"The Cut" jest o wiele grzeczniejsze od Skinsów.
Misfits to takie pomieszanie z poplątaniem, totalnie nielogiczne, ale fajnie się ogląda ;)
My Mad Fat Diary - nie będę obiektywna, uwielbiam tą serię. Najbardziej przypomina mi Skins, bo niby ma być śmiesznie, a robi się sieczka emocjonalna (o ile ktośda się w to wciągnąć tak jak ja :D)