, że w latach w których pisano książkę panowałaby moda na niemycie się. Czy sądzisz, że uwzględnianie tego w produkcji realizowanej współcześnie byłoby atrakcyjne na ekranie? Zachowano elementy kar fizycznych i trochę nietypowych zwyczajów już dzisiaj, mimo, że to nie było tak dawno, ale ewidentnie autor kierował się mentalnością w jego czasach. Wzbogacają one uniwersum o brutalność, ale z niektórych się rezygnuje, bo po prostu byłyby minusem dla współczesnego odbiorcy lub na ekranie by się prezentowały gorzej niż w opisie i nie byłyby postrzegane tak samo. To samo dotyczy wyglądu, w książkach atrakcyjność postaci nie gra większej roli w wizualnym odbiorze, a poza tym autor opisując kogoś, kto w zamyśle miał być atrakcyjny dla czytelnika jak na tamte czasy, bo np. modne były brody, wąsy czy włosy łonowe, to w dzisiejszych standardach już by był nieatrakcyjny i powodował odmienny odbiór od zamierzonego. Spójność wizualna i postrzeganie rzeczywistości jest dostosowywane do dzisiejszych standardów i to nic dziwnego w kontekście produkcji w uniwersum fantasy.