Przyznam, że samo postepowanie szkoły (p. dyrektor) czy też głównej bohaterki od razu wydaje się absurdalne. Dlaczego dyrektorka pozwala sobie przeglądać telefon ucznia? Dlaczego bohaterka beztrosko szantażuje uczniów? I to całe "polowanie na króliki"., w dodatku nawet poza terenem szkoły. Jakbym widział obrazy z wojny i hitlerjugent. No przecież to wszystko totalnie gwałci prawa człowieka. Nietrudno było przewidzieć, że wszystko skończy się w sądzie.
No i oczywiście Netflix musiał wrzucić wątek homo, gdzie ludzi czują, że dyrekcja nie traktuje ich związków jako miłość. A przecież szkoła chciała przede wszystkim zapobiegać przypadkowej ciąży. Tak więc wyszło to takie słabo uargumentowane.
Jest to szkoła prywatna i po prostu uważa, że ma własne, odrębne prawo co na terenie szkoły miało by to sens, że uczniowie boją się, że zostaną wyrzuceni
- to właśnie poza terenem szkoły nie powinno to mieć miejsca.
Chociaż z drugiej strony większość są do dzieciaki z bogatych rodzin, czy rodzice pozwolili by na tak łatwe wywalenie z prestiżowego miejsca... przecież tutaj nie chodzi o reputację tylko tego dziecka, ale także o całej rodziny...