Dwie kwestie - po pierwsze, to nie jest tak, jak to w II sezonie było w przypadku zabicia tego policjanta, że "sprawa będzie umorzona, nie mogliście wiedzieć, że ma broń". Normalnie to lecą głowy za taką popelinę, że się zostawia jednego funkcjonariusza z nieznanym facetem w takiej sytuacji i z jego domu ten funkcjonariusz wykonuje czynności. Zupełnie bezbronny, bo policjanci w UK nie noszą broni. A po drugie - już po obejrzeniu III serii - no jak ta chora psychicznie kobieta będzie się tym dzieckiem zajmować? Znowu je udusi, albo nie będzie wiedziała, co robi, gdzie jest i jakieś luki w pamięci. Dziwi mnie też to, że dzwoniąc po policję, przedstawiła się jako Marcella Backland na koniec - po co? Przecież Marcella teoretycznie nie żyje. Czymś takim zostawia po sobie ślad i do dzieci w Singapurze może to dotrzeć i będą niespokojne.