wrażenia podobne jak przy Pierwszej Piątce, jedna wielka nuda..
to i o dokumencie, i o zawodnikach.
nie wiem, co jest nie tak z tymi zawodnikami, ale wydaje się, jakby wszyscy zeszli z jednej linii produkcyjnej - matrycy z napisem: nie mam ikry, nie mam iskry, stępili mi wszystkie kanty.
jestem nieciekawy, jestem bezbarwny, jestem gąbczasty.
zupełne przeciwieństwo przywoływanej w pierwszym odcinku Drużyny Marzeń z dziewięćdziesiątego drugiego - tam każdy był inny, każdy miał swój styl, każdy był jakiś.
na boisku i poza nim.
przede wszystkim poza nim.
(co wiesz o angoli? o angoli wiem tyle, że będzie miała kłopoty..)
tyle o osobowościach, czy raczej ich braku, a teraz dwa słowa o tym, za co naprawdę kochamy tę grę..
wprawdzie nie widziałem żadnego meczu igrzysk w całości, ale nawet pobieżny rzut (za trzy) trzecim okiem dyletanta na fragmenty tutaj zaprezentowane reflexje budzi raczej niewesołe - tj. zwiastuje koniec pewnej epoki.
nie jestem expertem, ale wieszczę rychły koniec hegemonii stanów zadowolonych ameryki - kto wie, być może już podczas kolejnych igrzysk, a na pewno podczas następnych. technicznie rzecz ujmując - inne drużyny są już na tym samym poziomie. jeżeli przegrywają - to nie dlatego, że technicznie odstają, tylko dlatego, że olewają granie siłowe.
w stanach zadowolonych wciąż gra się siłowo, w europie - i to niestety widać - ciągle jednak nie bardzo.
i to jest właśnie ten ostatni element układanki nad którym należy popracować, albowiem obecnie meczu nie wygrywa się techniką, tylko fizycznością.
Potworne głupoty wypisujesz... Film ma dużą wartość, pokazuje emocje w zespołach "od środka". Płaczący Durant, miliarder już chyba, który wspomina biedne dzieciństwo i cieszy go widok matki na trybunach, niby banalny obraz ale jak bardzo szczery. Spokój Stepha, pokazujący jaką niesamowitą pewność siebie uzyskał przez lata gry i złote pierścienie, ciekawe opowieści Francuzów... Warto takie rzeczy pokazywać.
i ty naprawdę uważasz, że ten naskórkowy obraz pokazuje cokolwiek od środka? to gdzie są te konflikty, te dramaty, płacze i zgrzytania, niemożność przerwania? gdzie żony, które ciągle szlochają, gdzie dzieci, które ciągle czekają?
film, w którym wynajmuje się ekipę, żeby pojechała i zrobiła telewizyjny reportaż nie jest w stanie niczego naprawdę pokazać.
zabawiłeś się sentymentalnie na jednym czy tam drugim obrazku - to fajnie, ja też się zabawiłem, ale na litość, nie mylmy tego z pracą dokumentalną.
pracę dokumentalną wykonują tacy ludzie jak wiseman, jak cuske, jak dworcewoj..
ludzie, którzy jadą i spędzają w danym środowisku miesiące, czasem nawet lata, zanim w ogóle wyciągną i uruchomią aparat.
jakie zaglądanie pod kotarę? że ktoś coś powie przed kamerą i się rozpłacze? że wylądujesz w męskiej szatni przez krótką chwilę? albo w autobusie? z ludźmi ze słuchawkami na uszach i nosami w telefonie?
nie żartuj sobie.
to nie jest żaden dokument, to jest co najwyżej bardzo ładnie zmontowana pocztówka, folder reklamowy.
nie do rozumienia, a do podobania.