Moim zdaniem to ten młokos nie wytrzyma z Jane'em do końca tego sezonu :) mnie wkurza ten żółtodziub myśli że jest bardziej cwany od wszystkich Jane udzielił mu pierwszej lekcji :)

Tak Red John'em to on raczej nie jest ale może być z nim powiązany. Wydaje się być trochę za młody na szefa ale zobaczymy jak będzie dalej. Mi się zawsze podoba gdy komuś się wydaje że jest sprytniejszy od Patricka a Jane go i tak w końcu załatwi.
Ogólnie odcinek był całkiem niezły i świetny był ten teksański akcent Jane'a w barze gdy gadał w tym facetem.

Może nie RJ, tylko kolejny jego pomocnik? Mi się strasznie nie podobał jego wzrok pod koniec odcinka jak odchodził po rozmowie z Patrickiem... Coś w tym wzorku było nie tak :D Jak na razie nie mam o nim zdania, taki sobie :D
Co do odcinka może być, jak zawsze :D

Odcinek niezły, podobał mi się wątek Lisbon i Williego, scena, w której grał na saksofonie pod koniec :)

Co do nowego szefa - myślę, że może być powiązany z Red Johnem. Fascynacja ludzką psychiką i to dające widzom do myślenia, wydłużone ujęcie po rozmowie z Janem. Zobaczymy, zapowiada się ciekawie.

Tentatywnie powiem, że nowy szef mi się podoba. :) Ale to dopiero pierwszy odcinek z nim, zobaczymy jak będzie dalej i jak będzie postępował w stosunku do Jane'a skoro go zdiagnozował, że jest "clinical psychopath". Swoją drogą był to dla mnie najciekawszy moment odcinka, nawet przewinęłam kilka razy i doszłam do wniosku, że Luther pomylił się jednak w jednej kwestii (całą diagnozę psychopaty pomijając na razie) - Patrick nie ma wyolbrzymionego poczucia własnej wartości. A przynajmniej nie do końca. Pewnie uważa się za sprytniejszego od większości ludzi, których spotyka na swojej drodze, jeśli nie wszystkich, ale pod innymi względami ma może nie aż kompleks niższości, ale zaniżone poczucie własnej wartości. Perwersyjnie to dzięki RJ Jane wymyka się profilowi psychopaty, który przygotował Wainwright.

Jak dla mnie - odcinek jeden z lepszych w historii ;) Nowy szef bardzo mi się podoba - obawiałam się jak będą wyglądać jego kontakty z Jane'm i mile się zaskoczyłam, w pewnym momencie odniosłam nawet wrażenie, że byliby świetnym duetem. Ciekawy był również wątek Lisbon i Williego - twórcy pokazali nam jej bardziej emocjonalną stronę (wzruszająca scena gry na saksofonie). No i nie można zapomnieć o udziale Christiana Camargo - dawno go już nie oglądałam na ekranie :)

Mi pasuje, bystrzacha i wie gdzie ukłuć Jane'a żeby poczuł :) Może wreszcie będzie miał równego sobie "przeciwnika" :) Chociaż trochę szkoda mi LaRoche'a, którego bardzo lubiłem.

bystrzacha? mnie wydał się głupi, a Jane go ośmieszył.
Jedyny nie wiedział na przyjęciu co knuje Jane i tarzał się po ziemi, jak wystraszony chłystek. Cho nim dyrygował, kiedy pojechali zgarnąć gościa za posiadanie broni. Lisbon olała jego polecenie... Co to za szef, bez cienia charyzmy?

Moim zdaniem on od razu nimi wszystkimi nie dyrygował bo jest nowy, młodszy i pewnie dając im trochę "wolności" w działaniu chciał ich lepiej poznać a przede wszystkim wkupić się w ich łaski. Nie mogę za dużo powiedzieć o tym gościu bo dopiero widziałam z nim jeden odcinek ale mimo wszystko mnie zaintrygował. I mam nadzieję, że będzie ciekawszą postacią niż kolejny frajer, którego Jane potrafi wykiwać przy każdej dowolnej okazji.

Może i dał się wymanewrować Jane'owi, ale na koniec odpłacił mu się testem na skłonności do psychopatii. Jane się dosyć przejął wynikiem tego testu i odniosłem wrażenie, że mimo wszystko był trochę zaskoczony.

Jane pogrywał sobie z nim tak jak z wszystkimi innymi w CBI. Jednak "nowy" odpłacił się mu testem psychologicznym, którego wynikiem Jane się dosyć przejął i chyba był nawet nieco zaskoczony.

Szczerze mówiąc nie zauważyłam, żeby się tym zbytnio przejął. Przyjął to z właściwym mu lekceważeniem utartych schematów i rozbawieniem. Już wcześniej Jane zwróciłuwagę na niedoskonałość tych testów. Poza tym, uważam, że Wainwright się nieco pomylił w swoim profilowaniu, pisałam o tym w poście wyżej więc nie będę drugi raz się rozpisywać. ;)