Zwrotnym momentem dla całej "sprawy" był telefon od starszego pana, że jego broń, która była w szopie, przez jakiś czas zniknęła, na tyle długo żeby ów pan mógł zauważyć, że tej broni nie ma, a potem została oddana.
Tymczasem Ryan (nie wiem czy dobrze literuje imię chłopaka) ukradł broń, a potem zwrócił ją tej samej nocy. Nieprawdopododobne jest więc, by właściciel broni wstał w nocy i sprawdził czy ta broń jest w szopie?