PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=770643}

Mars

7,1 3 966
ocen
7,1 10 1 3966
Mars
powrót do forum serialu Mars

Po pierwszym odcinku jestem pozytywnie zaskoczony! W ciekawy sposób przeplata się fikcja z dokumentem, namówili nawet Elona Muska na parę scen, czuć wibracje national geo, zabawne jest to jak blisko jesteśmy kolonizacji marsa.
Dziś sci-fi jutro film dokumentalny.

DRSRng

I pomyśleć, że nasi rodzicie byli świadkami lądowania na Księżycu a my (najprawdopodobniej) będziemy świadkami lądowania na Marsie ;) Może nie stanie się to w 2033 a troszkę później, nie zmienia to faktu że jednak będzie.

ocenił(a) serial na 8
zaLienowany

A to dopiero początek, może dane nam będzie widzieć loty na inne planety, bądź np na Europe? :) Może jestem troche naiwny, ale mam nadzieje, że niedawno przedstawiony plan Muska związany z planem kolonizacji Marsa nie jest zwykłym bublem i rzeczywiście coś z tego wyjdzie, wcześniej aniżeli w 2033. Pokazał on przecież że ma osiąniecią w tej dziedzinie choćby patrząc na rozwój powracających rakiet :) Pożyjemy zobaczymy, tak czy siak, pierwszy lot na inna planeta wydaje się być naprawdę bliski :)

rakzy95

a ziemia jest okragla

ocenił(a) serial na 7
rakzy95

Jak bliski? A tak na serio, to podziwiam ludzi zaangażowanych w tego typu projekty. To nie jest rozrywkowy serial s-f, tylko mobilizowanie ludzkich pragnień, tak aby społeczeństwa były gotowe podjąć się takiego wyzwania. Koszty takiej wyprawy są bajeczne, wszystko trzeba by dostarczać z Ziemi. Prócz tego potrzeba społeczeństw gotowych poświęcać jednostki, a to dla społeczeństw bez jaj, jak współczesne jest trudne. Ładnie pokazywał to film.

ocenił(a) serial na 7
rakzy95

Tu nieco optymizmu muskowego w wydaniu Petraneka
https://www.ted.com/talks/stephen_petranek_your_kids_might_live_on_mars_here_s_h ow_they_ll_survive

zaLienowany

To, że było lądowanie człowieka na księżycu tak szybko zawdzięczamy zimnej wojnie i wyścigu zbrojnemu między Usa,
a ZSRR. Obecnie nie ma takiego ciśnienia, by wysłać człowieka na Marsa.
W latach 90' mówiło się o roku 2020-2025. Obecnie ok 2050. Pytanie kto to zainwestuje :)
Być może stanie się to z dużym udziałem prywatnych inwestorów i z pomocą Chin, które za kilkadziesiąt lat przegonią Stany Zjednoczone prawie we wszystkim przy zachowanym tempie rozwoju ich gospodarki.
Z tego co czytałem osoby prywatne mające mnóstwo kasy zainteresowane wysłaniem człowieka na Marsa twierdzą,
że w dalekosiężnych planach jest skolonizowanie tej planety. Potrzeba do tego byłoby ok tysiąca lotów po 100 osób.
Obecnie koszt zorganizowania takiego lotu wyniósłby minimum 10 mld dolarów.
Na pewnym etapie koszty, by zaczęły się zmniejszać. Ale mimo wszystko robi to wrażenie,
że na dzień obecny kolonizacja 100 tysięcy osób to koszt 10 mld x 1000 lotów = 10 bilionów dolarów

returner

Jestem tylko ciekawy jak naprawdę wyglądał lot człowieka na księżyc. Wiadomo, że w atmosferze ziemskiej spala się codziennie mnóstwo małych meteorytów, czyli jest ich w kosmosie bardzo, ale to bardzo dużo. Takie meteoryty przemieszczają się z prędkością o wiele szybszą niż pociski karabinowe. Zderzenie statku z takim meteorytem wielkości powiedzmy kilku milimetrów czy centymetrów musi spowodować w statku dziury jak w serze szwajcarskim. Małe meteoryty nie są wykrywane przez radary, a nawet gdyby to i tak nie wiele by to dało przy takich prędkościach, a wystarczy większe skupisko rozproszonych meteorytów i stateczek nie zdąży wykonać uniku. Czyli jak w końcu było, poleciał ktoś na księżyc i doleciał czy to bajka dla dorosłych dzieci? No i co z tym promieniowaniem kosmicznym, które żywą istotę potrafi ugotować, usmażyć itp., itd.?

Wiejny

Było 6 udanych lotów z lądowaniem ludzi na księżycu między 1969, a 1973. Wszystko w trakcie rywalizacji między Usa i ZSRR w trakcie zimnej wojny podczas pokazu sił obu stron, gdzie szły na to olbrzymie pieniądze. Później stwierdzili, ze nie ma sensu trwonić kasy, by dotknąć kolejny raz piasku.

Były wyjaśnione wszystkie pytania odnośnie lotu na księżyc i z powrotem z udziałem człowieka.

1. Żaden człowiek nie przeżyje przelotu przez Pas Van Allena.

Istotnie, ten pas radiacyjny (a w zasadzie pasy, bo rozróżniamy wewnętrzny i zewnętrzny) składa się z cząstek o wysokiej energii, może nawet powodować uszkodzenia satelitów, jeśli będą w nim przebywać przez dłuższy czas. Ale w trakcie przelotu na Księżyc astronauci zgarnęli dawkę promieniowania rzędu 0,01 siwerta. Dużą (bo odpowiadającą kilkudziesięciu zdjęciom rentgenowskim), ale sto razy mniejszą od zagrażającej życiu.

2. Rozmówcy Kaysinga twierdzili, że NASA nie ma technologii, by sprowadzić lądownik z Księżyca na Ziemię.

Rzeczywiście. W 1962 jeszcze nie miała. Siedem lat później, realizując projekt wart miliardy dolarów, w który zaangażowane były dziesiątki tysięcy inżynierów i naukowców (nie licząc setek tysięcy innego personelu), taką technologię opracowała.

3. Temperatura w nasłonecznionej części Księżyca sięga 120 stopni Celsjusza, więc aparaty fotograficzne i kamery nie mogły działać.

Aparaty i kamery miały specjalną izolację przygotowaną przez Kodaka.

4. Księżyc nie ma atmosfery rozpraszającej światło, więc na zdjęciach powinny być widoczne gwiazdy. A nie są.

Widoczność źródeł światła zależy od stopnia naświetlenia (ekspozycji) filmu. Naświetlanie ustawione było do warunków dziennych (bo na Księżycu świeciło słońce).

5. Robiący zdjęcia astronauci odbijają się w szybach hełmów innych astronautów. I jakoś nigdy nie trzymają przy twarzy aparatów.

Aparaty były zamontowane w kombinezonach, na wysokości klatki piersiowej.

6. Cienie na zdjęciach mają różną długość. To dowodzi, że źródłem światła nie było oddalone słońce, ale pobliskie lampy.

Długość cieni jest uzależniona od ukształtowania powierzchni. Tak na Ziemi, jak i na Księżycu.

7. Lądownik powinien (ze względu na swą masę) zapaść się w księżycowym pyle.

Masa lądownika na Księżycu jest taka sama jak na Ziemi. Ale ciężar – ze względu na słabszą grawitację – jest mniejszy. Ponadto lądownik na Księżycu nie miał już znacznej części swego paliwa (co odjęło kilka dobrych ton). No i w końcu jego ciężar nie skupiał się w jednym punkcie, ale rozkładał się na cztery wsporniki o średnicy 1 metra.

8. Amerykańska flaga trzepotała. A przecież na Księżycu nie ma atmosfery i wiatru.

Wewnątrz flagi znajdował się aluminiowe rurki, dzięki któremu była ciągle rozpostarta. Nie łopotała, ale poruszona utrzymywała się w ruchu. Brak atmosfery nie znaczy, że nie można poruszyć materiału.

9. Wewnątrz modułu było cicho. A przecież w trakcie lotu pracowały silniki.

A w jakim ośrodku miał się rozchodzić dźwięk spalanego paliwa? W próżni?

returner

A co z tymi latającymi meteoroidami? Jedna maluśka grudeczka i po wyprawie. Widziałeś powierzchnię Księżyca jak jest naszpikowana kraterami. Mam maka180 i dobre okulary do tego teleskopu. Może kiedyś nagram lot na Księżyc. Tylko niech wcześniej uprzedzą :), że mają zamiar polecieć. No i jeszcze pytanko. Gdzie astronauci będąc na Księżycu wydychali powietrze? Pobierali je z butli, a wydychali w co, w kombinezon? A może w próżnię? A co do promieniowania to Słońce też emituje śmiercionośne promieniowanie. Gdyby nie żelazo w jądrze Ziemii i wytworzone pole magnetyczne wokół Ziemi to nie byłoby życia, wszystko by spłonęło. Nadal nie wierzę w romantyczne spacery po Księżycu :).

returner

post z przed 2 lat :D a tak dużo się zmieniło. Jesteśmy w trakcie nowego wyścigu USA i Chin. Własnie zapowiedziano że Amerykanie znowu staną na księżycu a do tego planowana jest stała obecność. To oznacza że plany z Marsem przybierają na realności. To wie może 2033 jest realnym terminem.

kalim13

Zauważyłem, że Chiny włączyły się do wyścigu i od 2003 roku wystartował u nich program kosmiczny.
W USA i ZSRR mieli już kilka programów i dużo bardziej agresywnych, bo szły na to co olbrzymie pieniądze, ale wiadomo, że największa rywalizacja była za czasów zimnej wojny, a zwłaszcza w larach 60' i 70', gdzie oba mocarstwa dawały pokaz siły. A potem było zamknięcie finansowania, bo było nieopłacalne, by 7 raz wysyłać ludzi na księżyc jak 6 razy postawili tam stopę i żadnych korzyści z tego nie było. Z tego co się mówi to księżyc byłby pomocny w planach ewentualnego lotu na Marsa.
Mnie się wydaje, że pierwszy lot załogowy na Marsa szybko nie nastąpi. Może w 2040 lub 2050.
Niby od 1969 technika mocno poszła do przodu, ale nawet obecnie lot na księżyc wydaje się ekstremalnie niebezpieczny, a co dopiero wtedy, gdy było 6 udanych lądowań 1969-1973,
gdy urządzenia były bardziej prymitywne i także awaryjne więc szanse, że coś się nie uda większe.
Może przełomów wielkich człowiek nie dokonuje ostatnio, bo ciężko znów o takich geniuszy jak Tesla i Einstein, ale ostanie 300 lat w postępie ludzkości to większy krok naprzód niż poprzednie 20 tys. lat. więc za kolejne 300 lat loty po całym układzie słonecznym powinny stać się realnością,
a nie tylko filmami science-fiction. Opanowanie całej galaktyki może natomiast być już w sferze marzeń.
A wszechświat jest tak ogromy, że nasza galaktyka cała to ziarenko piasku w skali naszej planety.
Dobrze to obrazuje 1 odcinek serialu Cosmos 2014. Polecam ten serial. Bardzo wysoko ceniony.
Na imdb największym portalu filmowym na świecie ocena 9,3.
https://www.imdb.com/title/tt2395695/?ref_=nv_sr_1?ref_=nv_sr_1

Kubrick ostro reagował na to, że w Usa przyjęli do programu Apollo z otwartymi rękoma zbrodniarza z
III rzeszy do pomocy. Aluzje do tego były w trzech jego filmach:
"Doktor Strangelove, lub jak przestałem się martwić i pokochałem bombę" 1964,
"2001: Odyseja kosmiczna" 1968, "Lśnienie" 1980
Doctor Strangelove był 5 lat zanim pierwszy lot Apollo był z lądowaniem człowieka na księżycu.
W tym ostatnim dziecko Jacka ma sweter Apollo.

zaLienowany

Do tego będzie potrzebna masa kasy i połączenie międzynarodowe. Chiny i Usa mają być pewniakami.
Przy takim postępie gospodarczym jak dotychczas Chiny dogonią za jakiś czas Stany Zjednoczone.
W roku 1998 mówiono, że pierwszy załogowy lot na Marsa może nastąpić w roku 2020-2030.
Teraz mowa o 2050-2060 i pomocy od najbogatszych ludzi w zorganizowaniu pierwszego lotu.

Plan na kolonizacje - ok 100 tysięcy ludzi. Jeden przelot to ok 100 ludzi i koszt 10-20 mld dolarów.
Potrzeba więc 1000 takich lotów razy 10-20 mld dol. :) Teraz widząc takie koszta zdajesz sobie sprawę, że realna kolonizacja Marsa ma malutkie szanse w tym wieku. Bardziej obstawiałbym 2100-2200.
Tym bardziej, że wtedy technicznie i technologicznie będzie ludzkość na wyższym poziomie,
by takie przeloty były z większą szansą udane niż awaryjne.
Z tym, że później koszta miałyby się zmniejszać.




DRSRng

powiem tak... to wszystko to jest []=[] []_[] _[] w porównaniu z Expanse

h4r

Tak jak i wszystko po Battlestar Galactica, ale moim zdaniem Mars się bardziej skłania w stronę dokumentu niż twardego s-f z tego powodu też trochę temu serialowi wybaczam.
W ogóle po 2 i trzecim odcinku mam wrażenie jakbym zwykły serial dokumentalny oglądał, miejscami nawet nuży. Na przykład to z siostrą bliźniaczką, co to kogo obchodzi że też chciała lecieć.... Nasi astronauci zaraz pozdychają z braku tlenu!
Powinni olać te bezsensowne anegdoty ze zmyślonej przyszłości to zabija ten serial

ocenił(a) serial na 8
DRSRng

Można patrzeć na to trochę z innej strony, a mianowicie chcą pokazać jak będą wyglądały stosunki między ludźmi w czasie wyprawy, ich przemyślenia, odczucia. Ogólnie ten zabieg z wprowadzeniem bliźniaczek uważam za udany, bo możemy dostrzec pewne [hmmm, ja to ująć żeby nie zabrzmiało dziwacznie :) ] dwie sytuacje osób, które [ co trzeba podkreślić właśnie ] są ze sobą mocno spokrewnione, i które to znajdując się na dwóch odmiennych planetach przeżywają inny rodzaj stresu. Na Ziemii problemy marsjańskie wydają się odległe, nas niedotyczące, ale to właśnie to, że jedna z bliźniaczek jest na Ziemii pozwala sprawić, że te problemy będą wydawać się bardziej '' ''ziemskie', nie tak odległe i rzeczywiste, dotykające kogoś bardzo bliskiego, a nawet prawie nas bo to my mogliśmy tam być :D Ale mówie, ze względu, że uwielbiam takie klimaty i wszystko co z nimi związane, to zawsze staram się przy takich produkcjach dostrzegać pozytywy niż wady, chociaż muszę przyznać że i mnie zirytowała sytuacja, w której bliźniaczka nagle w ostatnich możliwych godzinach znajduje sobie jaskinie czego wcześniej nie mógły dokonać specjanie skonstruowane do teggo drony i satelity, które poszukiwały je we wstępnych fazach projektu :)

ocenił(a) serial na 7
DRSRng

Najmniej zawsze obchodzi psychopatów - problemy z wytwarzaniem empatii. "Powinni olać te bezsensowne anegdoty ze zmyślonej przyszłości to zabija ten serial" To właśnie czyniło serial realnym, a nie bajeczką do podniecania miłośników łatwych wrażeń.

Uh_Huh

Jak być dupkiem to na całego prawda panie Uh_Huh? To tyle jeśli chodzi o wywód na temat empatii...

Uh_Huh

Po dwóch latach czytam że ktoś mnie nazwał psychopatą.... dziękuję!

ocenił(a) serial na 7
DRSRng

Niestety, z każdym kolejnym odcinkiem serial robi się coraz bardziej niedorzeczny, absurdalny i ogólnie irytujący.
1. Odcinek - w miarę ok, choć z tym łazikiem przeciążonym o 2 tony przez 6 osób (każda musiałaby ważyć 333 kg) przegięli.
3. Odcinek - spuszczają geologa na linie do jaskini, a geolog nawet nie ma ze sobą zwykłego młotka geologicznego, żeby sprawdzić co to jest za podłoże, a czy jest lód to sprawdza "na oko" z odległości 100 metrów.
4. Odcinek - po kilku latach obecności zaczyna się walka o władzę i wpływy, które stały się głównym celem. Badanie Marsa? Dążenie do "uzdatnienia" go do życia? Pie.dolić to, ważniejsze jest to, żeby pani od atomistyki pokazała swoją wyższość innej pani, która była tam pierwsza. Po tym odcinku można stracić wiarę w ludzkość.
Następny odcinek - tylko czekałem, kiedy osadnicy zaczną się masowo mordować w walce o władzę.

Jesteśmy ku.wa najgorszym gatunkiem w kosmosie. Gdziekolwiek się nie udamy, po kilku chwilach wspólnej egzystencji walczymy ze sobą, ze współplemieńcami o urojoną władzę i zasoby, które chcemy tylko dla siebie. Chciwe, żądne władzy .uje z nas są.

dingo21_filmaniak

Ja na pierwszym sezonie skończyłem.
Kidy (jeśli w ogóle ruszysz) 2 sezon to daj mi znać czy warto wrócić.

ocenił(a) serial na 7
DRSRng

Jestem właśnie po 2. sezonie serialu. Dopiero teraz wiem, że źle na niego patrzyłem. Trzeba bowiem przymykać oczy na wpadki merytoryczne i niedociągnięcia, a starać się złapać głębszy sens przekazu (bardzo pomagają w tym wątki dokumentalne i autentyczne wypowiedzi prawdziwych postaci). Pierwszy sezon istotnie przyprawia o depresję i przygnębienie, ale drugi daje już iskierkę nadziei, że jednak życie na Marsie może być możliwe.