Pierwsza cześć pierwszego sezonu była świetnia, druga trochę gorsza.. ale sezon drugim hmm... dla mnie za mało wątków młodszej siostry (mogli rozwinąć np. wątek studiowania), za dużo syna Gabriela (męczący strasznie) no i zdecydowanie nie podoba mi się, że tak grubą nicą napisali wątek Davida.. Schemat znany wojna-trauma-uzależnienie-przemoc jakby ktoś odhaczał check listę. :) Zero niuansów, on jest do bólu beznadziejny (aktor też chyba mistrzem grania nie jest bo ratują go tylko smutno-piękne oczy), ona do bólu daje sobą pomiatać aż do eskalacji. Szkoda, bo pierwszym sezonie mimo ze oboje mieli coś tam za uszami, zachowywali się głupio to jednak czuć było, że rzeczywiście chcą aby ta relacja była fajna i czuć było chemię między bohaterami. Na plus jak zawsze Merkada <3, fajnie, że Roza zaczęła mieć jakie ludzkie odruchy. Dobrze, też że zdecydowali sie uśmiercić paru bohaterów. Ciekawe czy będzie sezon 3 (bo mogło by nie być) i czy np. będą wątki w Londynie. :)
Serial to Królowa piękna z Jerozolimy - czyli Luna. Głównie wokół niej kręcił się sezon.
Rachel mogłaby być bardziej rozwinięta, ale na te studia poszła dopiero pod koniec sezonu. Mogli pokazać relacje z wykładowcą - może zrobią to w kolejnym sezonie ?
Najmniej to tej najmłodszej siostry (bękartki), która też mogliby fajnie rozwinąć. Np poprzez wyróżniający się wygląd mogłaby być podejrzewana o bękarctwo (w dodatku kobieta).
Wątek Davida był istotny. Mąż Luny (naszej głównej bohaterki) ma poważny problem. Choroby psychiczne są tam uważane za jakąś hańbę. Brak odpowiedniego leczenia prowadzi do przemocy fizycznej. I mimo tego Luna nie może uzyskać rozwodu. Może w kolejnym sezonie przeskoczą o te 10 lat i David wyjdzie wyleczony. Może w latach 50-60 w Jerozolimie inaczej ludzie postrzegali ludzi z problemami psychicznymi (nie wiem kiedy odkryto Zespół Stresu Pourazowego).
Najgorszy to był właśnie Efraim którego na szczęście uśmiercili. Dało się odczuć brak pomysłu na tą postać w tym sezonie. Sceny z nim zaczęły być męczące.
Merkada i jej nowy mąż to będzie hitowa para w nowym sezonie <3 Obie postacie są świetna, a w duecie...
W 3 sezonie myślę, że wątku w Londynie nie będzie. Uważam, że popsuje to trochę ten klimat jerozolimski. Skończy się wojna, a w raz z nią arystokracja odzyska dostęp do francuskiej mody - Luna pójdzie w zapomnienie. Jeśli będzie znana to tylko przez chwilę. Myślę, że wróci do Jerozolimy i zajmie się butikiem (pewnie pan Zaks jej go przepisze - kto wie czy będzie żył. Może podupadnie na zdrowiu ? ). Skończy się wojna, wrócą lepsze czasy i Luna będzie stanie się lokalną projektantką sukien, prowadzącą wlasny butik :D
Nie wiem co z Delikatesami. Ale myślę, że staną się restauracja. Może nawet Rachel będzie nią zarządzać - co ona właściwie studiuje teraz ? XD
Aa...nie wiem jak wyglądała sytuacja z takimi kierunkami humanistycznymi wtedy w Jerozolimie ale raczej kojarzy mi się to z jakimś bezrobociem XD tym bardziej może "skończy" w Delikatesach, po tym jak nie będzie mogła znaleźć pracy po studiach. W dodatku jest kobietą - dyskryminacja.
Chciałabym aby Gabriel uznał syna i żeby on przejął sklep. Luna niech robi karierę, Merkada wreszcie zapuka do bram niebios, Roza niech prowadzi restaurację w delikatesach, Rachelita żeby była naukowcem a Wątek najmłodszej Beki żeby się troszkę rozwinął. Nie mam obeznania jak było w Jerozolimie po wojnie ale fajnie byłoby zostawić ten klimat lat 40-50.
Właśnie, ale fajny wątek do przerobienia w serialu. Roza, która potrafi gotować i niejednokrotnie ratowała tym finansowo rodzinę i upragniony syn, który będzie domagał się sklepu (wydaje mi się, że zgodnie z ich tradycją to syn powinien przejąć interes ojca). Tylko nie pasuje mi to do charakteru tego chłopaka i samego Gabriela, który jako jedyny z całej trójcy (matka, on i żona) idzie z duchem czasów.
Luna raczej kariery nie zrobi (nie stanie się upragnioną Coco Chanel). Pewnie klimat pozostanie w latach 40-60, ale po wojnie jej suknie stracą zainteresowanie w Londynie. Powojenna bieda w Europie plus odblokowane granice Francji sprawią, że Ci najbogatsi będą ubierać się właśnie u Coco Chanel a nie u Luny Ermoza. Tym bardziej, że życie w Londynie jest znacznie droższe niż w Jerozolimie i jej suknie zapewne nie będą już takie tanie...
Z nich wszystkich to raczej Rachelikę widzę jako kogoś kto ewentualnie mógłby się jeszcze wyrwać z tej Jerozolimy, np kontynuując studia zza granicą.