Mógłbym się mocno nie rozwodzić, jeden z większych pozerów i nijak ma się do największych tej dyscypliny bez podziału na kategorie wagowe. Oczywiście, został mistrzem, nie neguję, że swego czasu był kocurem, ale potem odwaliło mu od kasy, rzucił treningi i zajął się chlaniem i imprezowaniem, zdradzaniem tej swojej idealnej rodzinki/żonki z byle szlaufami w klubach, po dragach, darciem mordy, szarpaniem się z jakimiś mętami, bicie dziadków w barze bo nie chcieli się z nim napić, ten jego jazgot, bełkot. Wcześniej oczywiście nie było jakichś większych wątpliwości czy on używa "sterydów", teraz to już nawet tego nie ukrywa roztrenowaniem i trzymaniem sportowej sylwetki, tylko zrobił z siebie napompowanego kartofla, w tym roku niby ma walkę, pewnie dostanie oklep, Dana już wywalił wywrotkę kasy by nie skończyło się w pierwszej rundzie. To nie jest żaden dokument tylko laurka dla tej wszy, chama, buraka. 100x bardziej wolałbym obejrzeć dokument o Tysonie Furym, którego naprawdę trapiły demony i naprawdę spadł na samo dno i to jak się podniósł jest inspirującą historią. McGregor praktycznie nauczył się pływać na dnie [mentalnym]