Po obejrzeniu tego odcinka nasuwa mi się tylko jedno: Nie ma chemii między Lisbon a Jane. Nie
ma. Musieli z nich zrobić parę? :<
A wiesz, moim zdaniem to lepiej, że nie przesłodzili. Fajnie zachowują równowagę między wątkiem Jane-Lisbon, a sprawą kryminalną.
Zależy co kto pod pojęciem chemia rozumie, jak sceny rodem z 50 Twarzy Greya to nie ma, jak wartościowe uczucie z długą grą wstępną to jest i to jeszcze jaka, fragmenty spoilerów potwierdzających, pierwszy jest na początku wywiadu u Ellen DeGeneres http://www.youtube.com/watch?v=Rgas6BjVaRA drugi pokazuje jak Tunney i Baker podchodzą do sprawy Jisbon :) http://www.youtube.com/watch?v=uRBmbKnTqRs&feature=youtu.be , a trzeci to sneak peek 2 odcinka http://www.youtube.com/watch?v=C37IvDP_JeY No i wcale nie jesteście znienawidzeni, ja na początku byłam zwolenniczką takiej prawdziwej przyjaźni między nimi, ale jak twórcy zrobili ukłon w stronę widzów to nie będę udawać wielkiego rozczarowania , bo całkiem dobrze im wychodzi.
Masz rację. Zresztą jakby zrobili z nich parę rodem z z 50 Twarzy Greya to bym przestała oglądać serial i przez tydzień nie mogła tego przeżyć.
Podzielam opinię. To picie kawy na werandzie... Ja się spodziewałam dżisbonowego karnawału, a tu takie rzeczy. Heller jak zwykle bez pomysłu, tylko te przeskoki w czasie odgrzewa. Minęły dwa tygodnie i mamy stare Dżisbonowe małżeństwo. W drugim odcinku zamiast kawy Dżejn podarował ukochanej butelkę z energetykiem, wnosząc po kolorze. W kolejnym spodziewam się puszki coca-coli (w końcu coraz bliżej święta ;). Inna sprawa, że nawet to co jest ogląda się jakoś niezręcznie. Dlatego mogliby to jakoś raz a porządnie przełamać, żeby widzowie wreszcie uwierzyli w ten związek.
PS. Trochę się człowiek nie logował na FW, a tu nie dość, że cisza w eterze to jeszcze ktoś zaszalał ze stylami na portalu. Oj!
Dla mnie to jest na wielu poziomach niezręczne - pomyślunek i sama realizacja. Twórcy serwują Nam przegadany związek po scenie samolotowej, przemycając jakieś wrażenie większej zażyłości czy intymności w dialogach o dorobieniu kluczy, nieatrakcyjnym wyglądzie w papusiach, czy braku strategii lizbońskiej (Amerykańce jak zwykle w tyle za Europą ;). To wszystko jest jednak takie spoza, przyjmujemy to - nie widząc zbyt wiele na ekranie. Tak serio to nie wygląda jakby się cokolwiek między nimi zmieniło. Jednocześnie jest to irytujące bo ktoś tam postanowił teraz przegadywać związek Dżizbonów (chyba byłabym za opcją szybkiego cięcia, czego byłam nawet świadoma przed obejrzeniem 7x01), a wcześniej z taką łatwością rozprawili się z RJ. Odkryli twarz, ubili w rzekomo bardzo intymnej scenie i pozostawili bez komentarza - a byłoby o czym pogadać. A teraz będziemy się rozwodzili nad Dżisbonami, a dałoby się to raz a porządnie znieść z wokandy, jak np. chyba w tych Kastlach. Przyjąć do wiadomości i pójść dalej, bez przemelodramatyzowania, zabawy w ukrywanie w pracy, exów (Erica, chociaż Erica jest OK, acz naturalnie - jak już - wolałabym Mashburna :).
Dzień dobry ;)
Droga Creep, a może te Dżisbony to wątek przewodni po ubiciu Czerwonego Dżona. Obejrzałam właśnie nowy odcinek i widzę, że nic się nie dzieje. Żadnego wątku przewodniego, żadnego niczego! A czy ten sezon nie ma mieć przypadkiem tylko 13 odcinków? A czas leci. Czas leci. Święta blisko. Już po Mikołaju.
Może to do końca już będzie procedural, a wątkiem łączącym są powolne zaloty Jisbonów, które w ostatnim odcinku zostaną znacznie przyśpieszone i (o zgrozo) na prawdę skończy się to hucznym ślubem? Nie wiem.
PS. Łojezusicku! Co tu się porobiło na tym FWebie!!! Dlaczego oni zmieniają coś co funkcjonuje i wygląda dobrze na dużo, dużo gorsze! Mam nadzieję, że to tymczasowo, bo przecież tu nic nie widać!
Dzień dobry Pani również (a raczej: dobry wieczór)!
Już nie chcę się skarżyć, ale cierpiąc niemal za milijony obejrzałam pierwszy odcinek chyba ze 3 razy, bo zastał mnie w 6 godzinnej, samotnej podróży - a niczego innego prócz muzyki nie miałam na dysku. Od jednego i drugiego bolała mnie głowa. Aczkolwiek przy drugim obejrzeniu odcinek trochę zyskuje, ale przy trzecim znowu zniżka ;].
Powolne zaloty, powolny pościg za RJ, później nagłe sensacyjne podkręcenie tempa... Znając już trochę styl Hellera, to może w ostatnim odcinku znowu zaserwuje Nam coś ni z gruszki ni z pietruszki. Np. ciąża Lisbon, z niepokalanego (albo pozaekranowego) poczęcia. Albo przeskok w czasie i Dżizbony na emeryturze opowiadający swoją historię wnuczkom ('Pamiętnik'-owa narracja).
Ale gwoli sprawiedliwości to i tak lubię ten serial, fajnie że wrócił, nawet jeśli znowu irytuje i niedomaga :P. No i dobrze, że chociaż ten spoiler o którym ktoś tu pisał jakiś czas temu, z trójkątem z tą młodą Vegą się nie sprawdza (to byłoby kuriozum!). Zapowiada się, że dziewczę z kompleksem (utraconego) ojca zderzy się z Dżejnem i jego utraceniami (czyli jednak rodzinka i dzieciaczki?).
PS. Filmweb strasznie nieczytelny się zrobił, trochę pomaga pomniejszenie widoku ekranu ("ctrl" i "-"), bo czcionka jest koszmarnie wielce nieczytelna.
Racja, miło że serial wrócił. Fajnie czasem go obejrzeć, nawet ze starego przyzwyczajenia.
Mimo wszystko powolne rozkręcanie się Jane'a i Lisbon może być dla wielu nie-Dżisbonowców plusem, bo tak jak zauważyłaś wcześniej, prawie nic się nie zmieniło. Trochę to nawet urocze, prawie jak zakochani nastolatkowie (choć nie jestem pewna, czy w dzisiejszych czasach tak się zachowują zakochani nastolatkowie ;]).
Jednak biorąc pod uwagę, że to finałowy sezon, to póki co napięcie zerowe.
No właśnie jak nastolatkowie - za naszych czasów :P. Tacy z bardzo dobrych domów, co to za łapki się nie złapią, żeby się nie urazić ;]. Więcej emocji i uczuć potrafi wykrzesać ksiądz wobec dziecka (poor joke).
Tereska była w japonkach, o jakie papusie chodzi? Dobrze, że ich uczucia trzymają w tle, gdyby Tereska z mety wskoczyła Patryczkowi na kolanka i do łóżka, na kogo by wyszła? Przegadane? To jakaś przenośnia, nie załapuję, były o tym raptem ze trzy krótkie, gadane sceny. Inna sprawa, że muszą skończyć już to wprowadzenie i przejść do rzeczy, ale z fabułą, żeby zaczęło się coś dziać, Jisbony mogą się wolno pichcić, mi to nie przeszkadza.
Dla mnie to jest przegadane. Teraz Heller & Co znalazły sobie misję instruowania widza jak to się przechodzi z przyjaźni do romansu. Nudne to i niemal groteskowe.
"Czy chciałbyś klucze - Tak poproszę to wiele ułatwi".
"Dziękuję Dżejnie, że pomagasz mi przenieść pudła do garażu".
"Nie musisz już ukrywać przede mną informacji - Pozwól mi przeprosić...".
Związek ĄĘ. Kurtuazja na 120%, aż parodyczna. Trochę mi przypomina film "The Mirror Has Two Faces".
No i jeszcze ten widoczek: domowa Lisbon w luźnej koszulce i Dżejn w tym swoim garniturku i włosami zrobionymi bardziej od niej. Koleś załóż tiszirta!
A jak się przechodzi według Ciebie? ja tam nie wiem, mogę tylko przypuszczać, że trzeba pokonać jakieś opory, nawyki, wstyd wobec otoczenia, wątpliwości i inne takie.
To chyba nie kurtuazja, raczej sympatia, a graty były pretekstem do pokazania finału przy udziale zarąbistego samochodu.