PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=233995}

Kości

Bones
2005 - 2017
7,6 78 tys. ocen
7,6 10 1 78160
7,2 4 krytyków
Kości
powrót do forum serialu Kości

Więc tak. Kocham serial " Kości ". Moją pasją jest pisanie opowiadań, o losach naszych bohaterów. Nie lubię gdy całe życie, które toczy się w powieściach jest usłane różami. Lubię Happy Endy choć czasem mam chęć na urojenie łez. Dlatego losy bohaterów będą zależały od mojego nastroju. Jestem otwarta na krytykę, bo wiem że nie jestem doskonała i opinia innych zależy od gustu. ;d

Proszę o wyrozumiałość z powodu początków. xd Komentujcie chce znać waszą opinie. ;dd

Temat bd zawierał OneParty jak i opowiadania w częściach.

Iza_Bones ;d

ocenił(a) serial na 10
Iza_Bones

Na początek OnePart... Trochę nie zbyt miły koniec, ale jestem przybita... :-) Ale obiecuję się poprawić ;dd

Something's wrong.
( tłumaczenie - Coś jest nie tak )

Z kieliszkiem w ręku, podeszła do komody. Z pierwszej szuflady wyciągnęła duży szary zeszyt. Na którym widniał napis : " Tempe ". Z tajemniczym zeszytem powędrowała na sofę. Upiła łyk czerwonego wina i zaczęła pisać na kolejnej stronie zeszytu.

" Dziś minął miesiąc od kiedy wróciłam do D.C. Cieszyłam się jak dziecko wysiadając z samolotu. Tęskniłam za pracą w Jeffersonie, za Angelą, Jackiem, Cam, a nawet Sweetsem. Ale najbardziej cieszyłam się na powrót z powodu, ponownego zobaczenia Bootha. Ten dzień miał być jak marzenie, a okazał się najgorszym koszmarem. Mój powrót zaplanowany był na dzień przed jego. Więc jak głupia myślałam, że wszystko się ułoży, że będzie jak dawniej a może i lepiej. Nasze spotkanie miało się odbyć przy wózku z kawą. Ale ja już nie mogłam się doczekać, więc pomyślałam, że zrobię mu niespodziankę i pojadę po niego na lotnisko. Gdzie rok temu się pożegnaliśmy."

Pisząc to mimowolnie przeniosła się w czasie. Na kartki spływały kolne łzy. Choć myślała, że już wyczerpała zapasy. Z kanapy przeniosła się na podłogę, oparła plecy o brzeg kanapy. I kolejny raz zaczęła podróż do wspomnień. A uczucia przelewała na papier.

" Więc tak jak wymyśliłam tak zrobiłam. Samolot spóźniał się już dobre 20 minut. Wreszcie ogłoszono przylot samolotu. Wyszłam z poczekalni. Przez wejście główne, które prowadziło z pasu startowego. Wychodziła chmara ludzi. Chciałam dostrzec znajomą mi sylwetkę. Co było nie lada wyczynem. Ale w końcu mi się udało. Chciałam ruszyć w pogoń do ramion przyjaciela, Gdy dostrzegłam, że nie jest sam. Obok niego szła nienagannie ładna blondynka. Seeley ciągnął za sobą dwie duże torby podróżne. Przyglądałam się ich twarzą. Dlatego z początku nie zwróciłam uwagi na lekko zaokrąglony brzuch towarzyszki Bootha. Dopiero gdy to spostrzegłam przeraziłam się nie na żartu. Nie ujawniłam się poszłam sama na parking lotniska. Nie chciałam go teraz widzieć. Nie chciałam wiedzieć kim jest tajemnicza kobieta. Pojechałam do domu. Usiadłam tak jak teraz z kieliszkiem w ręku i topiłam smutek w alkoholu. Tajemnicza kobieta jak się okazało była narzeczoną Bootha. Kiedy wyszłam na spotkanie z nim. Nałożyłam maskę obojętności, w tedy kiedy powiedział mi o Hannah, bo tak miała na imię kobieta, udawałam zaskoczoną i cieszyłam się jego szczęściem. Kochałam go wiec dlaczego miałabym być zła, że ułożył sobie życie. Seeleyowi nie pozwoliłam spojrzeć mi w oczy. Unikałam jego wzroku. Wiedziałam, że gdy tylko spojrzy w moje oczy, zobaczy że coś jest nie tak. A tego nie chciałam. Ukryłam swoje uczucia i ukrywam na dal. Nie mogę pozwolić by ktoś o nich wiedział oprócz Angeli. Jej jako jedynej mogłam powiedzieć co się stało. Wyżaliłam się jej. I to mi trochę pomogło się pogodzić z myślą, że mój i Bootha związek nigdy nie istniał i nigdy nie będzie istnieć. Booth zaczął swój czas poświęcać tylko rodzinie. Którą on, Hannah i ich córka mieli się niedługo stać. Zaplanowali ślub, który właśnie teraz trwa. Nie mogłam na niego pójść. To by było zbyt bolesne. I wszyscy by się domyślili jak cierpię. Ale to już nie ma znaczenia, bo on jest szczęśliwy. Z Boothem nie widziałam się od 2 tygodnie. Nie mieliśmy żadnych spraw więc się nie widywaliśmy. Kiedyś nie widzieliśmy się dzień to później nadrabialiśmy nocnym wypadem do klubu na drinka. Ale teraz wszystko jest inaczej. Wszystko się zmieniło i tak już zostanie. Pamiętam wczorajsza rozmowę z Angelą. Kiedy to powiedziałam jej o podjęciu mojej decyzji.
- ... Sweety czy ty jesteś pewna tego co robisz ? - spytała mnie.
- Tak. - powiedziałam pewnie, ale tylko na zewnątrz wydawałam się być pewna w głębi drżałam ze strachu. - Nic nie zmieni mojej decyzji.
- Jak uważasz. Ale pamiętaj, że zawsze będę przy tobie i to się nie zmieni. Wiesz o tym ? - pokiwałam twierdząco głową - Proszę Cię tylko o mnie nie zapomnij. - powiedziała a pojedyncza łza spłynęła po jej policzku. A następnie po moim. Trwałyśmy przytulone przez jakiś czas. Ale w końcu wszystko się kończy. Tego samego dnia powiedziałam o tym Boothowi którego spotkałam w Royal Diner. Musiałam mu powiedzieć osobiście. Spytałam w końcu czy odwiezie mnie do domu.
- Jasne. Czy coś się stało jesteś jakaś dziwna ? - spytał.
- Nie nic się nie stało. - skłamałam
- Jak uważasz a co będziesz robić ? - był dociekliwy wiedział że w końcu mu powiem.
- Muszę się spakować. - powiedziałam spokojnie.
- Ale jak to spakować ? - spytał z wyraźnym oburzeniem, kiedy stanęliśmy na czerwonym świetle.
- Wyjeżdżam. - oznajmiłam mu nadal trzymając fason. Musiałam być oschła żeby się nie rozpłakać.
- Achaa... - powiedział już trochę spokojniej. Po chwili dodał... - Kiedy wracasz ?
- Nie wiem. - odpowiedziałam znowu kłamiąc.
- No wiem że nie wiesz dokładnie, ale tak w przybliżeniu... ? Nie wiem miesiąc, tydzień, dwa ?
- Booth. Wyjeżdżam na stałe. - powiedziałam to w końcu nie mogłam już dłużej wytrzymać. Spojrzałam na niego. Moje oczy lśniły się od łez. Ustaliliśmy że będziemy się odwiedzać. On będzie przyjeżdżał do Montrealu a ja do D.C. Choć w to wątpię, że jeszcze kiedyś się spotkamy. O prawdziwym powodzie mojego wyjazdu wie tylko Anegla. Jestem pewna że z nią będę się widywać. Ludzie mówią, że rany goją się z czasem. Ja będę potrzebowała go mnóstwo. To jest już koniec mojej historii w D.C. Zaczynam nowe życie. Już nigdy nie będę naprawdę szczęśliwa. Moje szczęście odeszło wraz z wyjazdem na Maluku. I już nigdy go nie odzyskam.
Żegnam się z dawnym życiem i zaczynam nowe. "

Brennan wstała z podłogi, podeszła do telefonu i zamówiła taksówkę. Wzięła już tylko swoją torebkę i mały bagaż podręczny. Wszystkie swoje rzeczy miała już w nowym domu. Szła do drzwi kiedy jeszcze raz się odwróciła by spojrzeć na prawie puste mieszkanie. Zamknęła oczy by jeszcze raz poczuć zapach dawnego życia. Gwałtownie odwróciła się i pomaszerowała do drzwi. Zamykając je jeszcze szepnęła.
- Żegnaj dawne życie... Witaj nowy świecie... - zatrzasnęła drzwi, tak jakby chciała zamknąć w nich bolesne wspomnienia. Zeszła na dół do taksówki. Już nie zawahała się do niej wsiąść.

Pogłoski powiadają, że dawna Bones już nie istnieje. Teraz jest tylko Temperance Brennan. Ułożyła swoje życie na nowo. Podobno ma narzeczonego. Zamknęła dawny rozdział życia. Przygodę w D.C. traktuję jako niekiedy przyjemne a niekiedy przykre doświadczenie. Spotyka się z Angelą regularnie. Za to z Boothem nie wiedziała się od czasu poinformowania go o wyjeździe. Za to on ma już troje dzieci. Parker, Olivia i Miechel. Podobno są szczęśliwi. Chyba on nie tęskni za życiem z przed wyjazdu do Afganistanu. Tworzą szczęśliwą rodzinę.

No ale cóż, każdy wie jakie są plotki...

I kto powiedział, że dwoje ludzi z pozoru stworzeni dla siebie, nie mogą oddzielnie życie szczęśliwie ?


ocenił(a) serial na 10
Iza_Bones

Hmmm Pierwsze ale za to jakie!
Bardzo mi się podoba i już czekam na następne Twoje dzieło
Pozdrawiam Iza

ocenił(a) serial na 10
izalys

oo... dzięki... myślę, że dziś się coś pojawi... chyba bd w częściach... ale o tym jeszcze pomyśle ;dd <3

ocenił(a) serial na 10
Iza_Bones

I.

Zacznijmy od tego że mam 15 lat i nazywam się Debra. Moja matka zginęła tydzień temu, mieszkam w Waszyngtonie i lubię słuchać Metalu. Uczę się dosyć dobrze co jest zaskakujące, gdyż każdy mnie ocenia jako typową buntowniczkę. Teraz jestem w gabinecie dyrektora FBI i czekam na mojego ojca, który nawet nie wie o moim istnieniu. ; )

- Jestem szefie ! Wzywał mnie pan. Stało się coś ? - spytał Cullena mężczyzna, który wszedł do pokoju.
- Tak. Możesz usiąść Booth. Chciałbym Ci kogoś przedstawić. - powiedział szef, wskazując gestem, aby owy gość zajął miejsce. Agent posłusznie usiadł na krześle oczekując na dalszą wypowiedź dyrektora. - Więc ta o to tutaj młoda dama ma na imię Debra Smith i jest twoją córką. - oznajmił spokojnie. Booth, z zaskoczenia otworzył szeroko buzię, najwyraźniej trawiąc słowa, które padły z ust Cullena.

Po jakimś czasie:
- Jak to wgl. było z moją matką ? Wpadka ? - spytała młoda dziewczyna.
- Czy ty aby nie jesteś za młoda na takie rzeczy ? - odpowiedział pytaniem na pytanie agent.
- Mam 15 lat. Wiem jak się robi dzieci. - odpowiedziała uśmiechając się. - więc jak opowiesz mi jak to było z tobą i mamą.
- Niech Ci będzie... Ja i Amanda mieliśmy po 22 lata. Zaczęliśmy się spotykać byliśmy normalną parą. Wszystko było pięknie do puki któregoś dnia ona po prostu wyjechała bez pożegnania. Przez tydzień byłem załamany potem mi przeszło i poszedłem dalej. ; ) Ciekawi mnie tylko, dlaczego mi nie powiedziała, że zaszła w ciąże przecież byśmy stworzyli rodzinę, pobrali się i takie tam.
- Hmm... więc gdybyś wiedział, że masz córkę wychowywałbyś ją ? - spytała uważnie mu się przyglądając.
- Oczywiście !
- A jak tam twoje życie prywatne opowiedz mi coś o sobie ?
- Mam syna Parkera ma 5 lat. Jego matka nie zgodziła się zostać moją żoną więc moje prawa rodzicielskie są jakby to powiedzieć... ograniczone widuję go dwa razy w miesiącu.- Booth wyciągnął portfel i podał go córce. - Otwórz tam jest jego zdjęcie. - powiedział. Dziewczyna zrobiła tak jak powiedział ojciec. - Jesteście do siebie podobni, z wyjątkiem tego że ty masz mój kolor włosów. ; )
- Tak mamy te same oczy. -stwierdziła Debi. - A ta tutaj to kto ? - wskazała na zdjęcie ładnej brunetki z niebieskimi jak ocean oczami.
- To... jest Tempe... moja partnerka... i najlepsza przyjaciółka. - odpowiedział, a w jego głosie słyszeć było nutkę żalu.
- Partnerka ? - spytała wyraźnie zaciekawiona.
- Tak pracujemy razem, od kilku lat.
- Musi być dla ciebie kimś więcej skoro nosisz jej zdjęcie w portfelu... -stwierdziła nastolatka.
- Koniec tematu... Pogadamy kiedy indziej na jej temat, może gdy ją poznasz... A teraz powiedz coś o sobie mądralo... - uśmiechnął się do córki...
- A co tu dużo gadać... Lubie metal, chodzę do 3 klasy gimnazjum, jestem jak każda przeciętna nastolatka... Z wyjątkiem tego że nie jestem plastikiem...
- Plastikiem ? - spytał zdezorientowany.
- Tak wiesz takie lalunie, które chodzą do mojej szkoły głupie blondynki, które wyrywają kolesi na duży dekolt, krótką spódniczkę, białe kozaczki i takie tam... - opisała po krórtce.
- Achaaa...- powiedział trochę zdziwiony. - Noo jesteśmy na miejscu. - powiedział gdy dojechali do bloku w którym mieszka Booth. Wysiedli z auta, i skierowali się na górę. Agent otworzył drzwi i wpuścił do środka córkę.
- Ładnie tu. - stwierdziła rozglądając się. Booth tylko się uśmiechnął i spytał:
- Masz ochotę na coś do jedzenie ? - spytał po czym skierował się do kuchni.
- Jeśli mógłbyś to zrób mi kanapkę z serem i... - nie dokończyła gdyż ojciec ją uprzedził.
- I pomidorem.
- Skąd wiedziałeś ? - spytała zaskoczona.
- To moje i Parkera ulubione kanapki. - z kwitował :D
- To teraz jest nas już troje ; ) - Seeley zajął się przygotowywaniem kolacji, a Debi z zaciekawieniem rozglądała się po mieszkaniu. Jej uwagę przykuła ściana ze zdjęciami. Było ich pełno na większości byli on i Bones, potem ona sama, później Booth i Parker, następnie oni całą trójką, a na jeszcze innych był tylko Parker. Uśmiechnęła się na ten widok. Choć znała ojca od kilku godzin wiedziała, że on i Tempe nie są tylko przyjaciółmi. < On czuje do niej coś więcej jestem pewna, bo niby po co miałby wszędzie jej zdjęcia ? > - rozmyślała Debi. < Ojj... muszę ją poznać i dowiedzieć się czy ona też darzy tatę czymś więcej... A jak tak. To ja już dopilnuje żeby byli razem... >
- Choć kolacja ! - usłyszała, głos ojca czekającego na nią z posiłkiem.
- Już idę... - oboje zasiedli do stołu miło przy tym gawędząc.
- Ładna kolekcja zdjęć... - powiedziała Debra.
- Tak, jeszcze trochę a sama będziesz miała powieszone tam swoje zdjęcia, jak gdzieś pojedziemy we trójkę, to Bones nie da Ci spokoju, uwielbia robić zdjęcia. ; )
- Bones ? - spytała zdziwiona.
- Tak chodzi o Brenn... wiesz jest antropologiem, bada kości i " Bones " to jej ksywa ; d
- Aaa... :D - Po kolacji każde po kolei udało się do łazienki, gdy siedzieli obydwoje na kanapie i oglądali jakiś film Booth spytał.
- Debi trochę dziwnie jest mi o to Cię pytać, ale... - zawahał się... - czy nie jest Ci choć trochę smutno z powodu śmierci matki ? - spytał uważnie ją obserwując.
- Wiesz... jakaś cząstka mnie będzie za nią tęsknić, ale przez większość czasu mama wyjeżdżała w delegację, więc tak naprawdę to babcia mnie wychowała. Gdy mama wracała nie miałam z nią najlepszego kontaktu, kłóciłyśmy się i takie tam...
- Rozumiem... - powiedział. - To gdzie chcesz spać w sypialni czy u Parkera ?
- Mogę spać u Parkera. Dobranoc Tato... - powiedziała przyglądając mu się i uśmiechając się...
- Dobranoc Debi... - odpowiedział spokojnie również na nią patrząc...

Następnego dnia rano...

ocenił(a) serial na 10
Iza_Bones

No i mnie się podoba. jest parę literówek ale to pikuś. Czekam na więcej i jak najszybciej
Pozdrawiam Iza

ocenił(a) serial na 10
izalys

Jutro 2 część.... ;d Wielkie dzięki ;d a ja czekam na kolejna twoja część Izaa ;d

Iza_Bones

Jak czytałam OnePart to prawie się popłakałam... Pięknie... ;)
A pierwsza część jest na prawdę dobra i ciekawa jestem jak dalej potoczą się losy Bootha, jego córki i nie tylko.... :P :D
Czekam na następną część :D

ocenił(a) serial na 10
mara625

2.

Następnego dnia rano...

- Debi ! Wstawaj ! Jest już 12. Nawet ja nie śpię do tej godziny, kiedy kładę się o ludzkiej porze... ! - krzyczał
Booth, przygotowywać śniadanie...
- Yhyymm... - to był jedyny dźwięki na jaki było ja stać, po takiej pobudce. < Wrr... Przecież jest dopiero 12 i
na dodatek sobota ! > ( <..> myśli bohaterów ) Leniwie zewlekła się z łóżka i powędrowała do kuchni, w której
czekał na nia ojciec.
- Dobry ! - przywitała się ziewając.
- A dobry, dobry ! - potwierdził uradowany odwracając się w stronę córki. To co zobaczył wywołało u niego jeszcze
szerszy uśmiech. Oto przed nim stała zaspana, ubrana w szerokie niebieskie sięgające kolan spodenki i biała szeroka
bluzkę jego niedawno poznana córka.
- Co Cię tak cieszy ? - spytała nieco speszona, zauważając to jak przygląda jej się Booth.
- Przecież mam z czego. To czemu mam się nie cieszyć ? - spytał
- Z czego ? - dopytywała siadając przy stole.
- No jak to ?! Od wczoraj mam dwoję dzieci... - mówił uśmiechnięty - Jedno z nich mieszka ze mna i tak już
zostanie. - zapewniał ja, gdyż wczoraj w gabinecie Cullena była mowa o kontroli z opieki społecznej, która zadecyduję
o stałym zamieszkaniu dziewczyny u ojca. Po tych słowach dziewczyna trochę się rozluźniła.
- Wiesz co ? Ciesze się, że mam takiego ojca jak ty... - mówiła - Ciesze się, że mam ojca. - powiedziała smutno.
- Jak to ? - spytał zszokowany.
- Mama mówiła, że mój ojciec nie żyję. - mówiła dalej coraz bardziej się przy tym wzruszając. - Teraz okazuje się,
że mam tatę, na dodatek to super agent specjalny FBI. I wcale nie jest tak, że jestem dla niego ciężarem prawda ? I
nie jest tak, że on mnie nie chce... Prawda ? - spojrzała zaszklonymi oczami na Bootha, któremu również udzielił
się nastrój córki. Podszedł do niej i mocno ja do siebie przytulił zmuszając przy tym aby wstała.
- Nigdy tak nie będzie nawet tak przez chwilę nie pomyślałem. Od zawsze byłaś moja córka i zawsze będziesz. I
pamiętaj o tym. - Dziewczyna od razu wtuliła się w ojca, słysząc jego pewność w głosie sama zaczynała w to wierzyć.
- Dziękuję. - powiedziała a jedna samotna łza spłynęła po jej policzku.
- Nie masz za co Skarbie. - Booth odsuną córkę od siebie i pocałował ja w czoło na znak tego że jest jej opiekunem.
- Teraz leć do łazienki się ubrać i przychodź na śniadanie. - Debra tak jak nakazał jej ojciec poszła do ubikacji
na poranna toaletę. Za to Booth wrócił do przygotowywania kanapek. Gdy dziewczyna wróciła zasiedli do stołu i
zaczęli jeść posiłek, w przyjemnej już atmosferze.


***

Brennan obudziła się jak zawsze wcześnie. O 7 godzinie była już na nogach i po mocnej kawie. Teraz siedziała w
salonie z laptopem na kolanach i przeglądała pocztę. Na początek przeczytała wiadomość od wydawcy, który ciągle ja
poganiał o oddanie do druku nowej książki. Później przeczytała kilka e-mialów od fanów, ale najbardziej zdziwiła
się na wiadomość od Keyla. < Co on ode mnie chce ? > - przeleciało jej przez myśl. < To że gdy byłam 3 miesiące
temu w Egipcie i łączyła nas niekiedy sypialnia to nie znaczy, że może do mnie pisać i dzwonić co tydzień ! >
Złościła się Brennan. Z kwaśna mina odczytała wiadomość. Czytała ja a z każdym zdaniem jej oczy robiły się większe.
< Czy on oszalał ? > - pytała siebie w duchu Tempe. < I jeszcze chce się ze mną spotkać. Ten człowiek zwariował !
Minęły 3 miesiące ! Ja na dodatek zaczęłam jeszcze lepiej dogadywać się z Boothem, sama nie jestem jeszcze pewna
tego co do niego czuję, ale na pewno nie jest to już tylko stosunek koleżeński. Co ja teraz zrobię ... ? > Brennan
przez chwilę zastanawiała się nad tym co powinna zrobić, aż w końcu znalazła najodpowiedniejsze rozwiązanie.
Odłożyła laptopa i skierowała się do sypialni po telefon.
- Ochh Sweety jak się ciesze, że dzwonisz ! - mówiła uradowana. - Właśnie miałam to zrobić i coś Ci zaproponować...
- powiedziała tajemniczo.
- Cześć Ange ! - mówiła równie wesoła. - No widzisz a ja Cię wyprzedziłam, i mam taki pomysł spotkamy się dziś w
Roylal ?
- Jasne, ale najpierw mi coś obiecaj ok ?
- Co tylko chcesz...
- Pójdziemy na zakupy. - powiedziała władczo.
- Musimy ? - spytała z niechęcią.
- Obiecałaś !
- No już dobrze to o której ?
- Może być o 1 ?
- Dobrze. Mam po ciebie przyjechać czy będziesz w Royal Diner ?
- Będę w knajpce, bo i tak jestem u Jack'a.
- Ok. To do zobaczenia !
- Do zobaczenia Sweety ! - po czym obydwie się rozłączyły. Tempe poszła do sypialni zajrzeć do szały i wybrać coś
odpowiedniego na dzisiejszy dzień. Nie mogła się na nic zdecydować co było u niej rzadkim zjawiskiem. Przez
piętnaście minut grzebania w szafie w końcu udało jej się coś wybrać. Była to biała bokserka, luźny sweterek i
ciemne obcisłe dżinsy.

Angela po skończonej rozmowie powędrowała do Jack'a.
- Kochanie idę dziś z Tempe na zakupy. Podwieziesz mnie potem do Royal ?
- Jasne. Co będą panie kupować ?
- Aaa... tego jeszcze nie wiem,tylko chce nowa bluzkę, spodnie, buty... no i hmm... - wymieniała z coraz to większym
uśmiechem.
- Noo... to będziecie miały trochę zakupów znając was. zwłaszcza Ciebie Kochanie, bo z twojej pary butów zrobi się
5 par.
- Ojj... nie marudź... - żeby już się nie odzywał dziewczyna sprytnie zamknęła mu usta pocałunkiem.


***

- Tato... czy moglibyśmy pojechać do mojego starego domu ? Chciałabym pozabierać z tam tad jeszcze kilka rzeczy.
- Jasne gdzie to jest ? - spytał
- To całkiem nie daleko, Weel Street 67/89.
- Dobrze. Może pojedziemy teraz i tak nie ma co do roboty.
- Ok.
- Dobra to się zbieraj chyba nie pojedziesz taka roztrzepana co ?
- Przecież nie jestem roztrzepana. - powiedziała i już wiedziała o co mu chodzi chciała uciec, ale było już za
późno. Booth z diabelskim uśmiechem i tym błyskiem w oku zaczął czochrać włosy Debi.
-Tato ! Przestań ! Tato ! - mówiła roześmiana, bo Booth teraz ja łaskotał. Gdy w końcu się uspokoili zaczeli
doprowadzać się do stanu normalnego, a raczej to dziewczyna musiała od nowa ułożyć fryzurę żeby wygladać normalnie.
Po jakimś czasie obydwoje zeszli na dół i udali się do starego mieszkania Debry.

***

Brennan i panna Montenegro przechadzały się z dużymi torbami po wielkim centrum handlowym, a sklepa nie było końca.
Postanowiły przysiąść na ławeczce przy małym barku z kawa.
- Może już sobie odpuścimy resztę co ? - mówiła błagalnie Brennan.
- O nie moja droga ! Mamy 15 minut przerwy i idziemy dalej.
- Ojj... ty Ange chyba się nigdy nie zmienisz.
- Nie... - powiedziała po chwili namysłu. Obie panie zaśmiały się troszeczkę po czym Brennan postanowiła spytać
przyjaciółki o radę.
- Pamiętasz jak mówiłam Ci o Kaylu ? - w odpowiedzi dziewczyna pokiwała twierdząco głową. - No i on ciagle do mnie
dzwoni, ale ja nie odbieram nie mam ochoty z nim gadać, po tym co zrobił.
- Też bym się do niego nie odezwała ! - wtrąciła Montenegro.
- Heh... Napisał mi długiego e-maila, że przeprasza i takie tam, a na końcu że będzie w D.C. i chce się ze mna
spotkać, ale ja na prawdę nie chce go widzieć i jeszcze... - zawahała się trochę.
- I ostatnio z Boothem jesteście na lepszej drodze do bycia szczęśliwi.
- Jak to szczęśliwi ?
- No jeju Brennan... Bo kiedy ludzie się kochają, i w końcu są potem razem to są szczęśliwi.
- My się nie kochamy z Bootem. - powiedziała coraz mniej pewna siebie. Kobieta siedząca obok to wyczuła a w duchu
aż podskoczyła z podekscytowania słysząc niepewność w głosie przyjaciółki.
- Powiem ci jedno Złociutka nie umawiaj się z tym tak z Egiptu czy jakoś tak, i nie zaprzeczaj czemuś w co sama nie
wierzysz. - poradziła przyjaciółka. Nie długo potem dziewczyny ruszyły w dalsza podróż po sklepach. Raj dla Angeli
piekło dla Brennan... ; )
0

Iza_Bones

No no, świetna część ;)
I muszę przyznać, że poprawiłaś mi humor ;) Dziękuję ;)
Bardzo ciekawie piszesz... Hmmm... Co dalej ??
Czekam na cd ;)

ocenił(a) serial na 10
mara625

[3/?]

Droga do dawnego mieszkania córki upłynęła im w ciszy. Każdy pogrążony był we własnych myślach. Booth zastanawiał się jak przedstawić córkę znajomym. Jak na to zareagują ? Czy dalej będzie miał szanse na związek z Tepme ? Teraz mieszka z nastolatką nie będą mieli takiej słobody jak kiedyś. Wszystko się zmieni, nie wiadomo czy na dobre czy złe. Booth teraz jest uwiązany. Ma obowiązek wychowywać córkę i musi być dla niej dobrym przykładem. Czy nasz przystojniak sobie poradzi ?
Myśli Debi były bardziej smutne, niż Ojca. Młoda dziewczyna myślała o tym, jak teraz będzie wyglądać jej życie. Co będzie jak wróci do szkoły ? Jak spojrzą na nią rówieśnicy ? Jej dom był daleko od szkoły, znajdował się w centrum Waszyngtonu, była ona kilka ulic od Instytutu Jeffersonian.

***
- I co jak wyglądam ? - spytała Tempe, wychodząc z przymierzalni i okręcając się dookoła.
- Wow... - tylko tyle zdołała powiedzieć Ange, widząc swoją przyjaciółkę w pięknej morelowej sukience. Była bez rękawów, trzymała się tylko na biuście. Sukienka sięgała do połowy ud i była marszczona na linii piersi.
- Co nie podoba się ?
- Nie, nie ! Wyglądasz pięknie ! Booth oszaleje jak Cię w niej zobaczy ! - piszczała Angela.
- Dobra teraz ty. Jaką wybrałaś kreację ?
- Tą.
- Piękna. Przymierz ją !
- Dobra, ja kupię tą... - palcem wskazała na swoją sukienkę. - ...jeśli ty kupisz tę. - teraz palec Angeli pokazywał morelową piękność.
- Nawet nie musisz mnie szantażować. Jest piękna, muszę ją mieć. - mówiła zachwycona.
- No, noo... nie myślałam, ze doczekam takiego momentu.
- A jednak... - przyjaciółki uśmiechnęły się do siebie. Po chwili każda z nich była w swojej przebieralni.

***
Dojechali na miejsce, kiedy było już po 4. Weszli po schodach na górę, a tam Debi bała się iść dalej.
- Wszystko w porządku ? - spytał Booth.
- Tak... znaczy nie... - dziewczyna posmutniała jeszcze bardziej.
- Co się stało ? - spytał troskliwie.
- Chodzi o to, że jestem tu pierwszy raz od kąt mama zginęła... - jedna samotna łza spłynęła po jej policzku.
- Wejdźmy do środka razem, tam porozmawiamy. - powiedział Booth i otworzył drzwi, wcześniej biorąc od córki klucz. Weszli do środa gdzie usiedli na kanapie. Debi od razu wtuliła się w Bootha i na dobre się rozpłakała.
- Wszystko będzie dobrze Skarbie... Jetem tu z tobą...
- Chodzi o to, że dopiero teraz, kiedy tu z tobą jestem zaczyna do mnie docierać, że to nie jest sen i już nigdy nie zobaczę mamy. - mówiła szlochając. - Nie chce żebyś pomyślał że mi nie wystarczam, ale będzie mi jej strasznie brakować. Może nie miałyśmy najlepszych kontaktów, ale była moją matką. Teraz jej już nie ma. - Booth głaskał córkę po głowię i tulił do siebie, pokazując tym samym, że teraz nie jest sama. - Ciężko jest pogodzić mi się z jej śmiercią. Była dla mnie ważna. Ja dla niej też. Wierzę w Boga. Wiem że jeśli zabrał mamę to tak musiało być. Teraz pewnie jest w niebie, gdzie nic ją nie boli i jest szczęśliwa. Boje się, że sobie z tym nie poradzę. Tato czy to zawsze tak boli ? - spytała spoglądając zapłakanymi oczyma w czekoladowe oczy ojca.
- Kochanie, jeśli cierpisz to znaczy że kochałaś mamę. To dobrze. A boli tak dlatego że gdy jesteśmy do kogoś przywiązani, a ta osoba odchodzi i wiemy, że nie będziemy jej przez dłuższy czas widzieć. To wiemy, że będzie nam jej brakować, będziemy za nią tęsknić. To boli. Ale musisz pamiętać też o tym co dobre wspominać te dobre chwilę, które zostaną w twojej pamięci na zawsze i nikt nie może Ci tego odebrać.
- Pamiętam moje 10 urodziny. Byłam taka szczęśliwa, a mama cieszyła się razem ze mną. Gdy otwierałam prezenty, oczy mi się śmiały byłam przepełniona radością. Nie cieszyłam się tylko z tego ze dostaje prezenty, ale też z tego że mama wróciła. W tedy była w długiej podróży związanym z pracą. - mówiła uśmiechając się przez samowolnie spływające łzy po jej twarzy. - Dostałam od niej wisiorek. Ten który teraz mam na sobie. - Dziewczyna odsunęła się od ojca i pokazała mu ozdobę. - Mówiła, że dzięki temu zawsze będziemy razem cokolwiek się stanie.
- I miała rację. Cokolwiek się stanie zawsze będziecie razem. - Siedzieli tak dopóki dziewczyna do końca się nie uspokoiła.
- Tato mam prośbę, mogę teraz wyjść ? Na godzinę. Nie odbieram telefonów i nie odpisuje na sms przyjaciela. Nie chce żeby się martwił chciałabym mu się pokazać, żeby wiedział że żyję.
- Jasne leć. - powiedział uśmiechnięty ojciec.
- Chciałabym Ci go przedstawić. Mogę go tu przyprowadzić ?
- Jak najbardziej. Będę zaszczycony mogąc poznać twojego przyjaciela.
- Najlepszego przyjaciela o jakim marzyłam. Dziękuję. - powiedziała szczęśliwa.
- Nie ma za co.

***

- Wiesz Tempe... Tak myślę, że chciałabym już teraz założyć rodzinę. Mieć Jack' a na własność, mieć małego Junora Jack' a i mała Angle. - mówiła rozmarzona.
- To mu to powiedz.
- Żartujesz ?!
- Nie. Mówię całkiem poważnie.
- Jak mam mu to powiedzieć ?! Tak nie wypada. Ja nie wiem czy on też tego chce.
- Nawet tak nie mów ! Jack pragnie tego tak samo jak ty i również boi się tego co ty.
- Żebyś miała rację.
- Zawsze ją mam.
- No i odzywa się twoje ego. Zawsze tak gadasz na Bootha, a obydwoje macie tak samo WIELKIE ego.
- Nniiee. - mówiła podwajając każdą literę i przy okazji kręcąc głową.
- Yhy... - mówiła Angela.
- Nniiee...
- Yhy...
- Dobra skończmy. Obie jesteśmy jak dzieci. - zaśmiała się Tempe.
- Co mała Tempe i mała Angela ? -spytała zaciekawiona.
- Noo... - uśmiechnęła się.
- Jestem ciekawa jak by wyglądało. Wyobrażasz sobie takie nas dwie małe biegające po instytucie ?
- Nie.
- Jak to nie ?
- No po prostu nie.
- Czemu nie ?
- Bo nie jestem tak pokręcona jak ty. I nie mam aż tak szerokiej wyobraźni. - obie panie głośno się zaśmiały.

***
- Evan ! - krzyknęła dziewczyna rzucając się młodemu chłopakowi na szyje.
- Debi ! - również krzyknął i tulił do siebie przybyszkę do jego domu.
- Jak ja się za Tobą stęskniłam !
- Ja za tobą tak samo ! A nawet jeszcze mocniej.
- Ochh Evan ! Chce Ci kogoś przedstawić. - powiedziała tajemniczo
- Kogo ?
- Ojj głuptasie ! Jak ja za tobą tęskniłam.
- Już to mówiłaś... Ja za tobą też, a teraz powiedz kogo chcesz mi przedstawić ?
- Mojego Ojca. Biologicznego Ojca. - powiedziała dumnie, ciągnąc go za rękę.
- Z wielką przyjemnością. - oboje poszli do domu Debi.
- Tato już jesteśmy ! - krzyknęła kiedy znaleźli się w domu.
- Dzień-dobry ! - krzyknął chłopak.
- Dzień-dobry. - powiedział Booth wyłaniając się z kuchni. - Seeley Booth. Ojciec Debi. - przedstawił się wyciągnął rękę w kierunku chłopaka.
- Wiem. Bardzo miło mi pana poznać. Evan Wite.
- Mnie również miło jest Cię poznać Evan.
- Ev, mój tata jest Agentem Specjalny FBI. - mówiła dumna z ojca.
- Wow... Gdy byłem dzieckiem, zawsze bawiłem się w agenta FBI. Evan Wite Agent Specjalny FBI stój bo strzelam. - wszyscy troje wybuchli śmiechem. Agentowi Boothowi spodobał się Evan. Młody zabawny blondyn z jasnymi niebieskimi oczami. < W sam raz dla małej Debi. > - przemknęło mu przez głowę.

Iza_Bones

Fajnie się czytało... choć robisz pare błędów, ale hmmm... można Ci wybaczyć... :P
Ciekawa jestem jak przebiegnie spotkanie Debi z Bones... :D:D W ogóle wszystko mnie interesuje, więc czekam na cd :D
Pozdrawiam :D

ocenił(a) serial na 8
Iza_Bones

A-Czy-Nie-Mogłabyś-Założyć-Sobie-Bloga-I-Tam-Publikować-Swoje-Opowiastki-Jak-Każ dy-Normalny-Człowiek?!

ocenił(a) serial na 10
Mala_Lady_Punk

''Jak-Każdy-Normalny-Człowiek?!" No to najwyraźniej nie jestem normalna ! Lub ty masz coś z główka !
Obstawiam ta druga opcję !

Mi się wydaje, że ty nie czytasz opowiadań tylko po prostu masz jakiś uraz do nich... Jeśli chodzi o mnie i moje opowiadania to nie musisz ich czytać ja Cię o to nie prosze...
I nie powinnaś nikogo pouczać, gdzie mamy to wstawiać a gdzie nie ! Po prostu omiń te tematy i już !
I to właśnie takie komentarze jak twoje zaśmiecaja !

Więc odpuść sobie !

ocenił(a) serial na 8
Iza_Bones

Tak, mam uraz do opowiadań, jedno z nich zjadło mi batona w dzieciństwie :(
Oh, tak, mam coś z głową, wyraziłam przecież krytykę, buu... jestem zła, niedobra i "mam coś z główką".
Zaśmieciłam? Wyraziłam opinie, podobnie jak mara625 , izalys i wiele osób piszących pod "opkami" jak zwykłyście to "ślicznie" nazywać. Czy mam przez to rozumieć, że krytyka jest śmieciem, a pochwała i włażenie w odwłok już nie?
Opublikowałaś to, więc licz się z faktem, że zostaniesz skrytykowana.
PS: Moje dwa/trzy krytyczne komentarze zaśmiecają forum bardziej niż dziesięć tysięcy średnio udanych ff, ze dwa lepsze i miliony komentarzy wychwalających ww? Oh, jak ja mogłam na to nie wpaść?!

ocenił(a) serial na 6
Iza_Bones

Cześć!
Na początek: jestem Aleksiss i lubię znęcać się nad debiutantami. Albo grafomanami. Ale staram się nie podcinać niczyich skrzydeł i motywować, a nie demotywować :) Nie chciałaby, żeby ktoś się na mnie obraził, bo tak naprawdę ja chcę tylko pomóc :)
Jak na razie przeczytałam tylko pierwsze opowiadanie. I co mogę powiedzieć? Interpunkcja, to raz, składnia, dwa, wszystko LEŻY. Kilka literówek też było, ale nie aż tak nagminnie. O kanoniczności nie wspomnę, bo ona sobie poleciała na to Maluku :)
Już pierwszy akapit jest koszmarnie zmasakrowany. Powtórzenia, SKŁADNIA! Boże, twoje zdania mnie dobijają.

"Z kieliszkiem w ręku, podeszła do komody. Z pierwszej szuflady wyciągnęła duży szary zeszyt. Na którym widniał napis : " Tempe ". Z tajemniczym zeszytem powędrowała na sofę. Upiła łyk czerwonego wina i zaczęła pisać na kolejnej stronie zeszytu."

Pięć zdań, trzy razy pojawia się słowo zeszyt, z dwóch zdań powinno powstać jedno, w pierwszym niepotrzebny przecinek...

Nie wiem w ogóle skąd u Ciebie ta mania pisania zdań takich jak to:
"Na kartki spływały kolne łzy. Choć myślała, że już wyczerpała zapasy."
to:
"Z kanapy przeniosła się na podłogę, oparła plecy o brzeg kanapy. I kolejny raz zaczęła podróż do wspomnień."
to:
"Kiedy wyszłam na spotkanie z nim. Nałożyłam maskę obojętności[...]"
czy to:
"Booth zaczął swój czas poświęcać tylko rodzinie. Którą on, Hannah i ich córka mieli się niedługo stać."
A to tylko kilka przykładów. Każde z tych dwóch zdań powinno być jednym.
PRZECINKI! Kobieto, przecinki! Ja wiem, ludzie mają z tym trudność, ale czasami wystarczy przeczytać zdanie na głos i już wie się, czy przecinek powinien tam stać. Zapis dialogów to kolejny problem.
To zdanie:
"- Nie nic się nie stało. - skłamałam"
jest zapisane źle. Powinno być:
"- Nie nic się nie stało - skłamałam."
Jeżeli wyraz po myślniku odnosi się bezpośrednio do dialogu, to nie stawiamy kropki, a wyraz ten piszemy z małej litery. I spację stawiamy PO znakach interpunkcyjnych, nie PRZED nimi (Chyba, że to pierwszy cudzysłów albo nawias).
Liczby powinny być zapisane słownie. D.C. też wyglądałoby lepiej jako Waszyngton, bo tak kojarzy się raczej z wydawnictwem z komiksami niż z miastem.
I naprawdę, czy taką trudność sprawia ludziom sprawdzenie błędów w Wordzie? Nawet Mozilla podkreśla błędy... Albo przeczytanie tekstu przed wrzuceniem go gdziekolwiek. Na plus tyle, że imiona i nazwiska są napisane poprawnie. Nie zliczę, ile razy widziałam "Sely" albo "Tempi", "Both", "Brenann", "Swwets". Zwłaszcza imię Bootha jest masowo przekręcane w polskim fandomie.
Szczerze, tekst powinien przejść przez jakąś betę, czy coś.
A teraz o samej treści. W polskim fandomie opowiadania o Bones są pisane według dwóch schematów (są wyjątki, ale jest ich mało, więc nie będę się na nich skupiać). "Bones i Booth się zakochują, masa problemów, wszyscy żyją długo i szczęśliwie" albo "Jedno kocha, drugie nie, kończy się śmiercią/ktoś kończy nieszczęśliwy". Nic innego. A twoje opowiadanie idealnie wpisuje się w ten drugi schemat. Jakiś czas temu na pewnym forum związanym z zupełnie innych serialem pisałam, że można pisać schematycznie, ale trzeba umieć. Wtedy liczy się forma, a nie treść sama w sobie. Można pisać po raz tysięczny o tym samym co inni, ale trzeba mieć talent, by ludzie nie mieli wrażenia wtórności. I niewiele osób to umie, niestety.
Jedną rzeczą, która mi się podoba, jest końcówka :)
"Pogłoski powiadają, że dawna Bones już nie istnieje. Teraz jest tylko Temperance Brennan. Ułożyła swoje życie na nowo. Podobno ma narzeczonego. Zamknęła dawny rozdział życia. Przygodę w D.C. traktuję jako niekiedy przyjemne a niekiedy przykre doświadczenie. Spotyka się z Angelą regularnie. Za to z Boothem nie wiedziała się od czasu poinformowania go o wyjeździe. Za to on ma już troje dzieci. Parker, Olivia i Miechel. Podobno są szczęśliwi. Chyba on nie tęskni za życiem z przed wyjazdu do Afganistanu. Tworzą szczęśliwą rodzinę. "
Ten kawałem ma w sobie coś. Jest taki niby suchy i zwięzły, ale przez to klimatyczny. Myślę, że jak znajdziesz swój styl i nie popadniesz w schemat, to kiedyś możesz pisać naprawdę nieźle. I tego Ci życzę z całego serce. Bo pisanie to coś, co trzeba ćwiczyć. Niestety. Jak czytam swoje pierwsze opowiadania sprzed dwóch lat, to aż się za głowę łapię. Ale potem stawały się coraz lepsze, bo pisałam w miarę systematycznie. Więc nie zniechęcaj się i pisz, bo to może wyjść Ci na dobre.
Z pozdrowieniami,
Aleksiss.

ocenił(a) serial na 10
Aleksiss

Do Aleksiss.

Pierwsze co chce chce Ci powiedzieć to Ci podziękować ;d ; )
Gdy ktoś nam pokazuję błędy jest szansa, że kolejnym razem będzie ich jeszcze mniej. Dzięki takim komentarza uczymy się na błędach... Bo komentarz w stylu " Jest kilka błędów, ale ogólnie jest ok... " To w sumie nic nam nie mówi tylko to że popełniliśmy kilka błędów, nigdzie nie jest napisane jakich... a gdy się już je napisze to może być tak, że nie popełni się ich kolejnym razem ;d

Do Mala_Lady_Punk.

No więc Skarbie chyba nie wiesz co to jest krytuka. Radziła bym kupić słownik... ; )
"A-Czy-Nie-Mogłabyś-Założyć-Sobie-Bloga-I-Tam-Publikowa ć-Swoj e-Opowiastki-Jak-Każdy-Normalny-Człowiek?!"

W tej wypowiedzi, bo zdaniem nie można tego nazwać... ; ) Nie ma żadnej opini na temat opowiadania jest to tylko pouczenie gdzie twoim zdaniem powinnyśmy je zamieszczać ; ) I nie nie uważam, że komentarze gdzie ktoś zamieszcza nie wiem np. pokazuje błędy tak jak to zrobiła Aleksiss zaśmiecaja. Zasmiecaja takie jak twoje w tym wypadku ! ; )
Pozdrawiam Izzz ; *

ocenił(a) serial na 8
Iza_Bones

Znasz pojęcie "zabarwienie ujemne wyrazu"? Radzę się z nim zapoznać, "Skarbie", a później przeczytać w tym kontekście moją wypowiedź. Wyraz o takowym zabarwieniu uczuciowym ukaże ci moją opinię na temat twej "twórczości". Dlaczego nie trudziłam się tak jak Aleksiss, aby wypisać ci wszystkie błędy? Ponieważ w przeciwieństwie do niej, uważam, że i tak nic z tego nie będzie. Nie chodzi mi o składnie i interpunkcję, pisarze mają korektorów, którzy poprawiają ewentualne błędy. Sęk w tym, że twoje wypociny nie mają fabuły.
Nie bierz tego do siebie, "Skarbie", te kryteria tyczą się wielu "pisarzy" filmwebu... Albo nie, jednak weź to sobie głęboko do... I po prostu przestań(cie) zaśmiecać filmweb tym grafomaństwem.

ocenił(a) serial na 10
Mala_Lady_Punk

Och Kochanie ! Twoja inteligencja powala na kolana ! ; **
Po prostu nie mogę ty już chyba skończyłaś trzecia klasę ; * Gratuluję !

a teraz poważnie dla czytajacych ten temat to opowiadanie bd kontynuowane na stronie
forum.serialkości.pl w dziale wasza twórczość i poddziale nowe ;dd Pod nazwa: Bones, Booth i Debra
;dd
Pozdrawiam Izz.... ;d

ocenił(a) serial na 8
Iza_Bones

Brawo!