PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=630192}

Koniec defilady

Parade's End
2012
7,3 3,4 tys. ocen
7,3 10 1 3436
Koniec defilady
powrót do forum serialu Koniec defilady

Bardzo dobry.

ocenił(a) serial na 8

Szkoda że tak cenne wartości jakie reprezentował Christopher odeszły w zapomnienie. W
naszych czasach już nikt nie przejmuje się honorem własnym a co dopiero innych ludzi.

Zastanawiam się nad decyzjami Tjetjensa. Z jednej strony trochę nie dziwi mnie że
Christopher sam zrezygnował z zasad które przez lata były częścią jego charakteru, w
momencie gdy wszyscy się od niego odwrócili zawierzając plotkom. Przez zachowanie właśnie
tych tzw. "przyjaciół" zmienił swoje życie najzwyczajniej w świecie zwątpił w to wszystko - sama
pewnie miałabym chwile zwątpienia. Jednak z drugiej strony był on mądrym, inteligentnym i
odważnym człowiekiem więc dlaczego tak szybko uległ tym wszystkim "przemianom
społecznym" czego wyrazem była scena podpalenia fragmentu drzewa z Groby. Zmienił
system wartości przez środowisko które okazało się fałszywe ale czy wcześniej nie widział że
takie jest. Tak łatwo pogodził się z losem? Czy po prostu zrozumiał że po części sam jest temu
winny przez swój honor który był nie zrozumiały przez jego najbliższych oraz decyzje które
podejmował zwłaszcza małżeństwo z Sylvią? Długo chyba będę o tym rozmyślała :)

Rola Benedicta niesamowita!

__luthien__

Drzewo i tak zostało ścięte. Wydaje mi się, że po prostu chciał rozpocząć nowy etap w życiu. Inny niż dotychczas. Ale czasem sama nie rozumiałam jego postępowania. Czasem mnie ten jego honor wkurzał :)
I rola niesamowita, zgadzam się.

ocenił(a) serial na 8
__luthien__

Cedr jako symbol tradycji i minionych wartości rzeczywiście upadł dla wielu, co podkreśla ostatnia scena filmu, w której jego kawałek ląduje w płomieniach. Tym gestem Christopher wyrzeka się przeszłości, ale czy do końca? Zawiązał romans, jednakże nie rozwiódł się z żoną. Wydawałoby się, że przez całą historie walczy o utrzymanie wpojonych mu wartości, jednak ja widzę go jako człowieka, którego wojna uczyniła świadomym, że wyzbycie się ich uczyniłoby go szczęśliwszym. Tradycje są w nim jednak tak głęboko zakorzenione, iż mimo że podejmuje krok w stronę lepszej przyszłości u boku Valentine, wciąż zmaga się z tymi samymi dylematami. Tragizm tego silnego, indywidualnego, honorowego i wiernego bohatera ciągnie się przez 5h i nie znika na końcu, co może rozczarowywać, jednak dla Christophera to chyba najlepsze z możliwych zakończeń. Prawdziwy gentleman wciąż walczący o zachowanie wiekowych i wcale nie bezwartościowych zasad jednak w kompletnie innych powojennych realiach. Takich mężczyzn już nie ma....

ocenił(a) serial na 8
limcia1402

"Takich mężczyzn już nie ma...." pięknie to ujęłaś, aż ciarki mnie przeszły :) Masz rację nie ma już takich mężczyzn, bo ich już nie interesuje już ani honor ani słowo. A przynajmniej tak im się wydaje. Christopher to był prawdziwy mężczyzna. Ostatni z prawdziwych....
Być może przez tę postać cenię sobie Cumberbatcha najbardziej, zagrał tak świetnie, że aż chciałabym wierzyć że może jest trochę taki naprawdę, skoro zagrał kogoś takiego ;)

ocenił(a) serial na 8
__luthien__

Jeśli chodzi o Cumberbatcha to pewnie nie jestem zbyt obiektywna w jego ocenie, gdyż patrzę na niego przez pryzmat mojej obecnej nim fascynacji. Być może również za bardzo utożsamiam go z granymi przez niego postaciami, ale wybór tak dobrych ról dużo nam mówi o guście Benedykta (wybitna Pokuta, po której z reszta dostał Sherlocka, no i teraz to, a przede mną wciąż do obejrzenia Zniewolony i Sierpień w hrabstwie osage - już nie mogę się doczekać)

ocenił(a) serial na 8
limcia1402

Coś w tym jest, że utożsamiamy aktorów z rolami które odtwarzają - o ile robią to dobrze - a Benedict jest w tym mistrzem więc wniosek jest jeden. Szkoda, że nie mam takich mężczyzn w zasięgu wzroku ;p
"Zniewolony" obowiązkowo musisz zobaczyć, to świetny film. Benedict gra tam poczciwego człowieka, ogólnie pozytywna postać. Po tym filmie moja miłość do niego jeszcze urosła. Muszę się leczyć ;)

ocenił(a) serial na 8
__luthien__

powinni dla nas zrobić jakąś grupę wsparcia, bo ja chyba nie dam sobie rady z tą miłością :)
Zniewolony to dla mnie pozycja obowiązkowa przed marcem - a ja tobie polecam jedną scenę Z "sierpnia w ....", w której ben gra na pianinie i śpiewa - świetna przed rozpoczęciem terapii odwykowej :P

ocenił(a) serial na 8
limcia1402

Odwyk od Bena?! Cóż posłużę się cytatem klasyka - "nie chcem ale muszem" :(

limcia1402

To jego śpiewanie to może wyleczyć z jakiegokolwiek uczucia :D Jak gość z tak cudownym głosem, może tak bardzo nie umieć śpiewać, to w życiu nie zrozumiem :)

ocenił(a) serial na 8
semira1

Mnie się tam podoba. Ale to chyba znów jest opinia osoby patrzącej na Bena przez różowe okulary. Choć odwyk rzeczywiście by się przydał, chyba zrezygnuje :)

limcia1402

To muszą być różowo różowe okulary, zaryzykowałabym nawet cukierkowo różowe :D Żeby nie było nieporozumień. Szalenie go lubię, uważam że jest świetnym aktorem, ale zaliczam go do atrakcyjnych przede wszystkim z powodu jego głosu. Bo jego fizis jest... oryginalna, delikatnie mówiąc. Ale jak się odzywa to po prostu +milion do atrakcyjności :) Ale śpiewać nic a nic nie umie, albo wyjątkowo dobrze udaje, że nie umie. Obstawiam to pierwsze, tak niskim głosem ciężko chyba śpiewać bez treningu.

ocenił(a) serial na 8
semira1

Uporczywie go broniąc wyjdę na psychofankę a wolałabym tego uniknąć. Jego umiejetnosci wokalne nie sa najlepsze ale mowimy tu o jednej filmowej piosence w której nie ma za dużo fałszu za to jest duuuużo słodyczy, ale ja już nic nie mówię :)

limcia1402

Nie broń go, nie musisz :) Cała ta postać małego Charlesa była słodka, jedna z trzech prawdziwie niewinnych w tym filmie, które zresztą najbardziej dostały po tyłku, co mnie zawsze wkurzało, ale tak też i w życiu bywa. Zawsze mnie zresztą ciekawiło, mimo że to postacie fikcyjne, co Ivy zrobi z tą informacją.
Ale, ja mam niestety dobry słuch, zamęczył kota tymi popisami wokalnymi, ulżyło mi jak przestał :)
Gdybyś była psychofanką nie broniłabyś go na forum, tylko już siedziała w samolocie do Londynu, czy gdzie tam Cumberbatch mieszka i włamywała się do jego domu :)

ocenił(a) serial na 8
semira1

Jeju my się chyba nie zrozumiałyśmy :) Ty mówisz o tym jak sobie w "Defiladzie" rzeczywiście marnie podśpiewywał. Ja mówię o jego mini piosence w "Sierpniu w Osage County" - tam jest zdecydownie lepiej :)

ocenił(a) serial na 8
limcia1402

http://www.youtube.com/watch?v=-TPThGjh28U
dobra to już na serio koniec :)))))

limcia1402

Przysiegam, ze to nie zlosliwosc ani wrogosc, ale bez obrazu to jest jeszcze gorsze :)) chyba sobie jako odtrutke wlacze przemowe Khana, ktora tresciowo jest taka sobie, melodycznie jest miodem na uszy :)

ocenił(a) serial na 8
semira1

Trafiam na ten temat przypadkiem i widzę, że w końcu ktoś wypowiedział się o przemowie Khana. Myślałam, że to tylko ja zwróciłam uwagę jak melodycznie, jak idealnie zabrzmiał w tej scenie. Raj dla uszu. Przyznam, że włączam sobie od czasu do czasu tylko ten kawałek, aby posłuchać Benedicta. Może on nie ma słuchu do śpiewania, ale doskonale wie jak mówić.

Pani_Zima_1989

No i wywolac wspolczucie i sympatie dla Khana to duza sztuka :)

ocenił(a) serial na 8
semira1

Prawda. Już zaczęłam się nawet zastanawiać czy coś jest nie tak ze mną czy z filmem, skoro czarny charakter wywołuje we mnie większe współczucie niż główny bohater. Przy scenie śmierci przyjaciela Kirka nawet nie drgnęłam, ( gdy sam Kirk umierał drgnęłam, a jakże, ale z zażenowania), za to Khan zrekompensował mi to z nawiązką.
Sama postać Khana nie jest też przecież jakoś genialnie napisana ani niezwykle odkrywcza. Gorszy aktor mógłby zrobić z tej postaci nawet parodię.
Kurczę, chyba widać w tym filmie - dość przeciętnym moim zdaniem- że Ben to inna liga aktorska niż Pine i reszta. O wiele wyższa liga.

limcia1402

Ja absolutnie tez mowie o Sierpniu. Parade's end nie zmeczylam, wiec nawet nie wiedzialam, ze w tym tez spiewa :) zreszta Ivy byla w Sierpniu i malym Charlesem byl w Sierpniu...

ocenił(a) serial na 8
semira1

Ok ok. Umówmy się tak - kochamy Benedicta, ale jego dorobek muzyczny powinien mu już wystarczyć na całe życie :) (chociaż ta piosenka była słodka - a może to on był słodki)

ocenił(a) serial na 7
limcia1402

W takim razie zobaczcie to:
http://www.youtube.com/watch?v=phY0WbePZuE
:DDD

ocenił(a) serial na 7
Melanya

A możecie napisać, co to jest, bo ja nie mam dostępu do yt?

ocenił(a) serial na 7
Oshin

To jest śpiewający Ben w serialu "To the ends of the earth" :D

Melanya

No ok, spiewanie pod prysznicem mu lepiej idzie. Ale niech moze nie nagrywa plyty. Chociaz taka poezja spiewana... Ok, zmienilam zdanie! Niech nagra :) Tylko niech sobie daruje spiewanie. Zebrowski takie cos zrobil, cudne to bylo.

ocenił(a) serial na 8
__luthien__

będą SPOILERY

myślę, że dalej był wierny sobie
po prostu kodeks wg chciał żyć przestał być nośnikiem wartości i ich gwarantem (prawda, uczciwość, opieka nad słabszymi, wierność, miłość), a stał się wydmuszką (tak jak ścięty wiekowy cedr obwieszony amuletami)
może to była jego ostatnia szansa, by nie umrzeć
podoba mi się jak BC gra ciałem - jak z wyprostowanego, chodzącego z podniesioną głową pewnego siebie arystokraty zamienia się w strzęp człowieka, skulony i pochylony (po części to zasługa wojny, po części całego zła, które spadło na niego za sprawą żony i "towarzystwa")
wielu irytuje postać Valentine, mnie nie
myślę, że ona była odpowiedzią na to wszystko, czego Christopher potrzebował ze swoją miękkością i wrażliwością (mocna scena usypiania synka), po prostu dobro potrzebowało odpoczynku w innym dobru (może nie ta aktorka, może źle poprowadzona, ale mi nie działała na nerwy - poza tym taką jasną postać trudno uatrakcyjnić)
fenomenalna Sylvia - błyskotliwa, piękna, egoistyczna - scena w hotelu, gdy mówi o tym jak mówi o 5-letniej wierności i o tym, jak oszałamiała mężczyzn rozświetlającym ją pożądaniem męża fenomenalna po prostu, zagrali ja wspaniale i ja też dałam się Sylvii uwieść w tamtym momencie

świetny film, wymaga od widza trochę wysiłku
wystarczy sobie porównać w konstrukcję bohaterów tym filmie z jakimiś sztampowymi postaciami np.z "Wichrów namiętności"

zachwycił mi Rufus Sewell, obłędny jako szalony Wielebny Duchemin (tylko nie mogę mu darować, że sobie zoperował tę swoją opadającą powiekę)
i oślizgła postać jego małżonki Edith, brrr... (świetna Anne-Marie Duff)

na koniec BC
jego na ekranie nigdy za mało, ależ on ma talent
potrafi być piękny (tak, nie tylko przystojny, ale piękny) i chwilę potem paskudny i odrzucający
silny i słaby
śmiertelnie poważny i za chwilę chłopięcy
kupuję faceta we wszystkim
całe szczęście ma niezłego nosa i wybiera dobre filmy

i ma chyba słabość do grania wybitnie inteligentnych bohaterów (w "Końcu defilady" robi poprawki na marginesach encyklopedii, genialny Sherlock, genialny Hawking, genialny matematyk w The Last Enemy- postać, którą uwielbiam, genialny malarz w "Van Gogh: Painted with Words", Julian Assange w "Piątej władzy", itd.)

ocenił(a) serial na 8
iwonrud

Bardzo podoba mi się twój komentarz:)

Przyznam, że przez większą część filmu myślałam, że historia zmierza do tego, że Christopher dojdzie do porozumienia z Sylvią, tzn, że oboje dorosną, dojdą do kompromisu, naprawią błędy, że każde z nich porzuci to, co krzywdziło drugą osobę, a zakończenie trochę mnie zaskoczyło. Rzecz jasna, uważam, że Tietjens to wspaniały człowiek, ale momentami współczułam Sylvii - pewnie to w dużej mierzez zasługa R. Hall - niby jej wybaczał, ale to było takie... formalne, takie bez emocji. Trzymał ją przy sobie, ale żadne z nich nie miało z tego korzyści, szczęścia, nic w zasadzie oprócz udręki. Może Sylvia była złą kobietą, ale wolę myśleć o niej jako bardzo niezależnej, namiętnej i nieutemperowanej, zepsutej osobowości, bardzo złożonej, i co najważniejsze - niedopasowanej do Christophera.

Myślę, że właśnie w tym rzecz, że te jego wartości, albo raczej sposób, w jaki ich przestrzegał, okazały sie puste, niewystarczające. Bo nie sądzę, żeby zrezygnował z miłości, wierności, honoru czy uczciwości - raczej dostrzegł, że kurczowe trzymanie się tradycyjnych form nie gwarantuje tych wartości.

A Benedict zawsze fenomenalnie gra całym sobą, w tym ciałem. To jest w nim niezwykłe, jak on potrafi dobrać postawe, ruchy, gesty do odgrywanej postaci - czy to błyskotliwy Sherlock, chory na raka James w Trzeciej gwieździe czy sztywny arystokrata Tietjens. I wiele innych.

ocenił(a) serial na 8
Pani_Zima_1989

spoilery Trzeciej gwiazdy i Defilady


Trzecia gwiazda mnie przeczołgała (koleżanka właśnie odchodzi na raka i jej towarzyszę)
prawdziwy, a BC mnie rozerwał na drobne kawałeczki
tylko wyrzuciłabym ten morfinowy toast (zepsuła bolesne wrażenie, jakie zrobiła na mnie nocna rozmowa o transcendencji i wyobrażeniach o tym, co nas czeka po śmierci), zostawiła plażę i już

wracając do filmu
wg mnie Sylvia miała ogromny potencjał jako człowiek, ale zabrakło mi w niej uczciwości i nie byłam w stanie jej polubić, chociaż jej współczułam i kilka razy myślałam, że Christopher dostrzeże, co się w niej kotłuje
w ich pojednanie nie wierzyłam, może jakiś krótki romans z własnym mężem na koniec małżeństwa, ale tylko do czasu wypalenia się pożądania - poza tym i cierpieniem, jakie sobie sprawiali nic ich nie łączyło, a wszystko różniło (może tylko mieli podobną siłę wewnętrzną, ale spożytkowaną do innych celów)

Sylvia zarzucała mu obojętność, Ty napisałaś o formalności bez emocji
a mi się wydawało, że on umiera za każdym razem i to jest taka katatonia
nie mógł dać się ponieść emocjom, bo by się rozpadł, tak tylko coraz bardziej zapadał się w siebie

podobały mi się amulety na cedrze, mające chronić przed złem
i nie mogę się odciąć od myśli, że to symbole rytuałów, konwenansów, które miały chronić człowieka, a stały się tylko przyczyną nieszczęścia

tak w ogóle to jestem dosyć pryncypialną osobą, więc nie tak łatwo by mi było przyznać bohaterowi słuszność gestu wrzucania drewna do kominka, gdybym nie wierzyła, że nie zdradził siebie

i w wolnej chwili muszę przeczytać powieść, w niej raczej nie ma happy endu i ja też bym wolała takie zakończenie filmu

ocenił(a) serial na 8
iwonrud

Oglądałam Trzecią gwiazdę i mam względem Bena takie samo odczucie jak ty - facet mnie zniszczył w tym filmie ( w sumie w każdym to robi).

Co do Końca defilady - nie chodziło mi o to, że Christopher w ogóle nic nie czuł, nie, nic z tych rzeczy. Raczej o to, że takie wybaczenie, bo tak trzeba, a nie niosące ze sobą ani bliskości, ani szczęścia, było nieuczciwe wobec obojga. Takie pojednanie, bo tak jest: honorowo, uczciwie, tak nakazują konwenanse? tak naprawdę okazało się ...sztuczne, puste? Może i Christopher nigdy nie obwiniał Sylvii, ale rzecz w tym, że męczył się w tym związku, ponieważ nie było w nim prawdy, uczuć, czy wartości, które dla niego były konieczne.

ocenił(a) serial na 8
Pani_Zima_1989

SPOILERY

, że nigdy jej nie obwiniał, a to coś więcej niż kolejne wybaczenia w ramach konwenansu
czasami ludzi łączy/dzieli tak dziwna mieszanka uczuć, że trudno nawet samym zainteresowanym nazwać czy zrozumieć o co chodzi i co się dzieje, gdzie jest już nienawiść, pogarda, zbyt dużo gniewu, rozżalenia, zranionych uczuć, ambicji, a gdzie jeszcze coś się tli
na początku - mimo tego, że wiedział, że "dal się złapać", powiedział, że czuje się wybrany i się cieszy, więc jakieś pozytywne emocje (zakładam, że oprócz potężnego pożądania, bo scena w pociągu nie za bardzo pasuje do honorowego Christophera - raz dał się unieść emocjom, to potem poszedł po rozum do głowy)

dla mnie była ważna scena, gdy Sylvia przyjeżdża odwiedzić Christophera podczas wojny
siedzi sobie w salonie, uwodzi ją żałośnie Potty Perowne i wchodzi mąż - Sylvia mówi co Chris zrobi - że będzie ją ochraniał jako żonę, nie uczyni niczego, żeby poniosła konsekwencje swojego zachowania, porównała go do Chrystusa
robił to przez cały czas, chronił ją i brał konsekwencje na siebie
to nie był przejaw miłości, bo jej nie kochał, ale kojarzy mi się to z czymś dobrym i szlachetnym, takie męstwo, które już odeszło do lamusa
nie było szans na to, by dali sobie coś więcej niż cierpienie, lustro już pękło

szczerze mówiąc nie wierzę, żeby jego związek z Valentine z Valentine przetrwał
muszę przeczytać książkę :)

niektóre momenty w tym filmie są naprawdę dobre - wyglądający jak trup Christopher po tej nocy, kiedy o mały włos Sylvia nie dopięła swego, płaczący Chris przytulający rannego konia, pocieszający czule dziecko płaczące z powodu koszmarnego snu, całe śniadanie u Wielebnego, rozmowa Valentine z Edith Duchemin, która obnaża jak ta dziewczyna jest nieświadoma, Edith Duchemin na piątkowej herbatce odciągająca rozmówców od pani Wannop (miałam ochotę jej wtedy przyłożyć) i oczywiście Sylvia praktycznie zawsze, kiedy pojawia się w kadrze ( w tym scena w wannie)

idę, bo mogę tak długo ;)

acha, mam żal do reżysera, że tak mocno charakteryzatorzy popsuli twarz BC
mógł to zagrać, nie była potrzebna ingerencja z zewnątrz ;)

ocenił(a) serial na 8
iwonrud

ucięło mi początek, miało być " powiedział"

ocenił(a) serial na 8
Pani_Zima_1989

ostatni akapit :)
http://www.usatoday.com/story/life/tv/2014/01/29/benedict-cumberbatch-talks-sher lock-film-stage-success/4838037/