Trochę nie udało im się zakończyć tego serialu moim zdaniem. Mogli dać jakiś finishing thoughts na temat losów innych postaci, nawet pominąć te "nieprzyjemne" fragmenty z TBBT, ale dorzucić coś, że Georgie zostanie królem opon, Missy doczeka się wspaniałych dzieci i będzi odwiedzać Sheldona w Kaliforni, a Merry znajdzie sobie kogoś jeszcze, a jej więź z Sheldonem pozostanie mocna, a on sam doczeka się w Kalifornii grupy wspaniałych przyjaciół "but that's another story".
A obecnie to zostaliśmy z Sheldonem wyjeżdżającym do Cal Tech i tyle, Missy jest pokłócona ze światem, Merry w depresji i religii tylko, Georgie stara się wypełnić lukę po ojcu, a Meemaw jest tak zrezygnowana, że prosi o pomoc dwójkę nastolatków.
Podobały mi się fragmenty z dorosłym Shldonem, ale za mało tutaj jakiegoś resolution.
Z tym że dokładnie było tak, gdy Sheldon wyjeżdżał. Happy Endem jest jego dalsza droga do czasów, które znamy z drugiego serialu i właśnie jego przemyślenia przy okazji pamiętnika, to że dorósł do pewnych rzeczy, że nie postrzega już ojca negatywnie, a mając własne dzieci pogodził się ze swoimi emocjami, oraz ogólnie fakt że sam założył rodzinę i jest szczęśliwy. To że na koniec rodzeństwo i reszta rodziny jest w rozsypce to bolesna rzeczywistość, z której nie wszyscy wychodzą obronną ręką jak wiemy z TBBT, Natomiast to są już oddzielne historie, które z tego co gdzieś czytałem pewnie będą pokazane w kolejnym serialu wokół rodziny Georgiego i Mandy.