I nie chodzi mi o to że 5 sezon Skins jest słaby czy mi się nie podobał. Przynajmniej nie do końca. Jak wiadomo serial jest dość nietypowy i w chyba jedyny w swoim rodzaju. I ta generacja to cały czas skins więc jako serial bardzo mi się podoba. ALE
W porównaniu do poprzednich dwóch generacji a szczególnie porównując z pierwszą generacją to jest śmiech na sali. Niby wszystko jest na swoim miejscu, dobra muzyka, powalone perypetie, złe wybory, niepodawanie się schematom, carpe diem i cały ten że tak to nazwę skinsowy shajs (w sensie pozytywnym- nie pejoratywnym zaznaczam).
Ale tego wszystkiego było po prostu ZA MAŁO. Bo 8 odcinków na cały sezon (i nie zapowada się wcale na następny) to jak na całą generacje zdecydowanie za mało. Nawet nie zdążyłem zdecydować który z bohaterów jest najciekawszy, który najnudniejszy itp a tu już koniec. Na początku ogólnie serial (5 sezon) nie zapowiadali się ciekawię ale już zaczynałem się "zżywać" z nimi a tu BUM. Koniec. Ja rozumiem że to nie moda na sukces ale kur*wa 8 odcinków? Przecież to strata potencjału jakim jest ta generacja! I chyba to mnie najbardziej boli, nie to że byli tacy sobie porównując ich do Seeda i Tonego czy Cook'a i Freddiego ale i tak mieli potencjał. Kończąc sezon na 8 odcinku dali dupy i tyle.
Krótko mówiąc zamiast smucić się że już nie obejrzę swoich ulubionych postać dalej jak to było po każdej poprzedniej generacji to siedzę wkur*iony. Nawet nie chce sprawdzać czy będzie kolejny sezon bo pewnie zrobią 5 odcinków i to 20minutowych.
No zj*bali i tyle!