Opowiadanie pisane wraz z MyStoryForYou :) Miłego czytania !
Part 1
Hope siedziała na pobliskiej skale wpatrując się w zburzone morze. Jej lazurowe oczy
śledziły każdy ruch niespokojnych fal. Teraz dla niej liczyła się tylko ta chwila,zapominała
o wszystkich i wszystkim. Szum fal działał na nią jak narkotyk. Przychodziła na plażę
każdego dnia od razu po szkole ,której tak nienawidziła. Hope była bardzo skrytą osobą.
Nie miała przyjaciół, tej osoby z którą mogła spędzać czas, rozmawiać, a nawet
pokochać. Do tej pory nie wiedziała czym jest miłość. Dla niej było to tylko
bezwartościowe słowo, nie różniące się od innych. Teraz siedziała kurczowo trzymając
nogi, myśląc czy kiedyś znajdzie taką osobę ? Czy to się kiedyś zmieni?. Zadawała sobie
mnóstwo podobnych pytań, na które nie znała odpowiedzi. Czarne włosy Hope rozwiewał
nadmorski wiatr. Czuła go na swojej bladej i aksamitnej skórze. Było jej tak dobrze.
Mogła tu zasnąć
i nigdy się nie obudzić. Spokój i cisza,która panowała na plaży była niezastąpiona. Hope
nagle usłyszała kroki. Osoba zbliżała się do niej coraz bliżej i bliżej. Po chwili poczuła,że
ktoś dotyka jej ramię ręką. Obróciła się,żeby zobaczyć twarz tej osoby. Przymrużyła
oczy,gdyż słońce mocno świeciło. Zobaczyła go. Jego blond włosy rozwiewał nadmorski
wiatr. Oczy brązowe jak czekolada patrzyły na nią troskliwie. Żadne z nich się nie
odezwało. Woleli słuchać co mówi piękne morze. Parker nienawidził takiej ciszy jaka
nastała teraz .Postanowił odezwać się do swojej siostry.
-Co słychać w domu dziecka?-zadał pierwsze pytanie jakie wpadło mu do głowy.
Wzdrygnęła tylko ramionami.
-Nie mam ochoty o tym rozmawiać.-powiedziała ledwie słyszalnym głosem.
-Rozumiem. Pewnie chciałabyś mieć rodzinę? No wiesz rodziców.
-Przestań!-krzyknęła. Po jej policzku popłynęła przejrzysta łezka,a za nią kolejne.
-Przepraszam. Nie chciałem,ale wiesz mam dla ciebie ważną wiadomość.
-Jaką?-dalej płakała.
-Powiem ci jak przestaniesz płakać dobrze?-starł jej z twarzy łzy.
-Nie lubię kiedy płaczesz. -dodał,a ona błyskawicznie się uśmiechnęła.
-A więc co to za wiadomość? -spytała.
-Jak ci wiadomo jestem twoim bratem. Dowiedziałaś się tego nie dawno. To jest dla
ciebie nowa sytuacja,ale mam pewną propozycję.-powiedział dodając na końcu swojej
wypowiedzi zniewalający uśmiech.
-Powiesz mi w końcu!-była bardzo ciekawa.
-Jeśli będziesz chciała...-przerwał.
-Parker!!!
-No dobrze już mówię. Jestem już pełnoletni,więc pomyślałem,że może bym cię
adoptował.-uśmiechnął się.
Hope przez chwilę nie wierzyła własnym uszom. Patrzyła na niego ze zdziwieniem.
-Jeśli nie chcesz....to zrozumiem.-wydukał.
Po czym Hope rzuciła mu się w ramiona. Parker nie mógł powstrzymać łez
szczęścia.Trwali tak w uścisku jeszcze jakąś chwilę.Gdy oderwali się od siebie ,
dziewczyna powoli wstała . Powolnym krokiem ruszyła w stronę swojego
dotychczasowego domu. Domu , który mimo iż w nim mieszkała nie był bezpieczny. W ,
którym czuła się niechciana. Wszystko jej o tym przypominało , ponure korytarze
sierocińca. Odpadająca od ścian farba, zniszczone ubrania przez jej koleżanki. Samotne
noce spędzone na przemyśleniach, uczucie bycia zabawką. Ciągłe powtarzanie w głowie
"czy znajdę rodzinę? Czy oni mnie zechcą? Czemu ja”. Potem wszystko potoczyło się
szybko.Przypominasz sobie jak to się stało że masz brata. Osobę , która chce się tobą
zaopiekować... Jak zwykle siedziałaś na parapecie , wpatrując się w furtkę sierocińca.
Ujrzałaś mężczyznę , młodego. Wszedł i rozejrzał się dookoła . Był przystojny. Choć nigdy
nie interesowali Cię chłopcy czujesz że go znasz. Niemal słyszysz jak otwiera duże
,skrzypiące , drewniane drzwi . Potem tylko wymuszone „ Dzień Dobry ” sprzątaczki i kroki
na schodach. Rozgląda się i podchodzi do ciebie. Dokładnie przyglądając się , pyta :
„Jak dojść do gabinetu dyrektorki?”. Bez namysłu odpowiadasz: "schodami na górę i 2
drzwi po lewej ”. Uśmiecha się i odpowiada „Dzięki” . Gwałtownie się odwraca i znika na
schodach. Siedziałaś dalej na schodach. Śmiech twoich rówieśniczek doprowadza Cię
do szału. Nigdy się nie lubiłyście . Dzielisz się z nimi wszystkim , ale czujesz że nie
pasujesz do nich. Są po prostu inne. Po około 20 minutach wpatrywania się w podarte
trampki , których za nic nie chcesz wyrzucać , podchodzi do ciebie on. Przystojny
mężczyzna , któremu wskazałaś drogę. Po chwili przyglądania się ,odzywa się pierwszy.
-Jesteś całkiem do niej podobna.- mówi jakby do siebie.
-Do kogo?-pytasz , udając zdziwienie.
-Później się dowiesz. Nazywam się Parker Booth i jestem twoim bratem.
-CO?-Prawie krzyczysz. Nie wiesz co powiedzieć . To za trudne . – Ale jak to?-mówisz do
siebie.
-To trochę skomplikowane. Więc..-Nie pozwalasz mu skończyć.
-Kogo jestem córką?-pytasz. To zawsze cię interesowało. Jak zwykle bezpośrednio
zadajesz pytania.
-Seeley’a Booth’a i Temperance Brennan.-Twoja twarz nie zdradza żadnych uczuć. Po
prostu pytasz.
-Dlaczego mnie oddali?-mówisz z żalem w głosie. Czujesz że łzy napływają ci do oczu i
powoli spływają po policzkach.
-Nie oddali , zgineli . Oni nigdy by ci tego nie zrobili. – mówi z przekonaniem w głosie.
-A co z rodziną? Przecież oni mogli się mną zaopiekować! – Krzyczysz , jakby to była jego
wina.
-Hope , spokojnie. Jako niemowlę zostałaś porwana . Nikt nie wiedział co się z tobą
stało. Oni nigdy się nie poddali. Szukali cię. Tata , znaczy Seeley obwiniał się. Po 4
miesiącach zostali zamordowani. – Obserwujesz jego twarz. Ostatnie słowa wypowiada
niemal płacząc. Więc jednak miałaś rodzinę? Byłaś dla kogoś ważna? Szukali cię?
Czujesz się lepiej. Ale w głowie zostaje jedna myśl. Co dalej?
-Przepraszam .-mówisz bezgłośnie.- dlaczego ich zabito?-Patrzysz jak spuszcza wzrok i
mówi:
-Nikt do końca nie wie, podejrzewa się że jakiś gangster. Nie wiem.
-Kim byli?-Pytasz, zawsze interesowałaś się swoją przeszłością. Może dlatego że była
tajemnicą? Twoja przeszłość była tajemnicza.
-Seeley Booth , mój ojciec . Agent Specjalny FBI , były wojskowy. Człowiek honoru ,
uczciwy , oddany. Współpracował z Dr.Bones. Znaczy Temperance Brennan. –
Zauważasz że płacze. Czy to dla niego aż taki ból? Strata rodziców? Musiał być wtedy
dzieckiem...Kontynuuje,
-Temperance Brennan , antropolog sądowy, pisarka . Najlepsza z najlepszych.
Nazywana przez wielu zimną rybą. Nie rozumiem dlaczego. Była twoją matką. Zazdrosna
o każdą kobietę z jaką spotkał się Tata. Tworzyli wesoły duet. Przez współpracowników
nazywani Dynamiczne Duo. Zawsze razem. Robiono zakłady kiedy się pobiorą.
Współpracowali przez 9 lat. W tym 2 jako małżeństwo. Szkoda że nie zdążyłaś ich
poznać-Mówi , nie kryjecie łez. Dla niego to okropna strata. Płakał . Chyba bardzo ich
kochał..
-Nie jesteś synem Temperance?
-Nie, bystra jesteś. Tak jak ona.- Uśmiecha się, chyba przypomniało mu się coś miłego..
TBC... I jak wam się podobało ? :) Pozdrawiamy :*
Nie chcę być zbyt krytyczna wobec MSFY, ale przeczytałam to oraz jej opowiadanie i muszę stwierdzić, że fabuła obejmująca okres 'kilka lat później' jest lepsza od ckliwego opisu romansu Seeley'a i Temp. Jak widać, współpraca zaowocowała i oby tak dalej ;)
Pozdrawiam
Dziękujemy za miły komentarzyk. Co do mojego opowiadania... Jak na razie jest to pewien typ romansidła,ale skąd wiesz że wszystko zakończy się happy endem ? Jak na razie zgadzam się z tobą,że to typowe romansidło,ale nie oznacza to że będzie takie od samego początku do końca :] Każdy ma własne zdanie :p
Napisałam tak, bo wydaje mi się, że większość lubi i dobre zakończenia i sceny miłosne, najlepiej gdyby przeważały nad tymi brutalnymi albo nic nie wnoszącymi do fabuły, prawda? To story akurat jest takie... wizjonerskie, żeby nie napisać futurystyczne, bo w końcu pojawia się jakiś nowy, od początku do końca zmyślony bohater, czyli Hope. No Ty w pewnym sensie też jesteś wizjonerem, masz obmyślony plan, wiesz jak ma skończyć się twoja historia, pomińmy to, że jest przewidywalna, ale nie wyobrażam sobie jakoś innego zakończenia niż happy end ;D
No właśnie zakończenie. Teraz wiem,że to trochę bez sensu z tymi opowiadaniami,bo i tak wiem że będzie happy end. W każdym razie jak na razie zakończyłam pisanie tego mojego opowiadania,gdyż nie mam na to czasu i uważam,że to trochę bez sensu,ponieważ my tylko możemy tak pisać jak to by mogło być,ale czy tak będzie? Miejmy nadzieję,że tak. To tylko moje takie zdanko :]
Może kiedy znajdziesz czas spróbuj stworzyć jakąś alternatywę dla dotychczasowych opowiadań, coś zupełnie innego o zupełnie innym zakończeniu, np. 'co by bylo gdyby...', czyli jak INACZEJ potoczyłyby się losy Bones i Bootha, wtedy może to nabierze nowego sensu, chociaż uważam, że i tak jest nieźle ;) ale może warto rzucić się w wir improwizacji i wymyśleć coś całkiem zaskakującego, coś nowego?