Na plus świetna gra Billy Boba Thorntona. Rola stworzona idealnie dla niego. Teksty ostre jak brzytwa, trochę przypominające mi dialogi Clinta Eastwooda. Kolejny plus za ukazanie przemysłu naftowego, a więc ciężkiej pracy robotników, zależności biznesowych i szemranych interesów. To taka alternatywna opowieść dla "Yellowstone".
Na minus sceny, w których oglądamy kolejny dzień z życia infantylnej córki oraz żony głównego bohatera. Te momenty skutecznie spowalniają tempo serialu i odciągają widza od powagi sytuacji. Niby to miało być zabawne, ale mnie niestety średnio podchodziło. Przyznać trzeba, że piękne z nich kobiety, lecz niemiłosiernie puste i irytujące. Za mało edukacji, a za dużo seksualnego napięcia...
Po pierwszym sezonie jest bardzo dobrze, ale nierewelacyjnie. "Landman" zdecydowanie nie jest lepszy od "Yellowstone", ale wciągnął mnie i dał nadzieję na kolejne godziny poznawania świata nafciarzy.
"Kolejny plus za ukazanie przemysłu naftowego..." - taaa..... A plus serii o Bondzie to za ukazanie pracy agenta wywiadu! Obudź się! Nie poznajesz świata nafciarzy! Oglądasz tylko sensacyjny serial gdzie rolę policjantów i złodziei pełnią "nafciarze".
Jest 10:33, ja już się obudziłem. A Ty wstałeś już? To trzymaj się, rozluźnij pośladki i miłego dnia życzę... A i jeszcze jedno - Landman to po prostu serial rozrywkowy i twórcy nie mieli zamiaru zapoznawać widzów z przemysłem naftowym w skali 1:1. "Narciarstwo" to jedynie tło opowieści i każdy zdaje sobie z tego sprawę. Nie musisz tłumaczyć.
Czy jest to film edukacyjny? Nie i nigdzie tak nie napisałem. Napisałem, że ukazano ciężką pracę robotników, zależności biznesowe, szemrane interesy... Czy jest to fikcyjna opowieść? Tak i przyjemnie się ją ogląda, ale nie należy brać jej na serio. To wszystko. A czy Ty jesteś ekspertem w branży narciarskiej, żeby wypowiadać się na ten temat? Raczej nie, podobnie jak ja. Bardziej przypominasz nadąsanego marudę, który nie wnosi nic mądrego do dyskusji, ale z przyjemnością czepia się innych.