Ostatni odcinek naciągany jak stare gacie na płocie. Franek ma dar jasnowidzenia haseł i wnętrzności maskotek :-) kto oglądał to wie o co chodzi. Para z Kanady zabija wszystkich jak kaczki, do prokuratora można sobie dzwonić jak do kolegi, Bronek stoi jak słup gdy policja podjeżdża serio? Wycieczka do Warszawy bez obstawy? Kierownicy grupy przestępczej jadą jak taksówką hmm. O reszcie nie wspomnę… Dodajcie swoje spostrzeżenia.
Zgadzam się ze wszystkimi Twoimi spostrzeżeniami. Dla mnie największą i niewyjaśnioną zagadką było, jak już w innym wątku pisałam, upór prokuratora w ściganiu Carmen, naszej gangsterskiej Matki-Polki/ Matki Bolesnej. Nie wiadomo też, dlaczego prokurator się upijał na umór. Jednak dla mnie największymi jajami było to, że Bronek w końcowej scenie wylazł z wraku samochodu cały i zdrowy i z pistolecikiem w ręku. Skąd wziął pistolet, będąc wcześniej nieuzbrojony, nie wiadomo xDDDDDD. Może policjantowi i prokuratorowi pistoleciki powypadały z kabur jak samochód dachował xDDDDDDD.
Ja to pogubiłam się w kwestii wątku kanadyjczykow, skąd oni się pojawili i dlaczego??
Franek i Nina chyba robili z nimi interesy kiedy Carmen siedziała w więzieniu. Wzięli towar bez zapłaty do rozprowadzenia ale im ukradziono z kontenera. Może ktoś mnie poprawi.
Prokurator zgodził się na zostawienie narkotyków, przecież to absurd jego przełożonym zależało na fentanylu, a nie na Carmen. Już nie wspominając, że Carmen w poprzednim odcinku rozwaliła spluwa karka z półobrotu;) a i wcześniej trochę takich kwiatków by się znalazło.
Pokazali , że niby tak dogadal sie z Carmen. Carmen i Bronka zwija prokurator, a narkotyki bierze Franek i oddaje Kanadyjczykom za spokoj. Ale chyba żaden prokurator nie poszedł by na taki układ.