PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=811010}

Małe ogniska

Little Fires Everywhere
7,7 6 362
oceny
7,7 10 1 6362
Małe ogniska
powrót do forum serialu Małe ogniska

UWAGA SPOILER!
Suma sumarum puenta jest taka, że biała kobieta, która wykonala niemały wysiłek wychowania 4 dzieci, codziennie zarządza niemal nieskazitelnie niemałym gospodarstwem domowym, żeby wszystko działało jak najlepiej. Na pewno ktoś jej kiedyś pomógł w karierze, ale komu nie? Coś na pewno poświęciła żeby jak najlepiej dzieciaki wychować. Na pewno popełniała błędy, jak każdy z nas. Ta kobieta na koniec jest ukarana za swój sposób życia. Pytanie moje: czym sobie na to zasłużyła? Tym, że była wymagająca wobec dzieci? Albo perfekcyjna pani domu? Po długoletnich staraniach kobieta zostaje bez córki i ze spalonym domem, a na to wszystko obrazony mąż.
Natomiast na sam koniec na przeciwnej szali mamy ubogą matkę, emigrantkę, która oddała swoje dziecko, nie mogąc zapewnić mu odpowiedniej opieki, która kradnie je od nowych rodziców i szczęśliwa siedzi z nim w samochodzie. Zarówno biologiczna matka i biologiczna córka razem się śmieją - szczęśliwe. A rodzice przybrani, którzy przez rok zbudowali dom dla upragnionego dziecka przeżywają dramat gdy odkrywają, że skradziono córke. Wymowa - biologia jest najważniejsza? Biologiczni rodzice są lepsi od przybranych?
Scena kiedy starsza córka odbiera burgera i robi komentarz czarnosk

ocenił(a) serial na 7
Galaska

Zgadzam się, mnie też nie podoba się przesłanie, o którym piszesz, choć rozumiem intencje twórców - jest to daleko idąca polityczna poprawność, która opiera się na sloganie "akceptowania siebie" i "tolerancji", której ja w tym ujęciu już nie rozumiem.
Elena zostaje ukarana za perfekcjonizm i zmuszanie do niego dzieci. Za tworzenie iluzji rodziny idealnej, pezy równoczesnym braku akceptacji odmienności córki. Jednak jest to o tyle nie fair, że każda scena pokazuje jej ogromną miłość do dzieci, chęć rozmowy, zaangażowanie.
Napiętnowany zostaje przekaz, aby się dopasować, aby ukrywać swoją odmiennośc. A ona po prostu taka jest - konserwatywna, pruderyjna konformistka, ale oddana ludziom w swoim otoczeniu.

Serial idzie w coraz popularniejsze stawianie na piedestale "wyrażania siebie" i poprawnej polityczności, w której ja już się zaczęłam trochę gubić, np. W przesłuchaniu Lindy w sądzie. Czy to takie złe, że pytana o preferowana rasę dziecka zaznaczyła białe? Że nie opowiada rocznej dziewczynce o kraju jej pochodzenia? Że uważa, że rasa nie ma znaczenia? A to nie o to wlansie chodzi w prawdziwej tolerancji?
Pogubiłam się. Mam lekki niesmak.

ocenił(a) serial na 7
Anexoza

Nie wiem, jaki był przekaz serialu, czy w ogóle był jakiś jeden konkretny przekaz. Mam nadzieję, że nie. Jeśli zamysłem twórców była ta wspomniana polityczna poprawność, to realizowanie siebie, bez patrzenia na koszty, na zostawione za sobą zgliszcza, to faktycznie serial nie jest wart wyższej noty niż 5. Ja oceniłam go wyżej, bo serial, który właśnie skończyłam oglądać był o rasizmie, o egoizmie, konformizmie i o tym, czy i gdzie jest granica poświęcenia.

Tylko rasistką była Mia, nienawidząca uprzywilejowanych, zamożnych białych, gardząca nimi a priori, za sam fakt bycia białym. Wypisz wymaluj KKK, nieprawdaż? Tylko na odwrót.
Rasistą był adwokat Bebe, próbujący grać na poczuciu winy przybranych rodziców May Lin - Mirabelle, poczuciu winy za bycie białymi zamożnymi ludźmi próbującymi dać upragnionemu dziecku szczęśliwe życie.

Egoistką była Mia. Mia, która wykorzystywała, oszukiwała i okradała wszystkich, których mogła wykorzystać do osiągnięcia własnych celów - Ryanów, kobietę, którą kochała, własną córkę, Elenę, Izzy, Bebe, rodziców. Każdą z tych osób wykorzystała w taki czy inny sposób, po to żeby osiągnąć swój cel. Jaki? W sumie ciężko powiedzieć, w każdym przypadku inny. Ale nigdy nie były to wybory z najwyższej półki, decyzje między życiem, a śmiercią, egzystencjalne być albo nie być. Ciężko spojrzeć na nią inaczej niż na skrajnie złą, egoistyczną osobę (dobór fatalnej, "miniastej", grającej jednym, wiecznie skwaszonym wyrazem twarzy aktorki nie ułatwił innej oceny).

Winą Eleny było to, że urodziła się już wpisana w swoją rolę, nie miała szans na ucieczkę od konformizmu, który aż bił z każdej z podejmowanej przez nią decyzji. Wypisz wymaluj czarnoskórzy z biednych dzielnic, którzy choćby nie wiem, jak bardzo chcieli w większości będą wydeptywali ścieżki utarte przez swoich rodziców. Niewielu z nich uda się wyrwać z tego kręgu. Podobnie w świecie Eleny są też utarte ścieżki, decyzje podjęte przed przyjściem na świat i próby udowodnienia sobie i światu, że jest się właśnie tam, gdzie chce się być. Niewielu ma dość sił i odwagi, by się z tych uprzywilejowanych szczęśliwych przedmieść wyrwać - Jamie miał, nie dowiemy się, czy udało się też Izzy.

Jakie jeśli nie rasistowskie jest postrzeganie jako tych złych Eleny, czy McCulloughów tylko dlatego, że są biali i zamożni? Popełniają większe i mniejsze błędy, jak wszyscy, ale w ich przypadku zamiast zrozumienia jest potępienie. Tylko ich błędy są efektem dobrych intencji (tak, wiadomo, czym jest wybrukowane piekło, ale jednak...), w przeciwieństwie do zgliszcz, które pozostawia po sobie Mia. Ona, wbrew pozorom, które od czasu do czasu próbuje stwarzać, kieruje się tylko dobrem własnym. Zdążyła zresztą skazić swoim egoizmem Pearl - cały wątek jej relacji z młodymi Richardsonami.

Zresztą przykład płonącej łąki, o której opowiedziała Izzy rozwiewa wszystkie wątpliwości, które mogłyby się pojawić mimo całej oczywistości jej intencji. Spalona łąka to nie użyźniona gleba stająca się podłożem dla nowego lepszego życia, to jałowe klepisko skropione krwią tysięcy spalonych żywcem wcześniej żyjących tam istot.
Dlatego właśnie ten serial zasługuje na wyższą notę, bo mimo być może założonej oczywistości, mógł zostać i został odebrany inaczej. Źli okazują się być postaciami tragicznymi, ofiarami swoich ról, a rzekomo dobrzy są w gruncie rzeczy po prostu źli, albo, jak Bebe, niejednoznaczni.

ocenił(a) serial na 7
maagg

zrozumiualas serial, tylko odwrotnie.

ocenił(a) serial na 8
maagg

@maag bardzo dojrzały i przenikliwy komentarz

ocenił(a) serial na 7
maagg

Komentarz w punkt. Twoja interpretacja pożaru jest świetna. W 100% mam takie poczucie. Obawiam się niestety, że zamysł twórców był zupełnie inny. Łopatologicznie przedstawili zgniliznę, która ogarnęła bogatych białych ludzi. Oni nie maja prawa do szczęścia, do ułożenia sobie życia jak tylko chcą. Muszą być otwarci, tolerancyjni, nieustannie wsłuchiwać się w potrzeby innych, uważać na słowa, zważać na myśli. Wystarczy dosłownie przez przypadek powiedzieć coś, co pozornie może urazić przedstawicieli innej rasy a z miejsca jest się uznanym za ich ciemiężyciela, podłego rasistę, który takie zachowanie wyssał z mlekiem matki (jak Lexie). Czekałam na puentę inną niż ta, którą dostałam. Niestety serial konsekwentnie zmierzał utartym szlakiem poprawności politycznej, zaserwowanej trochę inaczej, bo bardziej subtelnie, ale zawsze. Historia bardzo ciekawa, ale zakończenie bardzo złe.

ocenił(a) serial na 9
Galaska

Hmmm.. a ja się zupełnie nie zgodzę z pierwszym akapitem.
Jeżeli stawiasz tezę pt. "Ta kobieta na koniec jest ukarana za swój sposób życia. Pytanie moje: czym sobie na to zasłużyła?" to mam wrażenie, że nie oglądaliśmy tego samego serialu.
Ta kobieta zasłużyła na to wszystko właśnie swoim sposobem życia. I potrzeba było żeby pojawiła się Mia i jej córka dla kontrastu żeby pokazać jak bardzo złudne było to "idealne życie". Nawet jej dzieci to zrozumiały na sam koniec. A mała Izzy "got everything right". *
Prawda jest taka, że w tym serialu NIC nie jest do końca ani czarne ani białe. I właśnie potrzeba kontekstu żeby to zrozumieć. Tam prawie każda sytuacja jest pokazywana z dwóch stron - tak, że koniec końców myślisz sobie że oni oboje mają "swoją rację".
Być może to jest przesłaniem tego serialu a nie, że "biała kobieta dostała po dupie". Również to może być przesłaniem, że nie możemy nikogo oceniać po pozorach bo za każdą jego decyzją lub sytuacją może się kryć dużo innych sytuacji które do tego prowadzą, o których możemy nie wiedzieć.
Doskonałym przykładem jest właśnie matka, która oddaje dziecko. Dopóki nie widzimy kilku scen, które pokazują co doprowadziło ją do tej decyzji to myślimy tak jak jej nowa przybrana matka - czyli że oddała ją bo jej nie chciała/wyrzekła się jej. Ale prawda jest taka, że ta przybrana matka nie jest w stanie sobie wyobrazić nawet sytuacji w której jej nie stać na to żeby nakarmić swoje dziecko dlatego, że jest w sytuacji społecznej dużo lepszej niż ona. To tylko jeden z przykładów. Myślę, że nie bez powodu serial zaczyna się i kończy tak samo [pożarem] - bo cały serial to seria zdarzeń i decyzji / wyborów , które do tego prowadzą.

Absolutnie też nie odebrałem motywu ukradnięcia dziecka przez Chinkę jako wymowy, że "biologia jest najważniejsza". Tak jak mówiłem wcześniej - tam nic nie jest ani czarne ani białe. Tutaj sama musisz ocenić jak zachowałabyś się zarówno na miejscu rodzonej matki jak i przybranej. Uważam, że biologiczna miała prawo walczyć w sądzie o SWOJE dziecko. Natomiast po wyroku takim a nie innym powinna go uszanować. A sam wyroku też można odebrać dwojako: 1) wygrali znowu bogaci uprzywilejowani biali lub 2) sąd pokierował się rzeczywiście dobrem dziecka a nie którejkolwiek z matek. I jakkolwiek okrutnie to nie brzmi to nasz świat jest tak zbudowany, że temu dziecku będzie lepiej u "bogatych" rodziców. Chociaż jak można zobaczyć na przykładzie dzieci Eleny - pieniądze i status to nie wszystko.

@Scena przesłuchania w sądzie - masz rację - nie ma znaczenia to o czym piszesz i w idealnym świecie tak powinno być. Ale w sądzie każdy taki detal może zadecydować o skłonieniu się sędziego do innej decyzji. Adwokaci to wiedzą i dlatego takie rzeczy "wywlekają" - nawet jak sami nie uważają tego za coś złego. Także tutaj też nie doszukiwałbym się "piętnowania rasizmu" na siłę.

Natomiast co do sceny z zamawianiem burgera: Nie możemy tej sceny traktować jako oddzielnej "dyskusji przekręconej na rasizm". Rzeczywiście tak jak piszesz - mnie też nie raz straszono "biednymi osobami" itd. ale w tym wypadku musimy pamiętać, że do tej sceny również prowadziło kilka innych decyzji, które mniej lub bardziej świadomie podjęła starsza córka. [Jej nieświadomość mogła właśnie wynikać ze sposobu wychowania jej przez matkę]. Jest doskonała scena kilka odcinków wcześniej gdzie jej chłopak dowiaduje się o tym eseju - i jak próbuje z nią o tym dyskutować to ona nie widzi w tym nic złego, że wykorzystała właśnie "rasizm" w swoim eseju tylko przekręciła go na feminizm. Gdzie ona jako "uprzywilejowana" biała kobieta nigdy by czegoś takiego nie przeżyła. Czyli w tym wypadku ja to widzę dokładnie odwrotnie niż piszesz. To ten "rasizm" jest minimalizowany w oczach starszej córki, która nie widzi w tym nic złego. A przekręcenie dyskusji z burgerem w "rasizm" jest tylko tego konsekwencją.

*Jeżeli chcesz podyskutować to mogę rozwinąć temat Eleny dużo szerzej.

ocenił(a) serial na 9
zielak_4

Zagadam się w 100%. Chociaż jedna osoba, która rozumie zawiłość i niejednoznaczność działań i decyzji poszczególnych bohaterów. Ten serial świetnie prezentuje złożoność sytuacji których doświadczają na przestrzeni swojego życia główne bohaterki oraz jak one oddziałują na ich całe życie.
Dla mnie klarownym przykładem ów oddziaływania jest urodzenie Izzy przez Elen. Pomimo swoich wątpliwości w kwestii czwartej ciąży (co ważne nie planowanej; co z kolei przy charakterze Eleny jest kluczowe) powodował ciągłe obwinianie córki za niepowodzenia w życiu oraz nie darzenie jej równym uczuciem miłości co rodzeństwa. Izzy czując to całe życie, a będąc mądrą osobą, ciągle zabiegała o uwagę, akceptację i miłość u Eleny, której wciąż nie otrzymuje. Wydaje mi się, że poczucie braku miłości i negatywne nastawienie wobec córki to najgorsze co może spotkać dziecko ze strony rodzica, szczególnie tak wrażliwego i inteligentnego jak Izzy. To sytuacji coś na wzór obwiniania dziecka przez ojca o śmierć żony/matki w trakcie porodu. Motyw dużo popularniejszy w filmach i serialach, a uważam, że dość analogiczny.
Osobiście bardzo podoba mi się rola ojca czwórki rodzeństwa/ męża Eleny. Jego stoicki spokój przez cały serial, aż do ostatniego odcinka. Jego relacje z Izzy, racjonalne myślenie, dojrzałość i odpowiedzialność w działaniu. Podobało mi się jak "zakopał" żal i złość do żony, gdy uciekła na noc do byłego. Który to żal tłumił w sobie przez naście lat, aż Elena nie przelała szali goryczy. Jego tekst do Eleny w kwestii relacji dwóch symów i Pearl: "Przynajmniej Moddy nie jest frajerem płacącym za kolacje" w domniemaniu bratu i Pearl, odnoszącym się do kolacji Eleny z byłym - złoto!
Konkludując serial jak Media Markt - nie dla idiotów!

ocenił(a) serial na 7
TheMecenas

Serio nie dla idiotów? Mam zupełnie odmienne zdanie czytając interpretacje niektórych.

ocenił(a) serial na 7
zielak_4

No raczej, że nie przypadkowo się tak zaczyna.

ocenił(a) serial na 7
zielak_4

Nie zgodzę się zupełnie - to nadwrażliwy chłopak nie potrafi się inaczej określić jak tylko w ten sposób. Dlatego naditerpretuje zachowanie Lexie na każdym kroku. Jego zachowanie jest aż komiczne - wystarczy jedno słowo a on oskarża ja o rasizm. Lexie wykorzystała historie Pearl nie dlatego, że jest rasistką (jak jej wmawia jej chłopak), ale dlatego, że ta historia dotyczyła problemu, którego ona nigdy nie miała. Nie ważne, że dotyczył czarnoskórej dziewczyny.
Co do adwokatów - opisany atak według mnie jest obrzydliwy. Na dodatek pokazuje jak na każdy zarzut wobec czarnoskórych można odpowiedzieć oskarżeniem o rasizm. Nie ważne czy zarzut jest słuszny, to rasizm i koniec. A scena nie była po to, żeby pokazać jak działają adwokaci, od tego są inne filmy i seriale. Pokazuje jak łatwo można z bogatych białych ludzi mających dobre intencje zrobić obrzydliwych, roszczeniowych białasów. I jak niemożliwe jest obronienie się przed tym.

ocenił(a) serial na 5
Galaska

Ja jeszcze dodam, ze serial generalnie jest źle napisany, jest dużo niespójności i braku logiki, różnych luk. A wątek rozprawy sądowej to już szczyt. Adwokat poruszył wątek zarobków Chinki, że przed oddaniem córki zarabiała tyle samo, co obecnie, tez jako kelnerka - i wtedy zabrakło jej kilkudziesięciu centów na mleko dla dziecka i z tego powodu ją oddała, a teraz nagle już jest w stanie jej wszystko zapewnić? Sąd decyduje o przyznaniu praw do opieki bez sprawdzenia sytuacji materialnej. Nie ma zarysowanego kontekstu - jak Chinka znalazła się w takiej sytuacji, co z ojcem dziecka itd. Nie mówiąc o tym, że na początku jest mowa o tym, że nie może walczyć o córkę, bo jest w kraju nielegalnie i ją deportują, a teraz nagle problem wyparowuje. Po drugie - to, że Mia jest traktowana jako jakiś kluczowy świadek, tak że gdyby Elenie udało się ją zastraszyć, żeby nie zeznawała, to sprawa maiłaby być przegrana i Chinka błaga ją, żeby zeznawała, nawet za cenę utraty własnej córki... wtf? jakby była jakąś biegłą sądową, której opinia jest kluczowa dla rozstrzygnięcia sprawy.
Wątek kradzieży dziecka też bzdurny. W ogóle co to znaczy, kiedy przybrany ojciec mówi do żony, kiedy dziecko płacze "daj jej trochę czasu, już nie ma się czego bać"? Sprawa zakończona, więc można zacząć zaniedbywać dziecko? Nie od tego są rodzice, żeby przybiec, kiedy dziecko płacze? Matka biologiczna śpi w samochodzie z dzieckiem.... które jej w ogóle nie zna, budzi się i się uśmiecha... wtf? Przedstawiane jest to jako sielski obrazek, bo spanie w aucie z rocznym, ukradzionym dzieckiem na rękach jest spoko.
Wynajęcie dużego domu za 300 dolarów, a koniec końców jeszcze taniej...
Dziewica, która decyduje się na ciąże dla pieniędzy XD
To, że Mia zostawia tą makietę jako symbol zakłamania, złotej klatki mieszkańców tej miejscowości, a sama jest najbardziej zakłamana i toksyczna ze wszystkich, egoistka od początku do końca.
Ogólnie serial bardzo naciągany, pisany po łebkach. No i oczywiście kolejna produkcja, gdzie nie ma innych zawodów niż prawnik, lekarz, dziennikarz i artysta.

ocenił(a) serial na 7
partha

Zgadzam się w pełni. Tez się zastanawiałam cały czas czemu Chinki koniec końców nie deportowali. Ale oczywiście zakończenie musiało być takie a nie inne - zła biała kobieta ponosi konsekwencje i zauważ, że to ona była najgorszym elementem tej rodziny, totalna zakałą. Najlepiej byłoby gdyby zniknęła, bo wszystkim żyłoby się lepiej. Z drugiej strony jest szczęśliwe dziecko, uratowane przed bogatymi rodzicami (bogactwo cały czas w filmie jest zarzutem). No i Mia oraz Pearl. która zrozumiała, że jednak nie chce stabilnego, ułożonego, dostatniego życia, bo to to nie jest prawdziwe szczęście. Wszyscy ci, którzy takie życie wiodą są zakłamani, zamykają się w złotej klatce. Na szczęście dzięki naukom niezwykle mądrej matki Pearl może sie wyrwać z tej destrukcyjnej utopii. Walić chłopaka, walić przyjaciela. Oni wszyscy nie wiedzą czym jest prawdziwe szczęście i jego świadomość.
Tak nawiasem mówiąc zastanawiam się jak w ogóle mogło dojść do procesu. Przecież jeśli Chinka zostawiła dziecko a minął jakis określony czas to juz chyba nie ma odwołania... Nie znam się na tym zupełnie. Poza tym jasne jest, że z góry jest na skazanej pozycji, nawet pomijając fakt, że jest biedna i kradnie z kasy. Zostawiło dziecko na mrozie i koniec. Poza tym to, ze w jednym sklepie odmówiono jej sprzedaży mleka, bo brakowało jej pieniędzy (no i oczywiście jest Chinką, wtf!) to przecież są inne sklepy. Podejrzewam, że matki zrobią wszystko dla swojego dziecka, będą szukać pomocy wszędzie gdzie się da. Jesli w Shaker nie było żadnej instytucje pomocowej na pewno taka była w innym mieście (w temacie gorąco polecam serial "Sprzątaczka"). A tutaj nie udało jej sie kupić mleka no to nara. Pomijam fakt, że mogła go zwyczajnie ukraść skoro potem nie miała z tym problemu.

ocenił(a) serial na 8
Galaska

Elena i Mia są jak dwie strony tej samej monety, obydwie usztywnione w realizacji swojego idealnego Ja i wizji swojego idealnego świata. Ich potrzeby są sprzeczne z potrzebami ich dzieci. Izzy pragnie autonomii, możliwości wyrażania siebie, szacunku dla siebie, co kompletnie torpeduje jej matka, która pragnie nierealnie wystylizowanego życia jak z żurnala. Elena całkowicie utożsamia się ze swoją wizją, poświęciła dla tej wizji swoje marzenia o karierze, młodzieńczą miłość a więc straty byłyby zbyt duże gdyby teraz dopuściła do siebie świat odbity w oczach Izzy. Z drugiej strony Mia, która wyrosła w konserwatywnej rodzinie, pragnie życia artystki, nie bierze pod uwagę potrzeby stabilizacji, komfortu, więzi z rówieśnikami Pearl. I jak to w życiu bywa rzeczywistość dogania obydwie panie i obydwie stają przed lustrem i jest tam tylko pogorzelisko. Ale jednocześnie jest nadzieja, że z tej żyznej gleby wyrosną w przyszłości plony. Serial ma mnóstwo uproszczeń rasowych/genderowych jednak wątek realizacji swoich potrzeb kosztem potrzeby najbliższych został świetnie przedstawiony.

ocenił(a) serial na 7
Galaska

Bardzo prosty przekaz w tym serialu o budowaniu domków z kart na piasku , albo nie zrozumiałaś albo serial jest o tobie i twoim domku na piasku , wiadomo że się to widzi dopiero wtedy jak płonie

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones